Drony ratujące ludzi
(13 V)
Gdy staje serce, liczy się każda sekunda. Średnio w Niemczech ratownicy medyczni na dotarcie do chorego potrzebują 11 minut. Drony przyśpieszają uratowanie życia.
W przypadku zatrzymania krążenia najważniejsza jest prędkość działania. Im szybciej ratownicy rozpoczną resuscytację, tym większe są szanse na przeżycie. Często jednak dojazd karetki trwa zbyt długo, zwłaszcza na wsi, gdzie do szpitala jest daleko. Jeszcze bardziej wydłuża się w trudnym terenie – w górach, na jeziorach czy na morzu. W takich przypadkach drony mogą znacznie szybciej dostarczyć defibrylator na miejsce zdarzenia. Pochodzący z Węgier Balázs Nagy, absolwent Monachijskiego Uniwersytetu Technicznego (TUM) wraz z zespołem prawie 80 studentów i studentek z TUM, stworzył takiego drona. Skrzydła Horyzn mają rozpiętość 3 metrów, a całość waży 22 kg.
Jaskrawopomarańczowy dron startuje pionowo jak helikopter, następnie przechodzi do lotu z prędkością 120 km/godz. – W promieniu 6 km możemy nim dotrzeć na miejsce wypadku w ciągu pięciu minut – dodał Nagy. Defibrylator może zostać opuszczony na wyciągarce na miejsce wypadku, a dron nie musi nawet lądować. Każdy może nim sterować, nie trzeba żadnych szkoleń, bo jego lot wspomaga sztuczna inteligencja. Przemieszczanie się monitorują czujniki i kamery, które pomogą omijać nieprzewidziane przeszkody: ptaki, spadochroniarzy i inne.
Co roku w RFN na skutek nagłego zatrzymania krążenia umiera 110 tys. osób. Epizod przeżywa tylko 11 proc. osób. – Pomoc karetki przybywa za późno. Jeśli skrócimy ten czas do czterech minut, to szansa na przeżycie wzrośnie do 34 proc. – wyjaśnia Nagy. Minionej zimy dron uratował 71-latka, który zasłabł podczas odśnieżania 70 km od Göteborga. Od wezwania pomocy przez przechodnia do przylotu drona minęło ledwie 3,5 minuty. Defibrylator poinstruował przechodnia, co ma robić. Gdy przyjechała karetka, mężczyzna był już przytomny.
Drony mogą dostarczać leki, krew, szczepionki lub sprzęt medyczny. W RFN jest już kilka firm, które są liderami w tej dziedzinie. Naukowcy z politechnik w Dortmundzie i Akwizgranie opracowali drona Larus-Pro, który potrafi zlokalizować rozbitków na morzu i radzi sobie nawet z silnymi wiatrami. Wykrywa osoby znajdujące się w wodzie i podaje ich współrzędne geograficzne, dzięki czemu łodzie ratunkowe mogą kierować się bezpośrednio do poszkodowanych, nie tracąc czasu na poszukiwania. Drony mogą się też przydać w czasie poszukiwań osób zaginionych oraz ofiar wypadków.
Drony Wingcopter, które stworzyli dwaj studenci politechniki w Darmstadt, od kilku lat dostarczają przesyłki medyczne w Afryce. W Malawi zaopatrują 40 odległych ośrodków zdrowia w sprzęt ratujący życie i leki. W ciągu pięciu lat na południe od Sahary ma powstać sieć dostawcza złożona z 12 tys. dronów. – Po dwóch latach doświadczeń w Ghanie wiem, co dla opieki medycznej oznaczają zerwane lub zalane drogi – stwierdził Tom Plümmer, jeden z twórców Wingcoptera. Do wyspiarskiego Vanuatu w Oceanii drony dostarczają szczepionki. Pomocne są też w krajach o dużej powierzchni. Spółka Wingcopter podpisała z USA wart 16 milionów dolarów kontrakt na dostarczanie do słabo zaludnionych stanów leków, szczepionek, krwi, próbek laboratoryjnych, a nawet organów do przeszczepu. Na jednym ładowaniu dron może przetransportować 6 kg ładunku na odległość 75 km z prędkością do 240 km/godz.
Drony są potrzebne także w RFN. Szpital Uniwersytecki w Greifswaldzie często ma problem z przewozem krwi do oddalonego o 29 km Wolgast. Na trasie jest bowiem most zwodzony na rzece Pianie, a gdy akurat przepływa statek, przejazd zostaje zamknięty, więc karetka musi czekać. – Chcemy używać dronów do ratowania życia – stwierdził Klaus Hahnenkamp, szef anestezjologii w Greifswaldzie.
W Bawarii, gdzie powstał Horyzn, w niektórych regionach na karetkę czeka się kwadrans lub nawet dłużej. Według obliczeń wystarczy 60 dronów, aby defibrylatory mogły dotrzeć w każde miejsce w ciągu 5 – 6 minut.