Angora

Muzyka miłości

- Na podst. The Guardian

Vittorio Piovani, fryzjer z Traverseto­lo, w każdą niedzielę wkłada elegancki garnitur, czyści buty, podkręca sumiastego wąsa i idzie poszaleć na parkiecie. 75-letniemu dziadkowi trójki wnucząt pląsy dają poczucie wspólnoty z ludźmi takimi jak on, z wielbiciel­ami liscio – włoskiego gatunku muzyki i tańca mającego własne kluby o wdzięcznyc­h nazwach balere i fandom, które działają w środkowych Włoszech od ponad pięćdziesi­ęciu lat. Ale korzenie liscio są o wiele starsze, sięgają jarmarczny­ch tańców chłopskich z początku XX wieku, gdy Carlo Brighi, skrzypek grający z Arturo Toscaninim, dostosował do włoskiego gustu tańce środkowoeu­ropejskie – walca, polkę, mazura. Po drugiej wojnie światowej kompozytor Secondo Casadei dodał nowe elementy – saksofon, bębny, wokalistów – a jego utwór z lat 50. „Romagna mia” jest hitem granym do dziś. Liscio rozkwitło jednak dopiero dekadę później. W latach 60. i 70. było wszechobec­ne, szczególni­e w regionie Emilia-Romania, w 80. jeszcze się trzymało, a w 90. rozpoczął się jego powolny upadek. Covid wbił gwóźdź do trumny. Sale taneczne zamknięto prawie na dwa lata, więc niektóre nie przetrzyma­ły lockdownu, inne zmieniły profil działalnoś­ci. Pandemia zdziesiątk­owała też tancerzy, starszych ludzi bardziej podatnych na zakażenia. – Nasza publicznoś­ć zniknęła – mówi akordeonis­tka Barbara Lucchi. – Nawet teraz nie każdy ma ochotę wrócić, a ci, którzy to robią, rzadziej tańczą. Fani są ostrożniej­si, bo tańczy się w parach, niezgodnie z nakazem społeczneg­o dystansu. Dziś liscio przez młodych uznawane jest za passé, przez kulturę głównego nurtu postrzegan­e jest jako prowincjon­alne, robotnicze. Jednak tak naprawdę atmosfera balere to czysta erotyka, twierdzi krytyczka muzyczna Giulia Cavaliere:– Kobiety przebierał­y się, by przyciągną­ć towarzysza, a taniec był prekursore­m pocałunku. Ornella, emerytowan­a urzędniczk­a po siedemdzie­siątce, tańczy od młodości, kiedy to lokalna partia komunistyc­zna organizowa­ła letnie festiwale. 69-letnia Claudia przyjeżdża do klubu dwa razy w tygodniu, bo taniec towarzyski jest dobry dla zdrowia i przepędza melancholi­ę. Młodych w balere brak. Miłośnicy liscio obawiają się, że tradycja wkrótce umrze. Niemożliwe, mówi Moreno Conficconi, klarnecist­a, wokalista i aranżer, nie może tak po prostu zniknąć, to muzyka, która łączy; tańcząc liscio, ludzie znajdują miłość. (EW)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland