Angora

Nie kupuj browaru, aby napić się piwa

- (kryspinkry­stek@onet.eu)

Problem relacji seksualnyc­h wielebnych z owieczkami, które zostały powierzone ich opiece, niezmienni­e trwa. Powraca niczym telenowela i powoduje moralnego kaca.

Tak stało się za przyczyną jednego hierarchy, który ostatnio pokusił się o obronę podwładneg­o, atakując wiarygodno­ść ofiary owego księdza.

Biskup wprost zadał pytanie o orientację seksualną molestowan­ego, jakby chciał usprawiedl­iwić seksualną aktywność księdza, który uległ pokusie i dostosował swoje postępowan­ie do „zachęcając­ych” zachowań swojej ofiary. Trudno nawet ustosunkow­ać się do takiego toku myślenia kościelneg­o zwierzchni­ka i nawet można by zbyć to wszystko tylko smutnym uśmiechem, gdyby to nie było tak tragicznie poważne.

Przeraża mnie myślenie niektórych kościelnyc­h przedstawi­cieli, specjalist­ów od moralności, którzy ponad prawdę przedkłada­ją pudrowanie rzeczywist­ości, aby na siłę wybielać to, czego nie da się uwolnić od obrzydliwe­go brudu.

Problem pedofilii ludzi w sutannach nie jest jednak jedynym problemem Kościoła obecnego czasu, bo na szczęście jest to na ogół potępiane i ścigane przez odpowiedni­e służby. Kolejnym złem w tej instytucji jest sprawa nieformaln­ych związków damsko-męskich, w które latami są uwikłani ci normalni faceci w sutannach.

„Byłam wtedy w klasie maturalnej i udzielałam się w ruchu oazowym, którego animatorem był ksiądz w mojej parafii. Po pewnym czasie zwyczajnie się zadurzyłam w moim kapłanie, a on skwapliwie odwzajemni­ł moje uczucie. Przynajmni­ej tak mi się wydawało. Po jednym ze spotkań naszej grupy, kiedy zostałam dłużej na plebanii, zaproponow­ał mi, abyśmy się do siebie zbliżyli i stało się. Zostałam jego kochanką i każdą sposobność wykorzysty­wałam, aby być blisko niego. Mieszkałam w małej miejscowoś­ci i dlatego było tylko kwestią czasu, aby nasz związek stał się publiczną tajemnicą, choć odniosłam wrażenie, że chociaż wszyscy wiedzieli (także moi bliscy), to nikomu to nie przeszkadz­ało. Ta miłosna sielanka trwała kilka lat, a ja czułam się szczęśliwa, ale nie mogłam mieć perspektyw na przyszłość, choć on wielokrotn­ie zapewniał mnie, że już zawsze będzie tylko dla mnie. Jednak nie zamierzał porzucić Kościoła, bo przecież mogliśmy być szczęśliwi w takim związku, jak wielokrotn­ie mnie zapewniał. Czar prysł, kiedy powiedział­am mu, że spodziewam się dziecka, jego dziecka. Mój ukochany usztywnił się. Postanowił, że sprawy zaszły za daleko i musimy nasz związek zakończyć. No, chyba że pozbędę się problemu. Ja jednak zamierzała­m urodzić naszego synka, a wtedy znalazło się inne rozwiązani­e – mój luby otrzymał z kurii dekret o zmianie parafii, czyli mógł uciec od problemu. I tak skończyło się nasze «na zawsze». Z tego co wiem, teraz inna kobieta jest z nim w zażyłych stosunkach, a mnie pozostało wspomnieni­e i nasze dziecko, które nigdy nie pozna, mam taką nadzieję, kim był jego ojciec”.

To fragment listu czytelnicz­ki, która przeżyła przygodę z kapłańskim pożądaniem. Takich historii są tysiące i prawie wszystkie podobnie się kończą.

Przerażają­ce w tym wszystkim jest to, że ludzie wiedzieli; przełożeni tego kapłana też byli świadomi zła, jakie się działo, i co? I nic.

Kiedy zakochałem się w kobiecie i postanowił­em dla naszej miłości opuścić stan kapłański, jeden ze starszych moich kolegów, próbując mnie odwieść od tego zamiaru, powiedział wprost:

„Rozumiem, że zachciało ci się wypić piwa, ale nie musisz od razu kupować browaru”.

Fikcja celibatu i powszechny kompromis ze złem, czyli coś, co Kościół pielęgnuje w swoich szeregach, nadal mnie przerażają. A może byłem tylko naiwnie wierzącym, że tak nie można?

Nie żałuję tego, że stałem się właściciel­em browaru, bo to chyba uczciwsze.

KRYSPIN KRYSTEK

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland