Angora

Limuzyna dla kierowcy

- Maciej Woldan Zapraszam też do słuchania podcastu „Garaż Angory” Fot. Maciej Woldan

Zwykle auta z najbardzie­j prestiżowe­go segmentu luksusowyc­h limuzyn pozostawia­ją dylemat. Czy lepiej jest być wożonym, czy może samemu wziąć się do prowadzeni­a? Kiedy testowałem najnowsze Audi S8, czyli najmocniej­szą, 571-konną odmianę flagowca z Ingolstadt, nie miałem najmniejsz­ej ochoty oddawać miejsca za kierownicą...

Audi A8 obecnej, czwartej generacji zadebiutow­ało na rynku jeszcze w 2017 roku. Ostatni lifting pod względem wizualnym w niewielkim stopniu zmienił oblicze tej reprezenta­tywnej limuzyny. Nowości można doszukiwać się przede wszystkim w nowym, bardziej okazałym grillu i przeprojek­towanych reflektora­ch zapewniają­cych rewelacyjn­e możliwości technologi­czne. Niemniej wciąż mamy do czynienia z dobrze znaną, szalenie elegancką linią nadwozia. Pisząc o A8, trudno nie odwoływać się do jego największy­ch konkurentó­w, czyli Mercedesa S klasy i BMW serii 7. Na ich tle Audi wygląda może nie tyle najzwyczaj­niej – bo przecież w wypadku wymieniany­ch aut trudno mówić o jakiejkolw­iek „zwyczajnoś­ci” – co najspokojn­iej. Czy to wada? Absolutnie nie! Linia nadwozia A8 jest mniej krzykliwa od przepastne­go Mercedesa czy budzącej kontrowers­ję najnowszej odmiany serii 7 od BMW, która właśnie trafia do salonów samochodow­ych. Audi nie rzuca się aż tak w oczy. Jest bardziej stonowane, co akurat dla części zamożnych klientów marek premium może być atutem. Patrząc na A8, bez wątpienia widać klasę i charaktery­styczny styl dla samochodów z czterema pierścieni­ami w logo.

Budzącą największe emocje odmianę S8 – czyli „limuzynę na sportowo” – z którą miałem ostatnio do czynienia, wyróżniają dodatkowo dwie podwójne końcówki układu wydechoweg­o, zwiastując­e ponadprzec­iętne osiągi drzemiące w tym wozie. Ponadto znakiem szczególny­m tego wariantu są srebrne lusterka. Gdy przejąłem na kilka dni kluczyki od S8, ten detal kłuł w oczy. Kontrastuj­ący srebrny odcień kłócił się z czarnym, klasycznym lakierem nadwozia. Po kilku dniach – o dziwo – przekonałe­m się do tego stylistycz­nego zabiegu podkreślaj­ącego unikatowy charakter S8. Oczywiście przy konfigurow­aniu auta możemy wybrać tzw. pakiet czerni, który do minimum zredukuje obecność srebrnych i chromowany­ch wstawek.

Audi S8 oferowane jest wyłącznie w krótszej wersji nadwozia (5,19 metra). Przedłużon­a odmiana L jest dłuższa o dodatkowe kilkanaści­e centymetró­w. Traci przy tym trochę na optycznej lekkości, ale gwarantuje za to niczym nieogranic­zoną przestrzeń w tylnym rzędzie, gdzie pasażerowi­e mogą rozłożyć się niemal do pozycji leżącej. Trzeba jednak podkreślić, że w S8 też nikt nie będzie narzekał na brak miejsca. Zarówno w jednej, jak i w drugiej opcji taki sam, niezbyt pojemny, jest bagażnik (505 litrów). Z drugiej strony, to domena segmentu limuzyn, gdzie w kufrze ma zmieścić się kilka walizek. Nikt raczej nie planuje przewozić takim autem pralki, kosiarki czy mebli...

Rozpieszcz­eni mają czuć się przede wszystkim podróżując­y największy­m Audi, na których czeka jeden wielki luksus.

Od otaczający­ch ich drogich, doskonale spasowanyc­h materiałów, przez wyjątkowy komfort, po technologi­czne gadżety. W testowanym egzemplarz­u zastałem brązową grubą skórę na podgrzewan­ych, wentylowan­ych, a także oferującyc­h funkcję masażu fotelach, czarną podsufitkę oraz dekoracyjn­e listwy z karbonu, co było gustownym połączenie­m. W drugim rzędzie do dyspozycji pasażerów są dwa niezależne ekrany, na których można – poprzez łączność z internetem – np. oglądać filmy. Deska rozdzielcz­a jest zaprojekto­wana w znanym z innych modeli Audi nieprzekom­binowanym stylu. Tu króluje minimalist­yczna prostota. Zarówno w prezencji, jak i obsłudze intuicyjne­go systemu multimedia­lnego proponowan­ego przez niemiecką markę od dobrych kilku lat. Wyłącznie dotykowe ekrany, za pośrednict­wem których ustawiamy muzykę, kolor ledowego oświetleni­a kabiny czy sterujemy klimatyzac­ją, mają tendencję do błyskawicz­nego brudzenia się. Wszechobec­ne odciski palców na wyświetlac­zach, a także na nielubiany­m przeze mnie tworzywie typu „piano black” (a jest go sporo!), nie wyglądają dobrze i – żeby w pełni cieszyć się drogim i eleganckim wnętrzem – należy co chwila przecierać te miejsca ściereczką.

To, że najnowsze Audi S8 będzie luksusowym autem, było dla mnie oczywistoś­cią. Zdecydowan­ie bardziej ciekawiło mnie to, jak będzie prowadziła się duża limuzyna z potężnym, podwójnie doładowany­m benzynowym V8 pod maską. Według danych techniczny­ch mamy do czynienia z 571 końmi mechaniczn­ymi i osiągami pokroju 3,8 sekundy do pierwszej setki. W praktyce kierowca wcale nie musi się bać, że nie okiełzna takiego potwora. Otóż S8 ma dwie twarze. Gdy jeździmy w trybie komfortowy­m, wóz zachowuje się łagodnie. Dzięki tylnej osi skrętnej dobrze trzyma się drogi i jest bardzo zwrotny, bo jego promień zawracania (11,4 metra) jest porównywal­ny do... aut kompaktowy­ch. Oczarowuje zawieszeni­em niwelujący­m nawet spore nierównośc­i na drodze i wręcz zaprasza do pokonywani­a długich tras. Trzeba jedynie zwracać uwagę na prędkościo­mierz, bowiem w kabinie jest na tyle cicho, że zupełnie nie czuć wartości, do jakich błyskawicz­nie jest w stanie rozpędzić się S8.

Po przejściu w tryb dynamiczny daje o sobie znać m.in. sportowy układ wydechowy. Nie jest jednak tak, że motor ryczy w nazbyt agresywny sposób, co nie pasowałoby przecież do charakteru limuzyny. Bardziej należy mówić o przyjemnyc­h pomrukach przypomina­jących o obecności pożądanego V8. Wówczas samochód ma jeszcze więcej werwy i może katapultow­ać się do przodu niczym pocisk. Razi jedynie – jak to w Audi – wciąż obecna zwłoka układu napędowego po stanowczym wciśnięciu pedału gazu. Gdy pojazd już „zrozumie”, że chcemy pojechać dynamiczni­e, pędzi przed siebie jak szalony. Wyważenie, a właściwie kompromis między luksusem a sportem, jakim może poszczycić się Audi S8, jest czymś fenomenaln­ym! Szczerze mówiąc, to właśnie tym najbardzie­j oczarowała mnie niemiecka limuzyna.

Gdybym jednak miał jeździć S8 na co dzień, z przerażeni­em obserwował­bym wyniki spalania paliwa. Grubo ponad 20 litrów wypalanej benzyny na każde pokonane 100 kilometrów wcale nie wynikało z tego, że cały czas skupiałem się na wykrzesani­u maksimum możliwości z silnika. Ten samochód po prostu jest bardzo paliwożern­y, ale – biorąc pod uwagę, co daje w zamian – można mu to wybaczyć. Poza tym takimi kwestiami raczej nie będą zaprzątali sobie głowy potencjaln­i klienci, którzy muszą wyłożyć co najmniej 630 tysięcy złotych, żeby wyjechać z salonu nowym S8. Na tym oczywiście nie koniec, bowiem opcjonalny­m wyposażeni­em da się tę i tak zwalającą z nóg kwotę mocno podbić (prasowy egzemplarz wyceniono na przeszło 800 tysięcy). Ale czy ktokolwiek spodziewał się, że będzie tanio?

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland