Jedna z 33 ze złotą blachą
Rozmowa z KATARZYNĄ RADWAN-CHO, sędzią tenisa
– Wybiera się pani na Wimbledon? – Tak, po raz siódmy na turniej główny. Wcześniej dwukrotnie byłam tylko na eliminacjach.
– W tym roku wystąpi pani na kortach Wimbledonu już ze „złotą blachą”!
– Kilka miesięcy temu otrzymałam odznaczenie Międzynarodowej Federacji Tenisowej, tzw. złotą blachę. To najwyższe wyróżnienie ma na świecie tylko trzydziestu trzech sędziów, w tym dwanaście kobiet. Upoważnia do prowadzenia finałów gry pojedynczej na turniejach wielkoszlemowych i igrzyskach. Jestem dumna, że znalazłam się w tej wąskiej grupie.
– Dlaczego została pani sędzią?
– Pierwszą osobą, która ukończyła w rodzinie kurs, był brat. Ta dyscyplina sportu zawsze była ważną częścią mojego życia, grałam na poziomie krajowym. Do sędziowania zachęciła mnie możliwość pozostania w tenisie, ale w innej roli. Początkowo było to tylko hobby i dopiero z czasem zaczęłam myśleć o międzynarodowych uprawnieniach. Dzisiaj jestem zawodową sędzią, a w ubiegłym roku zaliczyłam „Złotego Szlema” – sędziowałam na wszystkich turniejach wielkoszlemowych i dodatkowo na igrzyskach w Tokio.
– Czy sędziowanie w tenisie ma jeszcze sens?
– Innowacje technologiczne nie zastąpią człowieka, choć rzeczywiście zmienia się nasza rola.
– Nowe technologie odbierają trochę obowiązków.
– Trudno się z tym nie zgodzić. Komputerowy system pomagający w rozstrzyganiu spornych decyzji wspiera pracę sędziego głównego, choć również ma margines błędu. Niemniej wydaje się, że zawodnicy bardziej ufają systemowi niż decyzjom liniowych.
– W turnieju French Open na kortach Rollanda Garrosa „sokolego oka” nie było. Wrócił czas romantycznego tenisa.
– Z perspektywy sędziego lepiej – praca jest ciekawsza. Czujemy się bardziej potrzebni.
– W turnieju w Paryżu sędzia nie zauważył nieprzepisowego zagrania Igi Świątek. Piłka dwukrotnie odbiła się na korcie po stronie Polki.
– System Electronic Line Calling nie pomógłby w tej sytuacji, ponieważ jego jedynym zadaniem jest ocena, czy piłka trafiła w kort. Potrafi wywoływać auty, zastępując sędziów liniowych. Nie oceni jednak sytuacji takich jak podwójne odbicie czy dotknięcie siatki przez zawodnika. Nie potrafi też zweryfikować, czy piłka dotknęła tenisistę.
– Zgadza się pani z opinią, że błąd sędziego jest wkalkulowany w sport?
– Trzeba zaakceptować to, że błędy się zdarzają, choć w pojedynkach na najwyższym poziomie ciężko wybacza się sędziowskie pomyłki. Zapewniam jednak, że każdy arbiter stara się, aby było ich jak najmniej i żeby nie miały wpływu na przebieg meczu.
– Wątpliwości może wideoweryfikacja.
rozstrzygać
– ELC to rozwiązanie pozwalające sprawdzić decyzję sędziego dotyczącą trafienia piłki w pole gry. Funkcjonuje już od kilkunastu lat, ale kiedy go wprowadzono, mówiono o rewolucji. Wydawało się, że sędziowie nie będą już potrzebni, ale ich roli nie można sprowadzać tylko do tego, czy piłka była dobra czy na aucie. Nadal potrzebna jest osoba, która będzie dbała o ciągłość gry i decydowała o innych aspektach. Sędzia jest strażnikiem wszystkich przepisów. Musi kontrolować zachowanie zawodników i kibiców na trybunach, reagować na różne zdarzenia. Przed rozpoczęciem meczu jest odpowiedzialny za przygotowanie kortu oraz sprawdzenie stroju zawodników.
– Co określają przepisy, jeśli chodzi o tenisowy strój?
– Wskazują, jaki nie jest dozwolony, a także określają wielkość logo producenta i sponsora zawodnika. Przepisy dotyczące ubioru różnią się – co innego obowiązuje na turniejach WTA, a co innego na Wielkich Szlemach. Zawodnik zobowiązany jest dostosować strój do przepisów.
– Kolor stroju jest dowolny, poza turniejem wimbledońskim.
– Tak, na Wimbledonie nadal dominuje biel. Kiedyś w grze deblowej zawodnicy musieli występować w zbliżonych kolorystycznie strojach, ale dzisiaj już to nie obowiązuje, poza rozgrywkami drużynowymi, np. Pucharem Davisa.
– Na korcie pierwszy z obowiązków sędziego to losowanie.
– Rzucam jednodolarówką kanadyjską, którą sprezentował mi mąż. Zdarza się, że organizatorzy przygotowują specjalne monety. Co istotne, przed losowaniem przedstawiam zawodnikom turniejowe zasady oraz pytam, czy mają jakieś wątpliwości.
– Zdarzyło się, że nie wszystko jest jasne dla tenisistów?
– Często pytają o to... co już im wcześniej powiedziałam. Są bowiem tak skoncentrowani na meczu, że niektóre zasady trzeba powtórzyć.
– Miejsce głównego sędziego na korcie to...
– ...stołek. W większości turniejów to wygodne miejsce, niekiedy z poduszką.
– Na pulpicie komputer?
– Tablet, który pozwala na sporządzanie protokołu z meczu.
– Nie zawodzi?
– Na to, że elektronika czasami zawodzi, trzeba być przygotowanym. W torbie sędziowskiej zawsze mam ołówek oraz zapasową kartę. Zdarzyło mi się, że prowadziłam zapis meczu jak za dawnych lat. Zarówno do tabletu, jak i karty wprowadza się wszelkie informacje dotyczące przebiegu meczu, przede wszystkim wynik, ale także przerwy na toaletę czy ostrzeżenia nakładane na graczy.
– Za co mogą je otrzymać?
– Wachlarz niewłaściwych postaw jest szeroki, za „nadużycie” piłki bądź rakiety – jej złamanie albo rzucenie – ale nie zawsze jest to nieakceptowalne zachowanie. Wyładowanie emocji nie wiąże się z natychmiastowym upomnieniem, niekiedy pozwalamy na to zawodnikom. Jeśli jednak tracą kontrolę lub zachowanie zaczyna być zbyt agresywne, sędzia musi to ukrócić. Kary nakładane są także za obrazę słowną, wulgarną wypowiedź, wykonywanie nieprzyzwoitych gestów, za niesportową postawę.
– Również za przekroczenie czasu na pierwszy serwis – 25 sekund.
– W tenisie funkcjonują dwa systemy kar. Kiedy zawodnik jest po prostu „za wolny” w trakcie meczu, to upominamy go zgodnie z nienarastającym systemem.
Pierwsze wykroczenie karane jest ostrzeżeniem, a każde kolejne to strata podania w przypadku serwującego lub kara punktu, jeśli „zbyt wolny” jest odbierający. Jeśli mimo upomnienia zawodnik dalej nie jest gotowy do gry, to traktuje się to jako celowe opóźnianie i należy zastosować narastający system kar. Konieczne jest jednak, aby sędzia zastanowił się, jaka może być przyczyna opóźniania. Tenisiści mają 25 sekund i choć jest to jasny przepis, to trzeba wziąć pod uwagę wiele aspektów. Zawodnicy mogą znajdować się w różnych miejscach na korcie po zakończeniu walki o punkt. Sędzia nie powinien być bezwzględny, kiedy są długie wymiany i publiczność wybucha emocjonalnie, oklaskuje przez kilkanaście sekund. Zegar włączany jest, kiedy arbiter ogłosi wynik, zazwyczaj wtedy emocje na korcie i trybunach zaczynają opadać.
– Wymaga się od was cierpliwości.
– I to olbrzymiej. Trzeba umieć powstrzymać emocje. To, jak sobie z tym dajemy radę, również podlega wnikliwej ocenie.
– Wydaje mi się, że pani jest „oazą spokoju”.
– Owszem, spotykam się z taką opinią, choć zdarzyło mi się ulec emocjom. Pamiętam, że osoba oceniająca mnie wtedy żartobliwie zauważyła, że jednak da się mnie zdenerwować. Generalnie dystansuję się do zawodników i tego, co dzieje się na korcie. Grałam w tenisa i to z pewnością ułatwia mi zrozumienie emocji, jakie targają tenisistami, a także odpowiednio analizować sytuacje, jakie mogą wydarzyć się w czasie sędziowanego przeze mnie pojedynku.
– Sędziowie, podobnie jak zawodnicy, mogą korzystać z przerwy toaletowej?
– Tak, ale żaden z arbitrów nie chce przerywać z tego powodu meczu. Właściwe przygotowanie sędziego do pracy to także znalezienie sposobu na ograniczenie korzystania z takiej przerwy.
– Turnieje tenisowe rozgrywane są właściwie w każdym tygodniu.
– Różnie wygląda kalendarz sędziów. Ja pracuję 25 do 30 tygodni, a pozostały czas wykorzystuję obecnie na pisanie pracy doktorskiej na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Profesor Zygmunt Waśkowski, szef Katedry Strategii Marketingowych, przyjął mnie pod swoje skrzydła.
– Jaki temat pracy?
– Wpływ postrzeganej wartości sieci na stopień zaangażowania jej uczestników na rynku tenisa profesjonalnego.
– Czyli o czym pani pisze...
– Chcę zbadać zależności między światową organizacją kobiecego tenisa – WTA – a poziomem zaangażowania organizatorów poszczególnych turniejów. Dużo pracy jeszcze przede mną.