TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Ostatnio we wszystkich telewizyjnych programach informacyjnych pokazują nam KLESZCZA. Kto zacz ten kleszcz? Ano, krótko mówiąc, pajęczak z rzędu roztoczy, który nie ma nic wspólnego z mendą ani inną wszą łonową, chociaż tak jak one krew naszą pije niczym wredny, pozbawiony ludzkiej twarzy kapitalista! Oczywiście to wcale nie oznacza, iż ów kapitalista to kleszcz, menda i wsza łonowa razem do kupy wzięte. Ale wróćmy do pajączka wampira. Z tych wszystkich telewizyjnych informacji dowiedziałem się, iż kleszcze są bardziej upierdliwe od wprowadzanej przez Ziobrę reformy wymiaru sprawiedliwości, co wydaje się niemożliwe. A jednak to prawda! Małe jest to paskudztwo, ale wredne i groźne niebywale! Jak się wbije w skórę, to trudno je z niej wydobyć. Na domiar złego może się okazać, że ten skubaniec ssący krew jest w stanie doprowadzić swoją ofiarę do obłędu – kleszczowego zapalenia mózgu. Tu mała dygresja. Oglądając różne kampanie wyborcze, odnoszę wrażenie, iż większość kandydatów na kogoś tam to nosiciele kleszczy! Niejednego wyborcę doprowadzają do szału! Jak walczyć z kleszczem? Przede wszystkim trzeba go znaleźć i osaczyć. W tym celu należy się rozebrać do naga i dać obejrzeć osobie postronnej. UWAGA! Nie każdy goły biegający po lesie jest ekshibicjonistą czy naturystą! To może być właśnie ofiara kleszcza, która rozpaczliwie szuka pomocy. Pragnie, by ktoś dokładnie obejrzał jej ciało. Żeby nosiciel kleszcza nie był speszony oglądaniem przez nas jego golizny, powinniśmy również rozebrać się do rosołu, a przy okazji sprawdzić, czy to paskudztwo nie wpiło się czasem także w nasze ciało. Dla całkowitego upewnienia się, że jesteśmy czyści, wolni od kleszczy, wskazane jest przenieść wzajemne oględziny do pobliskiego motelu wynajmującego pokoje na godziny. Gdy okaże się, że nic nam nie grozi, otwieramy szampana i wynajmujemy pokój do rana. Jeżeli jednak zlokalizujemy na naszym ciele kleszcza, nie wpadamy w panikę, tylko zgłaszamy swoją kandydaturę w najbliższych wyborach.