Taka gmina!
Wypadł z wieżowca i przeżył Dziennikarze wykazują nieprawidłowości, a sąd każe im publikować przeprosiny
Mieszkańcy Lublina i tamtejsze media mówią o cudzie, kiedy to okazało się, że pewien 41-latek wypadł z dziewiątego piętra bloku na osiedlu Czechów i... przeżył. Z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala. – Wstępnie wykluczono, że do upadku przyczyniły się osoby trzecie – mówiła Radiu Lublin kom. Anna Kamola z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Okazało się, że mężczyzna spadł na zasadzone przed blokiem krzewy i trawę, które zamortyzowały jego upadek. Śledczy ustalili, że w mieszkaniu, z którego wypadł mężczyzna, znajdowała się jeszcze jedna osoba należąca do bliskiej rodziny, która jednak nie była naocznym świadkiem zdarzenia.
Próg zwalniający dla... pieszych
Mieszkańcy bloku przy ul. Słowackiego byli w szoku, gdy zobaczyli próg zwalniający umieszczony centralnie na przejściu dla pieszych. Przeszkodę zamontował zarządca – informuje portal wrzesnia.info.pl. – Dwie osoby starsze, w tym jedna niepełnosprawna, już się przez niego przewróciły – mówiła mieszkanka bloku. Niektórzy zauważają, że być może zamysłem projektanta było spowolnienie hulajnóg i rowerów, których użytkownicy przejeżdżają przez przejście, nie oglądając się na boki, często z dużą prędkością. Rowerzyści nadal śmigają jednak przez pasy. Samochody też. Próg stanowi za to prawdziwą pułapkę na pieszych.
Groomerka winna śmierci czworonoga?
Pani Małgorzata z Aleksandrowa Łódzkiego oskarża jeden z lokalnych salonów pielęgnacyjnych dla psów o śmierć Zuzi – szpica miniaturowego, który był z kobietą od 12 lat. – Niestety, trafiła w ręce pani, która zrobiła jej krzywdę – mówi właścicielka Zuzi na antenie Radia Łódź. Zrozpaczona kobieta poprosiła o pomoc Łódzkie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. – Zwróciła się do nas właścicielka psa z informacją, że zwierzę z urazami, otwartymi ranami, ropą trafiło do lekarza weterynarii. Niestety, pieska nie udało się uratować – mówi Amanda Chudek, prezes stowarzyszenia. Zdaniem groomerki, która zajmowała się Zuzią, z jej strony nie doszło do żadnych zaniedbań. Okoliczności śmierci psa nie są jasne, wszystko wskazuje na to, że sprawa swój finał znajdzie w sądzie.
ADO
(3 VI)
„Tygodnik Zamojski” opisał podejrzany przetarg zawarty przez spółkę komunalną podległą prezydentowi miasta związanemu z PiS. Tymczasem sąd nakazuje dziennikarzom wydrukowanie przeprosin. Mimo że po tekstach „TZ” sprawą spółki i jej prezesa zajmuje się prokuratura.
Przed Sądem Apelacyjnym w Lublinie zapadł wyrok w sprawie o ochronę dóbr osobistych, którą dziennikarzom wytoczyły władze Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Zamościu. To spółka komunalna podległa prezydentowi Zamościa Andrzejowi Wnukowi (Prawo i Sprawiedliwość). Wyrok wydała sędzia Agnieszka Jurkowska-Chocyk, która zaczęła robić karierę za czasów „dobrej zmiany”.
„Tygodnik Zamojski” musi przeprosić spółkę PGK i opublikować na swoich łamach wyrazy ubolewania za serię artykułów, mimo że sprawą nieprawidłowości po ich tekstach do dziś zajmuje się prokuratura. To nie wszystko, bo rada nadzorcza spółki już dawno odwołała jej prezesa, kolegę z ław szkolnych prezydenta Zamościa.
Redaktor naczelny Michał Kamiński i autorka tekstów Jadwiga Hereta oprócz wydrukowania przeprosin muszą zapłacić po 7 tysięcy złotych na cele charytatywne.
Prezes spółki to kolega prezydenta
Jadwiga Hereta w „Tygodniku Zamojskim” od 2018 roku w kilkunastu publikacjach opisywała kontrowersyjny przetarg ogłoszony przez Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w tym mieście na budowę farmy fotowoltaicznej. Wygrała go firma spod Zamościa z ofertą o 2 miliony wyższą od konkurencyjnej z Gdańska, mimo że firma z Gdańska fotowoltaiką zajmowała się od lat, a ta spod Zamościa stawiała na tym rynku pierwsze kroki. Jednym z głównych argumentów takiej decyzji było to, że oferta z Gdańska była, zdaniem spółki komunalnej, „rażąco niska”.
Kiedy rada nadzorcza spółki komunalnej po tekstach dziennikarzy unieważniła przetarg i zawiesiła prezesa PGK Jarosława Maluhę, do gry wszedł prezydent Zamościa Andrzej Wnuk z PiS, który odwołał niespodziewanie radę nadzorczą, a nowa rada przywróciła prezesa na stanowisko. Wnuk jest kolegą prezesa PGK z technikum elektrycznego w Zamościu.
Ostatecznie w 2020 roku rada nadzorcza PGK skutecznie odwołała prezesa Maluhę, który otrzymał dyrektorską posadę w zamojskim ratuszu.
Sąd zakazuje pisać o aferze
Zanim Jarosław Maluha został odwołany z funkcji prezesa, jego prawnicy zdążyli wystąpić do sądu z pozwem cywilnym o ochronę dóbr osobistych. To nie wszystko. Zaczęli się domagać, by sąd natychmiast zakazał redakcji rozpowszechniania krytycznych informacji na temat miejskiej spółki (PGK).
W efekcie sędzia Justyna Rzepa z I Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Zamościu w listopadzie 2019 roku przychyliła się do takiego rozstrzygnięcia. Pani sędzia kilka miesięcy wcześniej awansowała tam z sądu rejonowego. W ten sposób w druku nie mógł się ukazać kolejny artykuł na temat kontrowersyjnego przetargu. Ze strony internetowej „TZ” musiało zniknąć także dziesięć tekstów dotyczących PGK, a nawet umieszczone pod nimi komentarze czytelników. I tak przez 11 miesięcy.
Po tekście „Wyborczej” opisującej skandaliczne orzeczenie zamojskiego sądu doszło do niespotykanej dotąd sytuacji. 32 wydawców lokalnych z całej Polski, skupionych w Stowarzyszeniu Gazet Lokalnych, opublikowało w swoich serwisach internetowych artykuły „Tygodnika Zamojskiego”, na który sąd nałożył prewencyjny zakaz publikacji. W sumie redakcje opublikowały pięć najważniejszych tekstów dotyczących przetargu PGK.
W efekcie zamojski sąd, już w składzie trzyosobowym, bez udziału sędzi Rzepy, w grudniu 2019 roku zniósł wyrok dotyczący zakazu publikacji tekstów na temat PGK przez „Tygodnik Zamojski”.
Sędzia „dobrej zmiany”
Mimo to przed zamojskim sądem przez cały czas toczył się proces o ochronę dóbr osobistych wytoczony „Tygodnikowi Zamojskiemu” przez władze PGK. W maju zeszłego roku zapadł wyrok. Sędzia Justyna Rzepa nakazała redaktorowi naczelnemu „Tygodnika Zamojskiego” Michałowi Kamińskiemu i dziennikarce opisującej aferę w PGK Jadwidze Herecie umieszczenie w gazecie oświadczenia z przeprosinami. Mieli oni wpłacić na cele charytatywne kwotę po 7 tysięcy zł. Hereta z Kamińskim odwołali się do Sądu Apelacyjnego w Lublinie, który w całości podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji (...).
– Okoliczności wydania wyroku budzą zdumienie. Obrońcy dziennikarzy w mowach końcowych przez niemal godzinę przekonywali do swoich racji. Przemawiał też adwokat spółki komunalnej. Tymczasem sędzia Agnieszka Jurkowska-Chocyk zaledwie pięć minut po zamknięciu rozprawy wróciła na salę i ogłosiła wyrok. Wszystko wyglądało tak, jakby był on wcześniej ustalony, a mowy stron nie miały dla sądu najmniejszego znaczenia – opowiada osoba będąca na sali rozpraw.
Kariera 53-letniej dziś sędzi Agnieszki Jurkowskiej-Chocyk nabrała przyspieszenia w czasach rządów PiS i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. W październiku 2019 roku została sędzią Sądu Apelacyjnego w Lublinie, a wkrótce potem awansowała na stanowisko przewodniczącej wydziału cywilnego w tym sądzie.
Jak informuje portal OKO.press, nazwisko sędzi Jurkowskiej-Chocyk znalazło się na liście poparcia dla Łukasza Piebiaka do nowej KRS (Krajowa Rada Sądownictwa). Na liście jest sporo sędziów, którzy skorzystali z „dobrej zmiany” w sądach. Przypomnijmy, że Piebiak w 2019 roku, jak ujawnił Onet, będąc wiceministrem sprawiedliwości, współpracował z hejterką Emilią i inspirował ataki na sędziów stających w obronie wolnych sądów. On sam temu zaprzeczał.
Kto zadziera z władzą...
Mecenas Rafał Choroszyński, obrońca Jadwigi Herety, wystąpił już do sądu o uzasadnienie wyroku na piśmie. Na tej podstawie podejmie on decyzję dotyczącą kasacji. – Nie będę ukrywał, że jestem zdumiony wyrokiem. Po tekstach Jadwigi Herety prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości w spółce komunalnej, śledczy wciąż przesłuchują świadków i nie jest wykluczone, że sprawa z aktem oskarżenia trafi do sądu. Kolejna kwestia – to po tekstach dziennikarki rada nadzorcza spółki uznała, że opisywane zarzuty są na tyle poważne, że prezes został odwołany. Dlaczego więc sąd skazuje prawomocnie Jadwigę Heretę, która wszystko ujawniła? – pyta w rozmowie z „Wyborczą” mecenas Choroszyński, obawiając się, że wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie może mieć charakter mrożący dla innych dziennikarzy i lokalnych mediów, by nie zadzierali z władzą.
JACEK BRZUSZKIEWICZ
Tytuł oryginalny: „Sąd nakazuje: Przeproście spółkę” (Skrót pochodzi od redakcji „Angory”)