„Uzbrojeni po zęby. Mleczne” Pozwolenie na siekierę?
Redaktor Henryk Martenka w felietonie pt. „Uzbrojeni po zęby. Mleczne” (ANGORA nr 22) próbuje dowieść, że Polacy nie powinni mieć szerszego prawa do posiadania broni. Tekst zawiera absurdalne tezy, półprawdy oraz zwyczajne insynuacje. Na początku Pan Martenka przytacza przykład kierowcy, który strzelał do policjantów w Wielkopolsce. Pominął przy tym fakt, że sprawca ten w przeszłości był karany za przestępstwa kryminalne i narkotykowe, a więc nie mógł posiadać pozwolenia na broń. Nie jest to zatem żaden argument przeciwko owemu prawu. Ciekawe, czy Pan Martenka domagałby się ograniczenia sprzedaży noży albo siekier, gdyby kierowca użył do ataku któregoś z tych narzędzi? Następnie stawia wyssaną z palca tezę: „najgłośniej o prawo do broni wołają ci, którzy nigdy nie byli w wojsku”. Skąd Autor to wie? Czy przeprowadził rzetelne badania w grupie zainteresowanych w tej kwestii? Dalej red. Martenka pisze o własnej, osobistej niechęci do obcowania z bronią. Jest to stwierdzenie co najmniej infantylne, niemające znaczenia w tej dyskusji. Podobnie jak argument o potencjalnym uzbrojeniu kieszonkowców w autobusie (bo, jak powszechnie wiadomo, kradnąc komuś niepostrzeżenie portfel z kieszeni, lubią sobie przy tym postrzelać). Zresztą w tym miejscu również można podać przykład z potencjalnym użyciem noża jako „zamiennika”.
Autor felietonu przytacza sondaż, w którym tylko 11 proc. Polaków popiera rozszerzenie dostępu do broni (...). Tak niskie poparcie dla tego pomysłu wynika z braku kultury obchodzenia się z bronią (tutaj zgadzam się z Autorem!), będącego m.in. konsekwencją wieloletniego straszenia Polaków tym tematem i traktowania wszystkich jako potencjalnych morderców. Warto przy tym dodać, że – jak poinformował 22 marca portalsamorzadowy.pl – rośnie zainteresowanie strzelectwem sportowym, strzelnice przeżywają wręcz oblężenie. PIOTR ze SZCZECINA (nazwisko i adres
internetowy do wiadomości redakcji)