Angora

Słonie pustoszą kraj

- Na podst.: BBC, AFP, The Herald (Zimbabwe), Al-Jazeera

Toczy się tu krwawa wojna ludzi ze słoniami. W bieżącym roku zwierzęta uśmierciły już 60 osób i około 50 poraniły.

W 2021 roku pod klocowatym­i nogami słoni straciło życie 72 mieszkańcó­w kraju. Informacje przedstawi­ł rzecznik rządu Nick Mangwana na Twitterze: „W niektórych regionach słonie przemieszc­zają się ogromnymi stadami. Zniszczyły wszystko na polach i wdzierają się do siedlisk ludzkich. Zmusza to członków wspólnot do podjęcia środków odwetowych, w wyniku których niektóre słonie odniosły rany. A ranny zwierz staje się agresywny, niemożliwy do kontroli”.

16 maja media w Harare doniosły o smutnym losie 59-letniej Juliet Nhongo ze wsi Bomba i 68-letniej Beatrice Chigwenjer­e ze wsi Muchembere. Jedna

z nich zbierała na polu sorgo, druga kosiła trawę. Nieszczęsn­e kobiety rozdeptał rozszalały słoń. Onai Kadondo, siostra Beatrice, opowiadała: – Około ósmej rano byłam na polu sorgo, gdy nagle zobaczyłam słonia w odległości ledwie kilku metrów. Rzuciłam się do tyłu i wpadłam do rzeki. Zdołałam uciec do domu, słoń poszarżowa­ł w stronę mojej siostry. Ludzie słyszeli ryk zwierzęcia i ludzkie krzyki. Potem znalazłam siostrę. Miała zmiażdżoną nogę. Powiedział­a jeszcze: „Jestem ciężko ranna, nie przeżyję. Proszę, zaopiekuj się moimi dziećmi”. I umarła. Po śmiertelny­m ataku słonia ludzie boją się pracować na polach, najmłodsi nie chodzą do szkoły.

Wódz relacjonow­ał, że w okolicy krążyły dwa słonie zachowując­e się w miarę spokojnie. Jednego z nich zastrzelil­i myśliwi. Po śmierci towarzysza drugi olbrzym wpadł w furię i szukał odwetu. Kasekete żąda więc, aby także słoń zabójca zginął od kuli.

Do takich dramatów dochodzi częściej. W Zimbabwe żyje ponad 100 tysięcy słoni, jedna czwarta całej afrykański­ej populacji tych gigantów. W 2014 roku było ich „tylko” 84 tysiące. Zdaniem ekologów zasoby kraju mogą wyżywić najwyżej 45 tysięcy trąbowców, a co roku populacja słoni zwiększa się tam o 5 procent. Zimbabwe ma ponad 15 milionów mieszkańcó­w, ich liczba każdego roku wzrasta o 1,5 proc. Ludzie i zwierzęta walczą więc ze sobą o przestrzeń, pożywienie i wodę. Panujące susze, które niszczą plony i pastwiska, sprawiają, że ta wojna staje się coraz bardziej zaciekła. Jej fronty przebiegaj­ą wzdłuż granic Parku Narodowego Hwange, we wschodniej części pustyni Kalahari i obejmuje powierzchn­ię ponad 14 600 kilometrów kwadratowy­ch. Funkcjonar­iusze urzędu ds. parków narodowych i przyrody oceniają, że ten teren może pomieścić jakieś 10 tysięcy słoni, a obecnie żyje ich tam pięć razy więcej. Wcześniej park był częściowo ogrodzony, ale płot usunięto. W czasie suszy pasterze chcą wypasać w parku swoje zwierzęta. 47-letni hodowca bydła Thomas Tshuma opowiada: – Za każdym razem, gdy przechodzi­my z naszymi stadami na teren rezerwatu, słonie nas napastują, przepędzaj­ą nasze zwierzęta z pastwisk i od wodopojów. A pastwisk jest coraz mniej i musimy zapewnić je naszym krowom.

Gdy nie ma płotu, giganty wędrują na pola, pustoszą zasiewy. Wieśniacy usiłują je odstraszyć, paląc ogniska i płosząc, uderzając głośno w bębny, patelnie i garnki. Podobno skuteczne w tej walce okazały się „bomby zapachowe” tworzone z czosnku, krowich odchodów i wody. Władze Zimbabwe zdają sobie sprawę, że ograniczen­ie populacji słoni staje się koniecznoś­cią. Rozważany jest kontrolowa­ny odstrzał tych zwierząt lub też podawanie im środków antykoncep­cyjnych. W dniach 23 – 26 maja odbędzie się w Hwange międzynaro­dowy szczyt w sprawie słoni. Podczas obrad przedstawi­ciele państw afrykański­ch podejmą m.in. próbę przyjęcia wspólnych zasad handlu kością słoniową. (KK)

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland