Nie dla wrażliwych
Estońską opowieść „Listopadowe porzeczki” stworzył jeden z najpopularniejszych współczesnych pisarzy tego kraju – dziennikarz i dramaturg Andrus Kivirähk. Piszę „stworzył”, bo trzeba mieć nie lada wyobraźnię, żeby wykreować taki świat. Kivirähk co prawda oparł jego konstrukcję na tradycyjnej opozycji dwór – wieś, jednak szala, nie tak już standardowo, mocno przechyla się na stronę wsi. To chłopi mają władzę nad majątkiem barona i nad nim samym. Pomagają im w tym kraty i bieruchy, postacie z estońskiej mitologii. Krata można sobie zrobić z pokutującej, błąkającej się po ziemi duszy grzesznika, trzeba tylko podpisać umowę ze Starym Piekielnikiem, czyli diabłem. Chętnie przybywa na spotkanie, wyjmuje skórzaną księgę i wpisuje do niej imię partnera. Potem jeszcze trzy krople krwi zamiast podpisu i umowa na wieki przypieczętowana. Tyle że chłopi znaleźli sposób na biesa – przychodzą z porzeczkami od wiedźmy i sokiem znaczą stronę. Gdy się już kupi od diabła takiego krata, można go poprosić o najgorsze rzeczy. Zwykle kraty kradną jedzenie i dobytek z folwarku lub domów sąsiadów – bo ta wieś chciwością stoi. I podłością. Ludzie są okrutni i lubią zadawać ból. Zdaje się, że nie ma tu żadnych uczuć wyższych i znanych nam norm, bo nawet święte obrazy z miejscowego kościoła pastora Moosela nie są bezpieczne, a hostią przyjmowaną podczas nabożeństwa nabija się strzelby, żeby były celne. W „Listopadowych porzeczkach” natura i człowiek trwają w stanie znieczulenia – a jednak pojawi się coś, co na chwilę poruszy tym światem. Karbowy Hans, nadzorca w folwarku, zakocha się w baronównie, a Hansa obdarzy uczuciem Liina, córka miejscowego wroga dworu. Co to będzie, mogą sobie państwo wyobrazić. Albo i nie.
Kivirähk bazuje na wszystkich naszych lękach, przekracza kolejne tabu. Wszystko się tutaj chwieje. Potworna to wyobraźnia i książka nie dla wrażliwych.
AGNIESZKA FREUS ANDRUS KIVIRÄHK. LISTOPADOWE PORZECZKI (REHEPAPP). Przeł. Anna Michalczuk-Podlecki. WYDAWNICTWO LITERACKIE, Kraków 2021. Cena 44,90 zł.