Przypadki starszej pani(109) To takie coś się teraz kupuje?
Gdzie jest moja kamizelka? Bo zimno mi chodzi po plecach – zagadnął mąż. – Nie ma – odpowiedziałam. – Jak to?! – Suszy się, bo była w praniu. Dam ci którąś ze swoich. Z pewną obawą otworzyłam szafę i wyciągnęłam bardzo współczesną kożuszkową kamizelkę. – W tym się rozgrzejesz – powiedziałam z przekonaniem, że sprawa jest załatwiona. Mąż wziął ją do ręki. Najpierw nie mógł znaleźć przodu, a później trafić rękami w otwory. Gdy już koślawo włożył to dzieło anonimowego projektanta, popatrzył na mnie podejrzliwie. – Co to jest? Dlaczego to coś po bokach jest długie i zwisa do kolan, a z tyłu przykrywa tylko łopatki? – zapytał. – Bo tak jest skrojone. Wzruszył wymownie ramionami i oddał mi tę kamizelkę, nie kryjąc wstrętu. – To dam ci coś innego – nie poddawałam się. Wyciągnęłam bardzo ciepłą narzutkę. Dokładnie ją obejrzał, zanim włożył. Po czym usilnie zaczął czegoś szukać. Miotał się tak chwilę i w końcu zapytał: – A dlaczego tu nie ma żadnego zapięcia? Tym razem ja wzruszyłam ramionami i zabrałam mu tę narzutkę. Zrezygnowany chciał już sobie pójść z poczuciem, że w mojej szafie nic się dla niego nie znajdzie, ale go nie puściłam. Dałam mu długą kamizelkę robioną na drutach z prawdziwej wełny. Znów zaczął się miotać – macał się najpierw po jednym biodrze, a za chwilę po drugim. Zawzięcie coś ciągnął i przekładał. Trafił w końcu na dwie pętelki, ale znalezienie guzików umieszczonych w tajnym miejscu daleko po bokach zabrało mu sporo czasu. – W tym na pewno nie zmarzniesz – zapewniłam. – Mój Boże, to teraz takie dziwne rzeczy do ubrania się kupuje? – zapytał retorycznie i oddalił się w drugi koniec mieszkania, żeby już dłużej nie musieć zgłębiać zawiłości wymyślnej mody.
MIROSŁAWA KAMIŃSKA