Wnioski z najnowszych sondaży
Dwa tygodnie temu pisałem na łamach „Angory”, że forsowanie wariantu, w którym opozycja zjednoczy się w ramach jednej listy wyborczej pod berłem Donalda Tuska, zakończy się fiaskiem. Dwa sondaże opublikowane w ubiegłym tygodniu przez Kantar i IBRiS pokazują,
że opozycja jest w stanie wygrać wybory także w rozproszeniu.
Najpierw opublikowano sondaż Kantaru, z którego wynika, że choć wszystkim partiom poparcie spada, to PiS i tak nie byłby w stanie zbudować rządowej koalicji. Stałoby się tak na skutek bardzo słabego wyniku Konfederacji (4 proc.), która nie weszłaby do Sejmu. Krucha skrajnie prawicowa koalicja zarządzana przez Krzysztofa Bosaka od miesięcy zmaga się z problemami. Najpierw straciła paliwo wyborcze na skutek wygaśnięcia epidemii COVID-19, a później dostała potężny cios od własnych posłów, którzy lansowali dziwne teorie na temat wojny w Ukrainie. Oczywiście do wyborów jeszcze długa droga. Jest duża szansa, że ta partia znów odżyje jesienią, gdy na skutek kolejnej fali epidemii rząd będzie się wahał, czy wprowadzać lockdown.
Sam PiS otrzymałby 29 proc., a to wynik gorszy aż o 14 proc. niż podczas wyborów w 2019 roku. Możliwe, że wyborcy tego ugrupowania zasilili znów dużą grupę niezdecydowanych (17 proc.). Dopóki jednak nie przekonają się do głosowania na inną partię, dopóty PiS – szczególnie podczas kampanii wyborczej – będzie mógł ich do siebie ponownie przekonać.
Za plecami partii Kaczyńskiego znalazła się Koalicja Obywatelska (24 proc.), Polska 2050 (9 proc.) i Lewica z ośmioprocentowym poparciem. Do Sejmu nie wszedłby PSL, ale nie byłby potrzebny do zbudowania rządu.
Opublikowany dzień później sondaż IBRiS potwierdza wnioski z sondażu Kantaru. Mimo że według niego PiS mógłby liczyć na dużo lepszy wynik wyborczy (aż 37 proc.), to dalej nie miałby szansy na utrzymanie władzy. Na kolejnych miejscach znajdują się KO (27 proc., także więcej niż w sondażu Kantaru), Polska 2050 (9 proc.), Lewica (8 proc.), PSL (6 proc.) i Konfederacja (5 proc.). W tak rozproszonym Sejmie zbudowanie trwałej koalicji byłoby bardzo trudne, ale musimy pamiętać, że PiS ma niemalże zerową zdolność koalicyjną i w tym wypadku musiałby dogadać się z partią Bosaka. Ta, balansując na progu wyborczym, mogłaby wprowadzić dwóch, góra trzech posłów. A to nie wystarczy do zbudowania koalicji.