W co gra pani Ursula?
Czy ktoś pamięta gest Ursuli von der Leyen po przemówieniu Pinokia w PE, który w październiku ubiegłego roku obiecał zlikwidowanie Izby Dyscyplinarnej SN? Przypomnę. Podeszła do niego, ten wstał jakoby z gestem wyciągniętej ręki, ale ona swojej nie podała. Przyłożyła dłoń do piersi, coś powiedziała (był to czas noszenia maseczek) i odeszła. Ja odebrałem ten gest tak: pamiętając, że to głosami PiS w Parlamencie Europejskim dopiero w drugim podejściu została wybrana na szefową Komisji Europejskiej, mogła mu powiedzieć Przepraszam za tę całą sytuację – a była wówczas debata o naszej praworządności. Chciała się jakoś PiS-lamistom odwdzięczyć – i zrobiła to. Przyjechała 2 czerwca do Warszawy z naszym Krajowym Planem Odbudowy tylko po to, aby wzmocnić PiS i umożliwić mu trzecią kadencję.
A cóż takiego zawiera ten Krajowy Plan Odbudowy? Między innymi harmonogram reform rozpisanych do realizacji do 2026 r. Od nich zależą kolejne wypłaty. Do końca czerwca Polska musi wypełnić warunki Brukseli, by dostać pierwszą transzę we wrześniu. PiS i tak nie zrobi tego, co ma zrobić, bo przekaz jest taki: Mamy tu Ukraińców, obozów takich jak robili na Zachodzie im nie zrobiliśmy, to się cieszcie i kasę dawajcie, bo się nam należy – jak powiedział jeden z pisowskich posłów.
To wszystko dzieje się w czasie, gdy trwa wojna, w której Rosja zwiększyła swój stan posiadania na terytorium Ukrainy o 200 procent. Przed ofensywą z 24 lutego miała 7 proc., a dzisiaj okupuje 21 proc. Chersoń praktycznie się poddał, woda na Krym kanałem z Dniepru już płynie, a cała republika jest wielkim rejonem koncentracji wojsk do uderzenia z południa. A co będzie, jak Łukaszenka pójdzie wzdłuż naszej granicy i dalej, odcinając drogi dostawy wszystkiego z Zachodu?
Bajeczki naszych byłych generałów, że możliwości Rosjan są na wyczerpaniu, oraz prześmiewki ze starych czołgów T-62 są tyle samo warte, co wielkie i masowe dezercje rosyjskich żołnierzy. Skala zdemotywowanych i porzucających sprzęt żołnierzy Rosji nie jest na tyle istotna, by cokolwiek zmienić na tak długim froncie walk. Często czytam i słyszę: W tej wojnie Rosja nie osiągnęła swoich celów. O tym wie tylko Putin. To, że Rosjanie odstąpili od szturmu Kijowa, nie oznacza, że tego zaniechali. Wycofali dwie armie, uzupełniają sprzęt, szkolą ludzi i, jak będą gotowi, uderzą ponownie. Jeśli Putin, mając ciągle 75 – 80 proc. poparcia, ogłosi jawną mobilizację i bez trudu wyselekcjonuje zabijaków (nawet z zakładów karnych), to dla Ukrainy będzie jeszcze gorzej.
Jak na razie pani Ursula von der Leyen, przymykając od kilku lat oczy na demolkę w naszym wymiarze sprawiedliwości, naraziła już całą Unię na rozpad. W łagodniejszej formie może się zakończyć Unią dwóch prędkości, co świadczy o tym, że stoi na straży dużej finansjery. Tylko co my z tego mamy? Nic. Korupcją, taką samą jak w Ukrainie, wojny z Putinem nie da się wygrać. To jeszcze nie jest jej koniec ani nawet początek końca. Ona trwa i nie ma przesłanek świadczących, że dobiega kresu. Nikt nie wie, kiedy takowe będą. Jak w każdej wojnie. ZBIGNIEW MALIK (adres internetowy
do wiadomości redakcji)