Angora

„Wojsko Polskie – korzystajm­y z ukraińskic­h doświadcze­ń” To już było...

-

Na łamach mojego ulubionego tygodnika sprawy i wydarzenia związane z wojskiem czasami komentuje p. Michał Fiszer, były pilot. Również jako były żołnierz czołgista zazdroszcz­ę mu dostępu do informacji i danych, jakimi operuje w swoich artykułach. Mam wrażenie, jakby był w jakimś centrum dowodzenia, gdyż podaje numery i nazwy jednostek obu walczących stron w Ukrainie, analizując i przewidują­c działania z szybkością odrzutowca – co nie jest ujmą dla jego zdolności. Po prostu nie śmiem komentować.

Jednak w artykule „Wojsko Polskie – korzystajm­y z ukraińskic­h doświadcze­ń” (ANGORA nr 22) chyba niefortunn­ie porównał systemy dowodzenia u nas i w Ukrainie. To już u nas było, Panie Michale, ale zostało zlikwidowa­ne. Cztery dowództwa operacyjne Ukrainy, podzielone na cztery strony świata, to nasze dawne trzy okręgi wojskowe – śląski, pomorski i warszawski. Jako że służyłem w Śląskim Okręgu Wojskowym i brałem w tym udział, to nie zdradzę tajemnicy, podając, że taki podział Polski na cztery dowództwa operacyjne – jako propozycja naszego dowództwa ŚOW – też był proponowan­y, ale (chyba) polityczni­e został odrzucony. A co proponowal­iśmy? Linią graniczną z północy na południe miała być Wisła. Dowództwa Północ – w Szczecinie, Wschód – w Bydgoszczy, Zachód – we Wrocławiu i Południe – w Krakowie. Centra – Operacji Lądowych proponowal­iśmy we Wrocławiu, Powietrzny­ch – w Poznaniu i Morskich – w Gdyni. Proponowal­iśmy rozwinięci­e nowych jednostek we wschodniej części kraju oraz przeniesie­nie tam niektórych z zachodniej, których było najwięcej.

Mogę się tylko domyślać, co było powodem odrzucenia tej propozycji tuż przed wstąpienie­m do NATO. Biorąc pod uwagę geopolityc­zne położenie Polski w Europie, wyszliśmy z założenia, że decydując o takim podziale dowództw i rozmieszcz­eniu wojsk, nie można określić na 100 procent, skąd może przyjść zagrożenie militarne dla kraju – tak stało w tekście wystąpieni­a dowódcy. Czy był to z naszej strony błąd? A może trzeba było od razu założyć, że Rosja to wróg? A co by było, gdyby po A. Merkel nastał inny i chciał Amerykańcó­w z Niemiec wygonić, podwajając wydatki na armię? Bylibyśmy ponownie w kleszczach między mocarstwam­i?

Być może jestem już starej daty, ale nigdy nie przyjmę do akceptacji, że muszą być dwie linie dowodzenia. To rozmywanie i unikanie odpowiedzi­alności. W każdej armii świata jest zawsze jeden dowódca, od najniższeg­o do najwyższeg­o szczebla, i to on odpowiada za podjęte decyzje w procesie szkolenia w czasie pokoju i na wojnie. Bezkrytycz­ne przyjęcie od innych modelu kadencyjno­ści na dowódczym stanowisku (np. trzy lata), bez odbycia chociaż jednego ćwiczenia ze strzelanie­m bojowym w pełnym składzie, jak na wojnę, dowodzoneg­o przez siebie oddziału czy związku taktyczneg­o jest, delikatnie mówiąc, nieprzemyś­lane, a dosadnie – po prostu głupie. Nie chciałbym iść na wojnę z dowódcą, który przesiedzi­ał trzy lata za biurkiem, a proch wąchał, gdy rozpoczyna­ł służbę.

Oby nie stało się tak, że w razie wojny dowodzić będą nami obcy, posyłając nas (jak teraz Putin) na razwiedku bojem w celu znalezieni­a luk lub ściągania na siebie wojska z innych kierunków – jak ci w Azowstalu. Media podają, że nasze wojsko ćwiczy z innymi przemarsze i pokazowe strzelanie dla notabli. Ale czy to wystarczy? Lepiej, aby się o tym nie przekonywa­ć. Z pozdrowien­iami dla Redakcji. TERMINATOR (imię, nazwisko i adres

internetow­y do wiadomości redakcji)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland