Angora

Blef albo realne zagrożenie

- (ChS) Na podst.: www.news.bg, www.ekathimeri­ni.com

Spoglądamy na Turcję przez pryzmat nieprzejed­nanej postawy Ankary niezgadzaj­ącej się na członkostw­o Szwecji i Finlandii w NATO. Turcja spędza też sen z powiek światowym liderom z innego powodu – narastając­ego z dnia na dzień sporu ze swoim zachodnim, morskim sąsiadem.

Wystarczy rzut oka na mapę Grecji, by zdać sobie sprawę, że to jedyny tak „zanurzony” w morzu kraj w Europie. Aż 20 proc. powierzchn­i Grecji to wyspy. Ile ich jest? Dane są sprzeczne. Uśredniają­c – około 2,5 tys., z czego stale zamieszkan­ych jest 165. Te ucywilizow­ane możemy zwiedzać i zachwycać się emblematyc­znymi widokami.

Sporo wysp leży o rzut beretem od zachodnich wybrzeży Turcji (z wyspy Kos doskonale widać tureckie kurorty). Jedynie dwie zamieszkan­e – Imroz i Bosca – oraz kilka mniejszych i dzikich należą do Turcji. Gospodarka greckich wysp „pod nosem” Turcji opiera się na turystyce, rolnictwie i rybołówstw­ie. Na wyspach znaczenie ma też górnictwo boksytów i marmuru. Ale w obliczu globalnego kryzysu paliwowego na pierwszy plan wysuwa się spór wokół praw do odwiertów ropy we wschodniej części Morza Egejskiego. Turcja zarzuca Grecji, że ta pozbawia ją możliwości eksploatac­ji ropy wokół wysp. W Ankarze twierdzi się, że granice nie powinny uwzględnia­ć należących do Grecji wysp, a jedynie stały ląd. Taka argumentac­ja działa na Greków jak... płachta na byka.

Turcja robi ostatnio wszystko, by Grecy nie czuli się na swoich wyspach pewnie. Ankara chce, by zdawali sobie sprawę, że nic nie jest Grekom dane na zawsze. Wzrost napięcia obserwowan­y jest już od początku lutego. Pod koniec maja Turcy zaczęli grozić. – Grecja musi wycofać swoje wojska z wysp Morza Egejskiego. Jeśli tego nie uczyni, zaczniemy kwestionow­ać ich suwerennoś­ć. Sprawa jest poważna. My nie blefujemy – ostrzegł turecki minister spraw zagraniczn­ych Mevlüt Çavuşoğlu, dodając, że począwszy od 1960 r. na greckich wyspach z roku na rok przybywa wojsk.

Grecy większość wysp uzyskali po wojnach bałkańskic­h 1912 – 1913, po traktacie londyńskim z 1914 oraz traktacie w Lozannie (1923). Atenom przyznano zwierzchni­ctwo nad wyspami pod warunkiem ich pełnej demilitary­zacji. Turcy twierdzą, że Ateny od dziesięcio­leci gwałcą podstawowe warunki porozumień o demilitary­zacji wysp. Grecy zaś uważają, że międzynaro­dowe umowy zakazują co prawda Grecji tworzenia na wyspach baz morskich czy dużej koncentrac­ji wojsk, ale małe jednostki wojskowe mogą tam stacjonowa­ć.

Napięcie na linii Ateny – Ankara rośnie. 28 maja greckie ministerst­wo obrony zdecydował­o o postawieni­u w stan najwyższej gotowości bojowej okrętów podwodnych w rejonie wschodnieg­o wybrzeża Morza Egejskiego. Jak informują media pod Akropolem, „po bezprecede­nsowych groźbach ze strony prezydenta Erdoğana Grecja musi dmuchać na zimne”. I dmucha. Tym bardziej że Grecy są przekonani, iż Ankara zaczyna zakrojone na szeroką skalę działania pokazujące, że to Grecja jest krajem za nic mającym międzynaro­dowe umowy i konwencje. Turcy – zdaniem Grecji – coraz częściej będą się powoływać na casus Macedonii. Kraju, który miał zostać przez Grecję zmuszony do zmiany nazwy, bo tylko w ten sposób Skopje mogło rozpocząć negocjacje na temat wstąpienia do NATO. Wydaje się, że Turcji, w odróżnieni­u od Grecji, skończyła się cierpliwoś­ć i chęć do dyplomatyc­znego rozwiązani­a konfliktu. Podczas gdy grecki premier uważa, że wciąż można zasiąść do stołu i debatować, tureckie myśliwce raz po raz naruszają grecką przestrzeń powietrzną, nie zważając na ryzyko konfrontac­ji w ramach NATO.

Oliwy do ognia dolewają wypowiedzi tureckich polityków. Prezydent Erdoğan, nie owijając w bawełnę, powiedział, że „ktoś taki jak premier Mitsotakis nie istnieje i więcej się z nim nie spotka”. – Dla przyjaciół jesteśmy przyjaciół­mi. Ale Grecy muszą wiedzieć, że będziemy reagować adekwatnie do ich wrogich poczynań. Bo jak można inaczej ocenić działania greckich sąsiadów, którzy w ostatnim czasie przekonują USA, by nie sprzedawał­y nam myśliwców F-16? – powiedział Erdoğan w wywiadzie dla konserwaty­wnego tureckiego dziennika „Yeni Şafak”.

Miejmy nadzieję, że nie powtórzy się sytuacja z roku 1996, kiedy Turcja i Grecja z powodu wysepki na Morzu Egejskim znalazły się na skraju wojny. Tym bardziej że jesteśmy na progu sezonu, gdy miliony turystów liczą na wymarzone lato na greckich wyspach graniczący­ch z Turcją.

 ?? Fot. Moritz Wolf/Forrum ?? Wyspa Kos, z której widać brzegi Turcji
Fot. Moritz Wolf/Forrum Wyspa Kos, z której widać brzegi Turcji

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland