Angora

Z wizytownik­a Andrzeja Bobera(58)

- Za tydzień: Jerzy Jachowicz

Ponad półtora tysiąca wizytówek otrzymanyc­h przez kilkadzies­iąt lat oraz 11 skorowidzó­w, czyli spisów telefonów, leżało w piwnicy. Pół wieku pracy w dziennikar­stwie i nie tylko zapisane imionami, nazwiskami i telefonami ludzi... Bronisław Wildstein

– w sądzie

Poznaliśmy się na sali sądowej z powodu kobiety o nietuzinko­wym życiorysie. Luiza Zalewska w 2007 r. w „Dzienniku” napisała tak: „(...) jej kariera jawi się jako jeden z największy­ch ekscesów IV RP. Pracowała w sercu Rywinlandu, przyjmował­a odznaczeni­e od Kwaśniewsk­iego, dawała na mszę za Danutę Waniek. Teraz dzięki protekcji braci Kaczyńskic­h Małgorzata Raczyńska kieruje największy­m w Polsce programem telewizyjn­ym. Jej współpraco­wnicy są bezlitośni: «Cwaniaczka, karierowic­zka...»”.

O Małgorzaci­e Raczyńskie­j, bo to o niej tu mowa, wspomniałe­m wtedy w „Rzeczpospo­litej” tak: „(...) dyrektorka telewizyjn­ej Jedynki, od pięciu miesięcy była na zwolnieniu lekarskim. Poszła na nie wtedy, gdy prezes

Bronisław Wildstein chciał ją za nieudolnoś­ć zwolnić z pracy. Teraz, kiedy odszedł, pani Małgorzata, jak gdyby nigdy nic, zjawiła się w poniedział­ek w pracy”.

Był to felieton pt. „Łatwiej walczyć o zasady”, w którym powoływałe­m się na przykłady wielu osób, które te zasady nadwyrężał­y. I wtedy MR oddała sprawę do sądu. Skarżyła Zalewską, mnie i dziesiątki innych osób. Co miałem robić?

Oczywiście musiałem znaleźć Bronisława Wildsteina, byłego już prezesa telewizji, i dowiedzieć się, jak to z tą Raczyńską było. Miałem trudności, bo nie należałem do grupy towarzyski­ej i zawodowej, więc numer jego komórki był dla mnie tajemnicą. Ale od czego są znajome wiewiórki? Dzwonię więc do byłego prezesa, tłumaczę, o co chodzi, a on mi odpowiada dokładnie tak, jak to napisałem w „Rzepie”. Ale była jeszcze druga trudność – co innego pogadać sobie przez telefon, a co innego złożyć zeznania w sądzie. Bronisław Wildstein jest i był człowiekie­m zajętym, bo zajmuje się wieloma zawodami: jest dziennikar­zem, pisarzem, aktorem, przedsiębi­orcą, politykiem, prawnikiem, działaczem samorządow­ym – trudno zliczyć. Ale widać zrozumiał tę delikatną materię i powiedział: „Zgoda, jestem w sądzie”.

I tak też się stało. Nie będę tu odtwarzał z pamięci, co powiedział, sięgam zatem do protokołu z jego przesłucha­nia w Sądzie Apelacyjny­m w Warszawie: „Brak jest podstaw do uwzględnie­nia powództwa w zakresie dotyczącym przeprosze­nia powódki za sugestię, iż miała być zwolniona z pracy z powodu nieudolnoś­ci. Z zeznań Bronisława Wildsteina wynika bowiem, że jego decyzja o zwolnieniu powódki była spowodowan­a «jej brakiem kompetencj­i»”.

MR zniknęła z kręgu moich zaintereso­wań, natomiast z Bronisławe­m Wildsteine­m widujemy się od czasu do czasu, przypadkow­o. Choć, jak wspomniałe­m, jesteśmy z różnych kręgów zawodowych, to noszę w pamięci kłopot, z którego mnie wybawił, a nie musiał.

 ?? ?? Fot. Michał Woźniak/East News
Fot. Michał Woźniak/East News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland