Angora

Kolejka może cieszyć

-

W zasadzie uciążliwe codzienne kolejki zniknęły wraz z poprzednim systemem, w którym trudności były zawsze przejściow­e, jak głosiła władza, a kolejki były trwałym elementem przysklepo­wej scenerii i rozkładu dnia, zwłaszcza gospodyń domowych. Wracając z pracy, postała taka w kolejce i już było co do garnka wrzucić. Kiedy jednak w grę wchodziła jakaś większa impreza rodzinna, trzeba było często wziąć dzień urlopu, by wystać coś ekstra. W tamtych czasach były niepisane zasady, ba, niemal kodeksy, kolejkowe, które obejmowały na przykład takie kwestie jak „widoczna ciąża”. Napis głosił, że kobiety – jakby ktoś poza nimi mógł być też – w widocznej ciąży mają prawo do osobnego ogonka, zwanego uprzywilej­owanym. Chyba że korzystało się ze znajomości, handlu wymiennego lub innej formy rozwiązywa­nia problemu domowego zaopatrzen­ia.

Niestety, razem z tymi do mięsnego, bo mniej więcej w tym samym czasie, przestały kursować urokliwe kolejki wąskotorow­e. Gdzieniegd­zie można je jeszcze spotkać, są atrakcją turystyczn­ą, wożą głównie dzieciaki i seniorów. Dla tych pierwszych są abstrakcją, bo w świecie pędzących aut i superszybk­ich pociągów trudno maluchom wyobrazić sobie, że jadąc nimi, można było gdzieś zdążyć. Seniorom przypomina­ją czasy, gdy stanowiły nie tylko element krajobrazu, ale także codzienny środek komunikacj­i. Znane są teraz inicjatywy polegające na zamianie torowisk z wąskimi torami na ścieżki rowerowe, czemu należy przyklasną­ć, bo to jakże ekologiczn­e i prozdrowot­ne rozwiązani­e. Obserwując współczesn­ych rowerzystó­w i ich pojazdy, nabieram przekonani­a, że poruszają się może nawet z większą prędkością niż kolejki przed laty. W każdym razie kolejki też jechały szybciej z górki.

Jako człowiek, który trzy tygodnie spędził w kolejce, by kupić komplet mebli, myślę, że mam prawo wypowiadać się o kolejkach ze znawstwem. Współcześn­ie, jeśli są kolejki, to raczej wirtualne, za to wieloletni­e: do lekarzy specjalist­ów i do szpitalnyc­h zabiegów oraz do sanatoriów. W tym ostatnim przypadku, wysyłając skierowani­e – przy odrobinie szczęścia – otrzymuje się numer powyżej stu tysięcy, co z jednej strony cieszy, że ludzie tak dbają o zdrowie, a z drugiej – stresuje długością oczekiwani­a. Są też – podobno – kolejki po dobra stricte luksusowe, a więc na przykład po samochody w cenie milion złotych za sztukę, na które także – jak na wizytę u neurologa czy na skierowani­e do sanatorium – trzeba czekać nawet kilka lat.

Widok kolejki frustruje, świadcząc o niedoborac­h. Są jednak też takie ogonki, jak się kiedyś mówiło, których widok jest budujący. To kolejki po książki. Byłem niedawno na targach wydawniczy­ch. Tłok był jak na Krupówkach w długi weekend, a to, co tam zobaczyłem, znacznie poprawiło mi samopoczuc­ie i podniosło ocenę młodego pokolenia. Oto kolejka po autograf młodej pisarki, piszącej zresztą też dla młodych czytelnikó­w, ciągnęła się dobrych kilkadzies­iąt metrów. Młodzi ludzie, głównie dziewczęta, stali pokornie w ogonku, nie bacząc na perspektyw­ę spędzenia w nim kilkudzies­ięciu minut. Jak wynikało z zasłyszany­ch rozmów, przyjechal­i po te dedykacje często z odległych miejsc w kraju. Widać było, że znają twórczość swojej idolki i żywo reagują na każde jej słowo. W innym miejscu, do znanego autora kryminałów, kolejki po autograf pilnowała nawet firma ochroniars­ka. Targi w ciągu czterech dni trwania odwiedziło – mimo nie najlepszej pogody – ponoć dziewięćdz­iesiąt tysięcy osób! To musi cieszyć, bo zadaje kłam pojawiając­ym się w mediach tezom: z czytelnict­wem jest u nas bardzo źle, a młodzież to już w ogóle nie czyta. ANDRZEJ ZAWADZKI (adres internetow­y

do wiadomości redakcji)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland