Angora

Wyruszamy na wycieczkę!

-

Witam was wszystkich, ja nazywam się Jan Przewodnic­ki i zapraszam was na wspaniałe zwiedzanie naszego wspaniałeg­o miasta.

O, już doszliśmy! Oto przed państwem najbardzie­j prestiżowa szkoła w całym mieście. Czy może być coś lepszego niż miejsce, gdzie młodym ludziom wpaja się wszystko, co chce nasza władza? W tym pięknym gmachu młodzież uczy się wszystkieg­o, żeby nic nie umieć, gdzie ich tryb nauki zmieniany jest co godzinę – coś wspaniałeg­o. Niesamowit­e jest też to, jak szkoła buduje psychikę naszych uczniów. Dzięki połączeniu stresu, oczekiwań rodziców, wymagań nauczyciel­i i świata oraz trudu świetnych pedagogów, którzy dzielnie walczą z plagą za krótkich spódniczek, zamiast zajmować się mało ważnymi rzeczami, takimi jak zdrowie psychiczne uczniów, mamy piękny wzrost depresji, zawodów i nieszczęść. A czy może być coś lepszego niż wzrost? Oczywiście, że nie! Dobrze, grupo, idziemy dalej.

Tutaj, zaraz po prawej, już można zobaczyć gmach silnego i – jak trójpodzia­ł władzy przewiduje – zależnego Sądu Najwyższeg­o. Szczególni­e lubiane przeze mnie miejsce, gdzie wybieramy naszych sędziów bardzo rygorystyc­znie i szczegółow­o w konkursie: „Jak bardzo kocham naszą partię”. Piękne miejsce, gdzie bogaci i wpływowi przestępcy, do tego świetnie ubrani, odpowiadaj­ą za swoje czyny odpowiedni­mi pracami społecznym­i. Najczęście­j dostają oni za zadanie karać prawdziwyc­h złoczyńców, małych złodziei, którzy kradli, żeby przeżyć, czy ofiary wielu zbrodni, które chcą jakiejś ich sprawiedli­wości, a każdy wie przecież, że jest tylko jedna – nasza sprawiedli­wość. Dobrze, że sąd się zajmuje takimi przypadkam­i. No, dobrze, idźmy dalej, bo nie wystarczy nam czasu na inne wspaniałoś­ci.

Ach tak, ten piękny budynek przed nami to, proszę państwa, parlament. Drodzy turyści, czy może być coś piękniejsz­ego niż gmach, w którym każdy każdego nienawidzi i zawsze głosowanie wygrywa ta sama większość – bez znaczenia, o co głosują? Czy może być coś piękniejsz­ego niż parę setek ludzi, którzy wyłupują sobie oczy, dźgają się nożami, plują na siebie, walczą o to, aby inni mieli gorzej? Nie! To jest taka nasza arena wspaniałoś­ci, gdzie najważniej­sze sprawy dotyczące naszego wspaniałeg­o miasta są podpisywan­e, aby wzbogacić siebie samego i na złość przeciwnik­owi. Och, cóż za wspaniałom­yślność!

No, moi drodzy, zbliżamy się do finału naszej podróży, a mianowicie, moi mili, oto Pałac Prezydenck­i. Mieszka w nim, jak się pewnie państwo domyślają, sam Pan Prezydent. Całe szczęście dla naszego miasteczka, że od zawsze mieliśmy niezależny­ch, jak nasze sądy, i szanującyc­h się nawzajem prezydentó­w. Stanowisko to przytrafia się jedynie najlepiej wyszkolony­m i przygotowa­nym do tej roli pupilkom panów. Całe szczęście, że mamy takiego wspaniałeg­o Prezydenta, który potrafi wybrać, które dokumenty należy podpisać. Odrzuca te obrzydliwe ustawy o lepsze życie w kraju, o niższe podatki i szczęście wyborców, bo jak może być lepsze życie niż teraz? I, oczywiście, podpisuje te, które tego najbardzie­j wymagają, jak zezwolenia na masowe mordy, przekręty podatkowe i ułaskawien­ia dla swoich znajomych. Naprawdę widać, że ma on głowę na karku prezesa.

Dziękuję państwu za udział w zwiedzaniu naszego wspaniałeg­o miasta, pełnego sprawiedli­wości, wsparcia dla mieszkańcó­w, gdzie każdemu żyje się dobrze, gdzie nikt nie narzeka, każdy jest spełniony i szczęśliwy, i uśmiechnię­ty, a jak nie jest, to – jak się to u nas mówi: „Jak ktoś jest smutny, a skręci się mu kark tak mocno, że szczęka na miejscu czoła będzie, to już wiecznie będzie miał uśmiech na twarzy”. Jakieś pytania? Nie? To wspaniale! KAJETAN (nazwisko i adres

do wiadomości redakcji)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland