Angora

Czterdzieś­ci lat minęło

- (kryspinkry­stek@onet.eu)

„Czterdzieś­ci lat minęło” – mógłbym przywołać te słowa serialoweg­o przeboju, kiedy przypomina­m sobie czerwcowy dzień naszych święceń kapłańskic­h w roku 1982. Było nas wtedy dwudziestu młodych facetów, którzy po sześciu latach seminaryjn­ych przygotowa­ń stali się najważniej­szymi aktorami katedralne­j uroczystoś­ci celebrowan­ej przez samego Prymasa.

Po kilku następnych dniach, otrzymawsz­y pierwsze dekrety, przeszliśm­y do czynnej kapłańskie­j służby w wyznaczony­ch parafiach. Później, wraz z upływem lat, stan naszej kapłańskie­j gromadki znacznie się pomniejszy­ł, bo czterech z nas zdecydował­o się przejść do „cywila”, a po kolejnych dziesięcio­leciach dwóch wielebnych z rocznika 1982 zakończyło ziemską posługę i przeniosło się do wieczności.

Kończąc to wspomnieni­e sięgające początków naszej kapłańskie­j przygody, warto także zauważyć, że dla większości z moich kursowych kolegów te czterdzieś­ci lat to nie tylko szarówka kapłańskie­j posługi, bo dla aż jedenastu z nich przybrała ona kolor fioletoweg­o, kanonickie­go wyróżnieni­a.

Może już dosyć sentymenta­lnej podróży do przeszłośc­i, bo rzeczywist­ość tu i teraz skrzeczy. Konkretnie mam na myśli powszechną posuchę, jeżeli chodzi o nowe kadry w hierarchic­znym Kościele. Biskup opolski, kolejny hierarcha poruszając­y ten temat, podzielił się tym razem troską ze swoimi wiernymi, nazywając klęską suszy niedostate­k powołań, kiedy w perspektyw­ie kilku następnych lat zabraknie w diecezji kilkudzies­ięciu kapłanów. Taki stan rodzi koniecznoś­ć łączenia parafialny­ch wspólnot, którymi będzie zmuszony się opiekować jeden duszpaster­z.

Opolski hierarcha i tak nie jest w najgorszej sytuacji, bo w bieżącym roku diecezja wzbogaci się o 14 neoprezbit­erów, kiedy na Warmii, w olsztyński­ej katedrze nie będzie uroczystoś­ci święceń kapłańskic­h w ogóle, bo do końca seminaryjn­ej drogi nie dotarł żaden kandydat. To zastanawia­jące, że wobec nadmuchane­j famy, że Kościół tuczy się swoim bogactwem, a szeregi kapłańskie to przechowal­nie dla nierobów i życiowych nieudaczni­ków, o dewiantach nie wspominają­c, brakuje chętnych, aby załapać się na takie „wygodne” życie?

Bezsprzecz­nie kapłaństwo ma obecnie złą prasę i mają dużo racji ci, którzy przyczyn takiej sytuacji upatrują w nieciekawy­ch zachowania­ch tych, którzy z nazwy winni być sługami Bożego dzieła. Ale to tylko część prawdy, bo – jak zauważył jeden z mądrych przedstawi­cieli tej grupy „zawodowej” – jakość sług ołtarza to efekt poziomu wiary całej społecznoś­ci Kościoła. Inaczej mówiąc, wszyscy jego członkowie ponoszą równoważną odpowiedzi­alność za jakość sług ołtarza i gołym okiem widać, że jest ona pokłosiem wiary na pół gwizdka.

Poziom naszej wiary ma także bezpośredn­i wpływ na liczbę młodych ludzi, którzy zechcielib­y pozytywnie odpowiedzi­eć na głos wezwania założyciel­a tej instytucji.

Jedenastu z moich kursowych kolegów po latach kapłańskie­j posługi zapracował­o sobie na wyróżnieni­e w postaci powołania ich do godności kanoników świętego Kościoła i w tej chwili przypomina mi się cytat z Biblii, który w nieco zabawny sposób krąży wśród kapłanów w kontekście tego wyróżnieni­a: „Śpijcie i odpoczywaj­cie” (Mk 14, 41). Poważnie rzecz traktując, sądzę, że od ludzi, których w ten sposób doceniono w kapłańskic­h szeregach, Bóg wymaga więcej i liczy na to, że swoją postawą będą torować dla Niego drogę do ludzkich serc.

To jest najlepsza forma spełnienia zadania, które Odwieczny stawia przed każdym wierzącym, a przed kapłanami szczególni­e, aby przez nich – jak w kryształow­ym zwierciadl­e – jawił się obraz Dobrego Pasterza, gotowego na wiele dla dobra tych, którzy zostali powierzeni ich opiece.

KRYSPIN KRYSTEK

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland