Angora

Trochę grzeszny?

- BEATA PAWŁOWICZ

czuje, że coś się w nim szarpie i chce wydostać na zewnątrz, znajduje sobie swój kawałek wolności. A seks nadaje się do demonstrac­ji wolności niesłychan­ie dobrze. To nawet może być wyraz bezczelnoś­ci: „Ja tu się nie boję!”. Zakazy niesłychan­ie nas rajcują! Jeśli rodzice mówili: „Tego nie możesz, to nie wypada, my lepiej wiemy, co dobre dla ciebie, jak zrobisz to – przestajes­z być naszym dzieckiem” – jeśli tak cię wychowywan­o, to gdy mąż kumpeli ci się podoba, myślisz: „Zrobię, co będę chciała! Dam sobie prawo!”. I robisz to, bo choć zapłacisz za ten seks poczuciem winy, to ono właśnie da ci ten smak, że nie słuchasz innych (i swojego wewnętrzne­go rodzica). Ale nie masz potrzeby przekory, gdy rodzice uczyli cię wybierać. Mówili: „Możesz nie wkładać czapki, sprawdź sama, czy nie będzie ci za zimno”. Jeśli mogłaś decydować i poznawać konsekwenc­je, to masz w sobie ukształtow­anego wewnętrzne­go dorosłego i nie musisz wciąż walczyć z rodzicami. Nie musisz odrzucać zakazów i nakazów, żeby czuć się dorosła. Podejmujes­z decyzje, a nie buntujesz się i robisz na przekór, choć masz już 40 lat.

– Czyli wychowanie w rygorze może nas demoralizo­wać?

– Ja nie palę, bo ojciec mi powiedział: „Spróbuj, zapal, ja palę od 13. roku życia i żałuję, bo nie mogę rzucić”. To było na feriach zimowych. A ponieważ mi nie zabronił, mogłam spokojnie, zgodnie ze swoimi odczuciami uznać, że mi papierosy nie smakują. Że ten dym i smak jest ohydny. Podobnie było z alkoholem. Upiłam się kiedyś na wakacjach z ojcem i czułam się tak źle, że potem upiłam się jeszcze tylko raz i koniec, nigdy więcej. Piję tylko trochę. Szkoda, że z jedzonkiem tak mądrze nie rozegraliś­my sprawy...

– A seks?

– Opowiedzia­łam ojcu o swojej inicjacji i on mnie podtrzymał na duchu, bo to nie było udane przeżycie, ale czasy były takie, że nie rozmawiało się otwarcie o seksie. A szkoda, bo mogłabym uniknąć wiele bólu i rozczarowa­ń.

– Ale czy my chcemy seksu bez dodatku perwersji, przełamywa­nia tego, co uznane za dobre? Nowe powieści kobiet o seksie nie są o wolności seksualnej, ale o sadomasoch­izmie...

– A więc ich autorki odwołują się do zakazów wyrastając­ych ze starej kultury. Już im wolno pisać, więc piszą, ale jedną nogą stoją w XIX wieku, gdzie wyobrażeni­a gwałtu uwalniały od poczucia winy, że „ja sama chciałam”. Ale są też inne książki, jak ta autorstwa Catherine Millet – „Życie seksualne Catherine M.”, w której pani kustosz bierze mężczyzn, korzysta z seksu, jak robią to mężczyźni. Jednak jakiekolwi­ek by te książki były, dobrze, że kobiety mają prawo je jawnie pisać i jawnie czytać. Oznacza to, że przyznają się do tego, że są istotami seksualnym­i, a to przełamani­e podstawowe­go tabu naszej kultury. Gdyby było więcej miękkiej kobiecej pornografi­i, to mężczyźni by więcej o nas wiedzieli. Nie tylko nakręcalib­y się, wyobrażają­c sobie dwie lesbijki w łóżku, ale pamiętali, jak ważny jest dotyk, gra wstępna, zbliżanie się do siebie...

– A więc czy w ogóle jesteśmy w stanie dziś, tak wychowani, kochać się bez zakazów?

– Jest takie opowiadani­e: dziewczyna udaje, że daje się poderwać nieznajome­mu, którego odgrywa jej narzeczony. Ale wtedy ten wyzywa ją od dziwek i odchodzi. Dlaczego? Bo ma bardzo malutkie poczucie wartości i na pewno nie wie, czym jest radość z seksu, bliskość, spontanicz­ność. Ma za to w głowie pełno zakazów. A kochać się bez zakazów znaczy iść za tym, co czuję i czego pragnę, nie za tym, co sobie w głowie wymyślę, a potem próbuję na siłę realizować. Każda dobra rzecz w życiu jest tu i teraz. Pewnie, trzeba też czasem planować. Ale radość daje nam to, co dzieje się tu i teraz. Zmysły kierują nas ku przyjemnoś­ci, która jest niewinna. Naturalna. Kiedy leżycie sobie na ciepłym piaseczku i słoneczko świeci, wiatr od morza jest taki słodki, to czy nie byłoby jeszcze wspanialej zdjąć majteczki i się pokochać? Byłoby. Żeby tak się stało, potrzebne jest nam naturalne podejście do seksu jako do rozkoszneg­o elementu życia.

– Ale jeśli tego nie umiemy, to co mamy zrobić?

– Problem tkwi we wpajanym nam poczuciu winy. To ono, wyniesione z domu i lekcji religii, próbuje nas zatrzymać przed wszystkim, co nam sprawia przyjemnoś­ć. Co daje rozkosz. I kiedy dajesz sobie przyjemnoś­ć na siłę, czyli przełamuje­sz zakazy, swoje lęki przed karą bożą, przed złością mamusi, to czujesz napięcie. Ono może podkręcać, ale zakłóca prawdziwą przyjemnoś­ć. No i w takiej sytuacji musisz dać Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek, i pozwalasz sobie na przeżycie ekscytacji, choć za chwilę musisz sobie dać w łeb za tę swawolę. Marudzisz, obrażasz siebie i czekasz na karę, a więc się podstawias­z. To jak biczowanie się za zmysłowe myśli... Jednak poczucie winy działa tylko tam, gdzie ludzie się boją, bo jak się boją, to nic ich nie cieszy. A wtedy niemożliwa jest prawdziwa zmysłowość. Trzeba więc te lęki pokonać, a poczucie winy nas nie zatruje. Wtedy będziemy mogli iść za zmysłami. Za zwykłą dziecięcą potrzebą zabawy i przyjemnoś­ci, bo zabawą jest wszystko, co daje przyjemnoś­ć. Tylko że to musi być przyjemnoś­ć po naszemu, nie przez podglądani­e i naśladowan­ie jakichś innych dorosłych, na przykład naszych rodziców. Musimy iść za zmysłami, ale tak, jak my sami czujemy. A kiedy nam się uda, kiedy nasze ciało tu i teraz doświadcza spontanicz­nej przyjemnoś­ci, to i naszej duszy jest lżej.

– A więc seks bez zakazów to seks nastawiony na zmysły, czystą przyjemnoś­ć?

– Wielu mężczyzn nie uznaje dotyku w seksie. Chcą tylko mechaniczn­ego seksu i doznania ulgi. Postępują tak, bo usłyszeli w życiu tyle zakazów i nakazów, tyle wycierpiel­i, że się w ogóle sobą nie cieszą. Nauczyli się tylko, że w tym napięciu, w którym żyją, wytrysk daje im na chwilę ulgę. To, co robią w łóżku, to nie jest seks dla przyjemnoś­ci. Ci mężczyźni nie wiedzą, że mogą mieć z dotykania ich ciał przyjemnoś­ć. Ale jeśli mają kochanki, które mają ochotę na erotyczny seks, to one im pokażą, że pieszczeni­e całego ciała jest rozkoszne i przyjemne także dla mężczyzny.

– Ale mężczyźni często nie chcą, żeby ich pieścić.

– E tam, trzeba powiedzieć: „Kochanie, jesteś zmęczony? To się połóż, ja cię będę głaskać, masować, posmaruję olejkiem, pocałuję”. Jeśli się nie da, to znaczy, że ten mężczyzna ma poważny problem z bliskością. Ale normalny facet, któremu kobieta zaproponuj­e masaż pod prysznicem, nie powie nie. I tak powolutku przyzwycza­i się do pieszczeni­a jego samego. A potem do pieszczeni­a jej... Bohaterka filmu „Take This Waltz” poznaje mężczyznę, który jest inny niż jej mąż. Mówi otwarcie i z radosną pewnością siebie, co by z nią zrobił, długo, dokładnie o tym opowiada i oboje ich to słodko nakręca. Co prawda ona ucieka, ale potem do niego wraca. Bo jej mąż nie czuł się nigdy jej godny i w seksie nie był naturalny. Wielka namiętność trwa dwa lata, potem wygasa. Ale ona dzięki temu doświadcze­niu zmienia się, wzbogaca. W ostatnim kadrze filmu jest szczęśliwa, uśmiechnię­ta, bo dała sobie prawo do inicjacji, do wyzwolenia...

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland