Samochód lepszy niż lokata w banku
Rozmowa z RYSZARDEM KORNASZEWSKIM, który od 30 lat handluje w Warszawie używanymi samochodami
– Załatwmy to od razu i miejmy już za sobą. Dlaczego handlarz samochodami w Polsce to często cwaniak, na którego trzeba mocno uważać?
– Panuje taki stereotyp i często rzeczywiście jest tak, jak pan mówi. Ludzi nieuczciwych w naszej branży, którzy zapracowali na złą opinię, nie brakuje. Wciąż są też komisy, do których aż strach wejść. Na szczęście to się zmienia.
– Co ma pan na myśli?
– Przybywa ludzi, którzy szukają samochodów sprawdzonych, z udokumentowanym przebiegiem, takich aut z wyższej półki. Wolą zapłacić więcej, ale mieć potem spokojną głowę.
Polak, kupując
– Na co patrzy samochód?
– Na rzeczy mało istotne: na blachę, na wgniotki i inne drobiazgi, typu plama na siedzeniu. Nie przywiązują zbytniej wagi do stanu technicznego silnika, skrzyni biegów czy zawieszenia. To zastanawiające, bo jeżdżąc po Europie, trudno znaleźć samochód bez żadnej ryski. Wszyscy przecież dobrze wiemy, jaki jest sposób parkowania aut w Paryżu czy w Rzymie.
– Idąc do komisu albo jadąc na giełdę, człowiek jest bezradny. Skąd mam wiedzieć, czy rzeczywiście kupuję samochód bezwypadkowy, a licznik nie był kręcony?
– Przede wszystkim trzeba obejrzeć podłogę. Jeżeli grubość lakieru we wnękach jest dobra, to świadczy o nienaruszonej konstrukcji auta. Mierzenie grubości lakieru na błotnikach to zawracanie głowy, bo nawet nowe samochody mają odstępstwa rzędu 1 – 2 mikrometrów. Znam takie przypadki, że ktoś miał rysę na błotniku i naprawiał sobie lakier w nowym samochodzie. Trzeba patrzeć na silnik, skrzynię biegów i przebieg, który musi być udokumentowany.
– Dalej w Polsce kręcą liczniki?
– Oczywiście. Teraz liczniki kręci się przed rejestracją, a dokumenty potwierdzające prawdziwy przebieg są niszczone. Po wyjściu z urzędu komunikacji samochód ma nowy, zalegalizowany przebieg. Ceny samochodów z przebiegiem 300 – 400 tys. km gwałtownie spadają. Cudów nie ma, coś z tymi autami musi być nie tak. Jakaś historia musi się za nimi ciągnąć. – A pan skąd bierze samochody? – Kupuję na aukcjach dla dealerów z całej Europy, jestem m.in. klientem platformy AUTO1. Do każdego kupionego auta dostarczony jest ostatni wydruk z przeglądu, z podanym przebiegiem.
Jeżeli ktoś z tym przebiegiem kombinuje, to ten wydruk wyrzuci, a przecież ten dokument jest często nawet ważniejszy niż książka serwisowa.
– Dlaczego kupuje pan na aukcjach?
– Bo mam pewność, że płacę za dobry samochód. Nie kupuję kota w worku, bo na zdjęciach dokładnie widać wszelkie mankamenty kupowanego auta. Interesują mnie tylko auta bezwypadkowe z Francji, Holandii, Hiszpanii, Włoch, Niemiec, Austrii, Szwecji, Finlandii. Gdybym miał jeździć po Europie i szukać tych samochodów, to cały czas musiałbym być w podróży i koszty by rosły. Po wylicytowaniu opłacam transport auta. Większość firm aukcyjnych nie dopuszcza do ich odbioru osobistego – samochody przyjeżdżają osobno, dokumenty też osobno. Większość pojazdów jest wyrejestrowanych, a tablice rejestracyjne zdjęte. Tablice zostają tylko na samochodach z Francji i Hiszpanii.
– Trwa wojna w Ukrainie, ceny benzyny i ropy szaleją. Dlaczego samochody są teraz tak drogie? Używane auta nie tracą na wartości, a ich ceny z roku na rok idą w górę.
– Nie z roku na rok, a z miesiąca na miesiąc. Cały czas obserwuję aukcje i widzę, że samochód, który jeszcze dwa miesiące temu kosztował 3 tys. euro, teraz kosztuje 5 tys. euro. Po roku to auto powinno być tańsze, a tymczasem wartość tego samochodu po 12 miesiącach rośnie. Niedawno sprzedawałem Volvo XC 70. Trzy razy musiałem podnieść cenę, bo gdybym nie reagował, to sporo bym stracił.
– Wywołał pan temat pieniędzy. Kupowanie samochodu to wydatek typowo konsumpcyjny.
– Teraz już niekoniecznie. Ludzie kupują używane samochody, a wiele osób traktuje to jako lokatę kapitału, bo ceny rosną. Samochód dziś jest lepszą lokatą niż złożenie tych pieniędzy w banku.
– Ile można zarobić na sprzedaży samochodu?
– Czasami tysiąc złotych, czasami 10 tys. zł. Zależy to od wielu czynników. Na jednym zarobi się więcej, na drugim mniej. Nigdy nie kupuję najtańszych samochodów. W wyszukiwarce szukam najwyższych cen, a moje auta są zawsze trochę droższe niż te oferowane na polskim rynku. Ta różnica to właśnie mój zarobek.
– Skąd biorą się te emocje, a często nerwy przy kupowaniu samochodu? Czy chodzi o pieniądze, które wydajemy?
– Na pewno pieniądze nie są tu bez znaczenia, ale jest jeszcze druga sprawa, jeśli chodzi o używane samochody. Chodzi mianowicie o to, że ludzie traktują samochody w Polsce inaczej niż w Europie. Do każdej rysy czy zadrapania karoserii podchodzimy z wielkim nabożeństwem. Samochody u nas to takie kapliczki na kółkach.
– Automatyczna skrzynia czy manualna?
– Wszystkie albo prawie wszystkie samochody, którymi handluję, mają automatyczną skrzynię biegów. Ludzie coraz częściej szukają takich właśnie modeli. Jak raz spróbują automatu, to do skrzyni manualnej już nie wrócą.
– Diesel czy benzyniak?
– A to różnie. Kupuję najlepsze, bezawaryjne silniki: 1.9 JTD/CDTI, 2.0 HDI/TDCI, 2.0 TDI, 2.0 DCI. Bardzo lubię dwulitrowe silniki Mazdy i Nissana. To napędy bezawaryjne, chętnie kupowane.
– Jak nie dać się oszukać i nie kupić samochodu kradzionego?
– Mój znajomy stolarz z Hajnówki kupił Hondę CRV za 63 tys. zł. Opłacił akcyzę, podatek, zalegalizował auto, a po miesiącu policja mu ten samochód zabrała. Problemem było to, że kupił samochód od pośrednika i podpisał umowę in blanco „na Niemca”, z poprzednim właścicielem, którego nie widział na oczy. Stracił i pieniądze, i samochód. A teraz ma jeszcze problemy prawne, bo wyszedł na pasera.
swoje
– A pan pamięta jakieś samochodowe wtopy?
– Samochodami jako Autokor handluję od 30 lat. Kupiłem kilka tysięcy aut. W takiej masie zawsze znajdzie się pojazd niezgodny z opisem, ale na aukcjach można składać reklamacje. Miałem kiedyś Forda Kugę i S-Max z uszkodzoną skrzynią biegów. Wydatek na remont to ok. 10 tys. Dużą część tej kwoty odzyskałem po reklamacji. Gdy jest jakaś kontrowersja podczas transakcji, zawsze staram się załatwić sprawę polubownie.
– Jak zachowują się Polacy kupujący samochód? Zmienili się na przestrzeni lat?
– Są bardziej marudni niż dawniej. Bardziej roszczeniowi. Przychodzą i chcą mieć auto prawie nowe, idealne, a w dodatku mają węża w kieszeni. Tak się nie da. Kupowanie używanego samochodu i dobrego, i taniego nie idzie w parze. Jak coś jest dobre, to nie jest tanie.
– To przecież oczywiste sprawy.
– Niby tak, ale u nas jeszcze pokutuje chyba mentalność z PRL-u, bo nie wiem, dlaczego ludzie cały czas szukają okazji. Przykro patrzeć, bo człowieka nie interesuje samochód, jak on może jeździć, jaki jest silnik, tylko szuka dziury w całym i zwraca uwagę na mało istotne detale.
– Czy kupowanie auta teraz to w ogóle dobry pomysł? Może lepiej się wstrzymać?
– Nikt nie wie, jaka przyszłość czeka motoryzację. Wstrzymując się, może być tak, że za jakiś czas zapłacimy więcej. Wydaje mi się, że jeżeli chcemy kupić auto, to taniej już nie będzie.
– Handluje pan samochodami od dawna. Całe dnie spędza pan przed komputerem? Chodzi o pieniądze?
– Pieniądze nie są tu najważniejsze. Lubię po prostu, gdy coś się dzieje. Gdy kupię w Szwecji rzadki model samochodu Saab 93 Turbo (4 sekundy do setki), to mam wielką satysfakcję, bo w Polsce jest do kupienia jeden egzemplarz tego auta, który w dodatku stoi u mnie na podwórku (śmiech). Żona namawia mnie, żebym dał sobie już z tymi samochodami spokój, ale co będę na emeryturze robił? Tylko ogródkiem mam się zajmować? Nie lubię tak bezczynnie siedzieć!