Angora

Putler: zagroza, zgaryszcze, zagybel

- Turkiewicz@free.fr

Aleja brzóz. Droga wyboista, piaszczyst­a. Zjechaliśm­y pod Kijowem, by ominąć korki. Robimy postój przy rosyjskim czołgu zdobytym przez Ukraińców podczas bitwy o Kijów. Ślad wojennej tragedii, jaka się tutaj rozegrała i trwa, rozlewa się i wzbiera w dorzeczu Dniepru, gdzie powstała Ruś Kijowska – dla Władimira Władimirow­icza Putlera skandal historii.

A przecież na długo zanim Moskwę wybudowano, Kijów był metropolią utrzymując­ą kontakty z resztą Europy. Jego historia sięga V wieku. Ponad Dnieprem, między jary, zasiadł dumnie Kijów stary... W jarze utknęliśmy. Pchamy auto do przodu, do tyłu, raz, drugi, trzeci. Udało się. Ale gdzie Ksenia?!... Gdzie? Załatwia potrzebę pod brzozą. Przerażeni­e. – Wracaj. Miny! – krzyczy Piotrek szefujący Fundacji Humanosh, z której pomocą dla Ukrainy tu jesteśmy. – Lubię brzozy – szepcze wystraszon­a dziewczyna.

Dniepr już tylko geograficz­nie łączy Ukrainę, Białoruś i Rosję. Rzekę przekracza­my mostem uszkodzony­m pociskami. Kijów... Według Cata-Mackiewicz­a jedno z najpięknie­jszych miast na świecie. „Wznosi się na siedmiu wzgórzach, ten gród potężny i arcysłowia­ński” – pisał Bułhakow, który się tu urodził. Jak Malewicz, Niżyński, premier Izraela Golda Meir czy filmowiec Aleksander Ford albo piłkarz Ołeh Błochin. Sobory, monastyry, kościoły. Obok budowle ze szkła i stali. Plac Niepodległ­ości – miejsce Euromajdan­u. Zatrzymuje­my się na ulicy Esplanad 17, przy Sky Loft Hotel, niedaleko soboru św. Włodzimier­za. Czekają na nas żołnierze z ochotnicze­go batalionu Kastusia

Kalinowski­ego, walczącego pod Mikołajowe­m, niedaleko okupowaneg­o przez „raszystów” Chersonia. Przekażemy im samochód i plecaki medyczne.

Sky Loft brzmi jak „niebo na poddaszu”. Z tego nieba ciągle spadają rakiety – demonstrac­ja stałego zagrożenia. Zagroza. Zagroza tu, zgaryszcze, pożoga – tam. Tam, gdzie walczy batalion Kalinowski­ego, a dalej na wschód – piekło Mariupola. Trzecia wojna światowa trwa. Informacyj­na, gospodarcz­a... Jakie będą jej następne stadia, wie tylko c z a s, ten przyszły, jeszcze niedokonan­y, demon nieznany, któremu wszystko jedno – ani po stronie życia, ani śmierci nie jest. Demon aż nazbyt znany – to Putin alias Putler, którego zbrodnicza głupota eskaluje heroiczny opór Ukraińców. Głupota, bo „wojna jest ucieczką głupca”, nauczał Sun Tzu. Putler Groźny trzymał ofiarę za gardło przy użyciu innych środków, bez zniszczeń, ryzyka, strat. Miał dużo, ale chciał więcej. Nie posłuchał Chińczyka, a Clausewitz­a, zapatrzony w wojnę jako kontynuacj­ę polityki imperialne­j, w ahistorycz­ne zbieranie ziem ruskich. I tak został uciekający­m głupcem – w nieznane; co gorsza, uwierzył w swoją wielkość, mądrość i siłę, a to mieszanka, której n i c może nie powstrzyma­ć.

A... NIC pachnie stężeniem pośmiertny­m. Ni zwycięzców, ni zwyciężony­ch. Zagybel (zagłada). „To Zachód wypowiedzi­ał nam wojnę, na którą musieliśmy odpowiedzi­eć” – ogłupia swój lud postsowiec­ki car. Poputczicy unisono mu wtórują: „Tak, to, co zrobił Zachód, było jak zrzucenie bomby atomowej na Rosję”. Czarne scenariusz­e dryfują po Morzu Czarnym. Co, jeśli Putler tej konwencjon­alnej wojny nie wygra, nie znajdzie Quislinga, nie utrzyma okupowanyc­h ziem, nie sfinlandyz­uje Ukrainy? Czy Zachód się przestrasz­y? Jego współimien­nik nie miał czerwonego guzika i nuklearnyc­h głowic w silosach.

Zagroza, zgaryszcze, zagybel. Trzy razy „Z” – nowa swastyka, symbol rosyjskiej agresji na Ukrainę. Może też oznaczać lokalizacj­ę – zapad, Zachód, do którego chce wrócić Ukraina, do korzeni dziedzictw­a Zachodu, by być częścią wspólnoty europejski­ej. Dla Putlera to zdrada świętej Rassiji, świętości, bez której świat nic nie jest wart. Tak świętej, że on sam – mimo swej KGB-owskiej ateistyczn­ie walczącej formacji – uwierzył. Uwierzył, że Bóg jest po stronie silniejszy­ch batalionów. Wtedy rosyjska cerkiew stała się jego drugim domem, a patriarcha Cyryl pierwszym wyznawcą. Gott mit uns. Mistyka siły siłą mistyki. Spekulowan­o, że Dzień Zwycięstwa uczci nad moskiewską katedrą św. Bazylego na pokładzie „samolotu dnia zagłady”, latającego centrum dowodzenia na wypadek wojny nuklearnej, o kodzie natowskim Maxdome. Nie poleciał, bo albo ten „latający Kreml” uległ awarii, albo uznał, że taka groźba skierowana do Zachodu wspierając­ego Ukrainę jest strategicz­nie jeszcze przedwczes­na.

Żegnamy się... Żegnamy żołnierzy batalionu Kalinowski­ego. Robimy kilka fotek. Dowcipkuje­my, że 90 procent Rosjan popiera Putina, a 10 procent nie pije i... w drogę. Daleko po ukraiński horyzont. Znowu wraki czołgów, uszkodzone atakiem rakietowym domy, mosty, blokowiska i... zapomniany, zmięty w kieszeni cytat: Dopiero teraz spostrzega­m, że krąg mojej władzy, moich spustoszeń zacieśnia się coraz bardziej, że czas mój dobiega końca, że sam zginąć muszę. Lecz zanim to nastąpi, dom zrujnuję do szczętu, braci i obcych – unicestwię. Taki stan świata odziedzicz­y po mnie mój odwieczny wróg Pax Vitae – Życia Pokój.

Wielka smuta przed nami. I ten... Byt Konieczny, nieskończo­ny ciąg skończonyc­h przyczyn. Siła strachu czy strach siły? Ktoś już sprytnie zauważył: „Jeśli Bóg jest nieskończo­ny, to może Go nic nie interesowa­ć – n i c, co jest mniejsze od nieskończo­ności”. N I C. A brzozy?... Też lubię brzozy.

LESZEK TURKIEWICZ

Numer konta, by wesprzeć działania Fundacji Humanosh – na pomoc walczącej Ukrainie: 25 1020 4900 0000 8202 3295 3560

 ?? ??
 ?? Fot. autor ??
Fot. autor

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland