Śladami Bojków
Miłośnicy Bieszczad stykają się z ich śladami często, choć są to już tropy historyczne i legendarne. Bojkowie pojawili się w tych górach już w XVI wieku i słynęli ze swej kulturowej hermetyczności i wrogości do świata zewnętrznego. Tak przetrwali do czasów współczesnych. Wywodzą się z górali wołoskich oraz rusińskich, a choć życie spędzali w chyżach i połoninach, mówili między sobą językiem dawnej greckokatolickiej liturgii, czyli staro-cerkiewno-słowiańskim. W bieszczadzkich skansenach można oglądać ich chyże, czyli domostwa, wraz z wyposażeniem i dobytkiem ukazującym specyfikę ich etnicznego charakteru. Chyże miały funkcje wspólne dla izby mieszkalnej i jednocześnie gospodarczej. Trudno tu było znaleźć znamiona zamożności. Piec, łóżko, ława, stół, skrzynia na ubrania. Chyże były chatami kurnymi, czyli nie miały kominów. Bojkowie bali się diabłów, które zakradały się do chat kominami, ale unikali też podatków, które musieliby zapłacić za dom z kominem. Każda osada bojkowska miała swą cerkiew, a dziś szacuje się, że tylko w Bieszczadach stało ich 150. Całe życie tego prostego ludu koncentrowało się wokół kalendarzowego roku religijnego.
Ich kultura, dziś z wysiłkiem rekonstruowana, została całkowicie zniszczona. Wędrujący szlakami zobaczą co najwyżej stare cmentarze, ruiny cerkwi, zasypane studnie, zdziczałe sady, resztki podmurówek domostw. Pozostała natomiast pamięć, dzięki której dzika natura gór i niekwestionowana uroda zostają wzbogacone o wartość niematerialną, duchową, mimo że nie minęło jeszcze stulecie od czasów, gdy Bojkowie stanowili żywą tkankę tej ziemi.
Ł. Azik TOMASZ HABDAS. BIESZCZADY, TREK & TRAVEL. Wydawnictwo BEZDROŻA, Gliwice 2022, s. 240. Cena 44,90 zł.