Opodatkujcie mnie w końcu!
Potomkini założyciela firmy BASF odziedziczy wkrótce wielomilionowy spadek, ale uważa, że posiadanie takich pieniędzy jest niemoralne. Od dwóch lat apeluje o podniesienie podatków dla najzamożniejszych. „Płacimy haniebnie mało”.
Marlene Engelhorn ma 29 lat i studiuje germanistykę w Wiedniu. Poza tym uczy angielskiego, niemieckiego i francuskiego. Pochodzi z jednej z najbogatszych rodzin. Wkrótce odziedziczy po mieszkającej w Szwajcarii 95-letniej babce Traudl Engelhorn wielomilionowy spadek. I tu zaczyna się problem, gdyż młoda dziedziczka twierdzi, że rodzinna scheda wcale jej nie cieszy, bo posiadanie tak dużych pieniędzy jest niemoralne.
Engelhorn dorastała w Wiedniu w „dużym domu”, jak to określa. Chodziła do prywatnego przedszkola i prywatnej szkoły. – Uprzywilejowany, bogaty dzieciak – to było moje dzieciństwo – mówi. Gdy dowiedziała się o spadku, początkowo nie wiedziała, co zrobić z tak wielką sumą – „Forbes” szacuje majątek Traudl Engelhorn na 4,2 mld dolarów. Potem zaczęła prosić o radę ludzi z jej otoczenia i konsultować się z ekspertami. W końcu doszła do wniosku, że to nie powinna być jej decyzja, co zrobić z olbrzymią fortuną, na którą sama nie zapracowała. Jest pomysłodawczynią inicjatywy Taxmenow, dzięki której zbiera podpisy pod petycją o wprowadzenie sprawiedliwych podatków. Zebrała 44 tys. podpisów. Wśród sygnatariuszy jest 50 milionerów.
Od dwóch lat występuje w mediach i apeluje o wprowadzenie zmian w prawie podatkowym. Chce, by najzamożniejsi płacili większe podatki. – Gdy dowiedziałam się o spadku, byłam bardzo zdenerwowana – powiedziała dziennikarce „Die Welt”. Uważa, że samo posiadanie dużych pieniędzy uszczęśliwia tylko niewielu ludzi. O wiele bardziej interesujące jest to, co można z tymi pieniędzmi zrobić. – Myślę o tym, że dostanę olbrzymi majątek, na który sama nie zapracowałam. Miałam po prostu szczęście urodzić się w bogatej rodzinie. Nie znam dokładnej historii i pochodzenia rodzinnej fortuny; nie wiem, ile pracy włożono, by ją zbudować. Mogę tylko powiedzieć, że to nie moja praca. Złości ją, że może żyć beztrosko jako dziedziczka olbrzymiej fortuny. Nie chce jednak przeznaczyć pieniędzy na filantropię, gdyż twierdzi, że dobroczynność w większości przypadków nie likwiduje nierówności. Pomoc nie powinna zależeć od dobrej woli ludzi mających pieniądze. Uważa, że to państwo powinno znaleźć rozwiązania systemowe i zmienić podatki.
Marlene Edelhorn zamierza oddać 90 proc. swoich pieniędzy. Mówi, że chciałaby docenić ludzi, którzy pracowali w przedsiębiorstwie. – Oni nic z tego nie mają, tylko ja otrzymam majątek. Żaden człowiek nie jest w stanie wypracować bogactwa samodzielnie. To niemożliwe. Swój udział mają w tym zarówno społeczeństwo, jak i państwo, które zapewnia infrastrukturę. Nie podoba jej się, że wszystkie duże fortuny nie są transparentne, że wszyscy muszą ujawniać swoje dochody, tylko nie bogaci.
Według danych austriackiej Izby Pracowniczej, 1 proc. ludności w Austrii ma 40 proc. majątku kraju. Austria zajmuje czwarte miejsce w UE pod względem nierównego podziału majątku. Podatki od spadków stanowią tu 0,5 proc. PKB. W porównaniu z innymi krajami Austria znajduje się pod tym względem daleko w tyle. W Niemczech podatki majątkowe stanowią 1 proc. PKB, w Szwajcarii 2 proc., w USA i Wielkiej Brytanii nawet 4 proc. „Żądania przyszłej milionerki, by podwyższyć podatki dla bogatych, brzmią rewolucyjnie” – trwoży się „Forbes”. (LS)