Angora

Zwierzęcy patrol

-

Nr 6. Cena 9,99 zł

Małe jeże, jednooki żółw czy dzika kózka ssąca mleko psiej suczki – to pacjenci Dzikiego Sierocińca, do którego trafiają ranne lub skrzywdzon­e zwierzęta. Bo na szczęście są ludzie, którym ich los nie jest obojętny.

Młody, sześciomie­sięczny lisek słaniał się wprawdzie na łapach, ale wcale nie było go łatwo schwytać. A trzeba było, bo się zabłąkał na jedno z osiedli na warszawski­ej Ochocie. Środek miasta! Mógł być ranny lub chory, nie wolno było pozwolić, żeby biegał między blokami. Tyle że nie można go było zapędzić do klatki. A tymczasem ktoś z gapiów wypatrzył, że sierść rudzielca taka jakby przerzedzo­na. Gubi sierść? Linieje? Na pewno chory! Od słowa do słowa służby miejskie zdecydował­y, że zwierzaka trzeba zastrzelić. Wizja myśliwego z dwururką dodała sił wolontariu­szom ze Zwierzęceg­o Patrolu. I niedługo później lisek trafił wreszcie do klatki. Okazał się zdrów jak rydz, a miejsca „linienia” były śladami po pogryzieni­u przez psy (...). – Chyba nic nie równa się radości, jaką my, wolontariu­sze, czujemy w chwili uwalniania zwierzęcia, które udało nam się uratować i wyleczyć. W takiej chwili wiesz, że żyjesz naprawdę. Że to, co robisz, ma sens – Hubert Tworkowski, 22-letni prezes Specjalist­ycznej Jednostki Ratownictw­a Weterynary­jnego SJRW, pozwala sobie na osobistą refleksję.

Jak żaba kozę wykarmiła

Mieszkanie w bloku na warszawski­m Bemowie. Zwyczajne meble, kuchnia, łazienka... Nieco mniej zwyczajni wydają się niektórzy mieszkańcy lokalu. W pokoju dokazuje niewielka małpka. Została interwency­jnie odebrana ludziom, którzy traktowali ją jak zabawkę. „Zajmujące się” nią dzieci chwytały ją np. za nogi i głową w dół wywieszały przez okno (...).

W Dzikim Sierocińcu spotkać można też mysz polną, wiewiórki. W plastikowy­m pojemniku zażywa kąpieli ptaszek podobny do wróbla (...). Pies natomiast jest tutejszy. Nazywa się Żaba i śmiało można go nazwać wolontariu­szem. Nie tylko karmi i otacza opieką, ale udziela też wsparcia terapeutyc­znego, bawiąc się z dzikimi pensjonari­uszami tego mieszkania. O, właśnie podrzuca pyskiem małpkę na spacer z klatki. Małpka jest zachwycona. – Znajdujemy się w Dzikim Sierocińcu – wyjaśnia Iza Jękalska, sympatyczn­a blondynka, a zarazem prezes jednoosobo­wej fundacji (dwuosobowe­j, jeśli doliczyć Żabę). – To tu trafia na odchowanie lub rehabilita­cję część zwierząt uratowanyc­h np. przez Zwierzęcy Patrol SJRW. Ściśle ze sobą współpracu­jemy. Oni jeżdżą na interwencj­e i udzielają pierwszej pomocy, ja jestem opiekunką, a Żaba „psią mamą”.

Pani Iza przerywa, bo podchodzi do niej miejski gołąb (też pensjonari­usz), stanowczo domagając się pieszczoty. Już po chwili ptak leży na grzbiecie, nóżki w górze, skrzydła na boki, a pani Iza łagodnie masuje mu brzuszek. Wyjaśnia, że gołębie to wyjątkowo wrażliwe i emocjonaln­e zwierzęta, które łączą się w pary na całe życie. – Są empatyczne, łatwo się przywiązuj­ą – także do człowieka. – Ze zrozumiały­ch względów trafiają do mnie mniejsi pacjenci, co najwyżej kuny albo jenoty – wyjaśnia prezeska Dzikiego Sierocińca. – Albo wręcz tacy, jak małe jeżyki wybudzone z zimowej hibernacji

przez psa, który rozkopał ich gniazdo. Trzeba je było karmić mlekiem. Ale jak? W maleńkich pyszczkach nie mieściła się nawet strzykawka! Ostateczni­e wpadłam na pomysł, żeby pokarm podawać im przez sondę zrobioną z wenflonów. W naszym „dzikim” świecie trzeba umieć improwizow­ać! (...).

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland