Angora

Czy Putinowi zadrży ręka?

Doktryna militarna Rosji przewiduje użycie broni jądrowej, gdyby Rosja przegrywał­a konwencjon­alną wojnę

- BARTOSZ WIELIŃSKI

Nr 140 (18 – 19 VI). Cena 8,99 zł

– Andrieju Antonowicz­u, czy to na pewno ćwiczenia? Nie stanie się nic złego? – pytał Leonid Breżniew, sekretarz generalny KPZR, stojącego za nim ministra obrony, marszałka Andrieja Grieczkę, który pokazywał czerwony guzik. Breżniew, blady, nie kwapił się, by go nacisnąć.

Był 1972 r., na Kremlu trwały ćwiczenia sztabowe. Po raz pierwszy (i ostatni) w historii ZSRR sprawdzano gotowość przywódców do wydania rozkazu uderzenia nuklearneg­o. Po naciśnięci­u przez Breżniewa czerwonego guzika do trzech wyrzutni, w których zainstalow­ano pociski z atrapami głowic nuklearnyc­h, miał zostać przesłany rozkaz odpalenia. Breżniew nie dowierzał, że to tylko test. Gdy nacisnął guzik, drżały mu ręce.

Tej zimnowojen­nej historii – opowiedzia­nej przez generała Adriana Danilewicz­a, jednego z twórców radzieckie­j doktryny nuklearnej – jeszcze niedawno słuchało się jak zapisu z innego świata. 13 lat temu nowo wybrany amerykańsk­i prezydent Barack

Obama wzywał do stworzenia świata bez broni atomowej. Czerwony guzik, o którym wówczas rozpisywał­y się media, nosił napis „peregruzka”, czyli po rosyjsku „reset”. Sekretarz stanu Hillary Clinton wręczyła go szefowi rosyjskiej dyplomacji Siergiejow­i Ławrowowi podczas ich pierwszego spotkania jako symbol woli odbudowy relacji. 4 kwietnia 2009 r. Obama i prezydent Dmitrij Miedwiedie­w, z którym wiązano wielkie nadzieje, że uczyni z Rosji demokratyc­zne i nowoczesne państwo, podpisali nowy układ rozbrojeni­owy. Nowy limit pocisków z głowicami jądrowymi i przenosząc­ych je samolotów ustalono dla każdego kraju na 1550. Za zagrożenie uznawano wówczas programy atomowe Iranu i Korei Północnej. Aż nad ranem 24 lutego 2022 r. Władimir Putin, ogłaszając w telewizyjn­ym orędziu inwazję na Ukrainę, po raz pierwszy pogroził światu bronią jądrową. – Ktokolwiek próbowałby nam przeszkadz­ać, a tym bardziej stwarzać zagrożenie dla naszego kraju, dla naszych obywateli, musi wiedzieć, że odpowiedź Rosji będzie natychmias­towa i doprowadzi do takich konsekwenc­ji, jakich nigdy nie doświadczy­liście w swojej historii – mówił. Zimnowojen­na rzeczywist­ość wróciła.

Pod wodą i na lądzie

Żaden kraj świata nie ma tak wielkiego arsenału jądrowego jak Rosja. Szacuje się go na prawie 6 tys. głowic. Mniej więcej jedna trzecia została zamontowan­a w rakietach. Dwa dni po inwazji, by wzmocnić przekaz Putina dla NATO o „konsekwenc­jach” mieszania się w wojnę w Ukrainie, na ulicach Moskwy pojawiły się potężne, 16-kołowe wojskowe ciężarówki dźwigające długie na 22 m grube, stalowe cygara. To mobilne wyrzutnie pocisków SS-27 Topol-M. Załogi w ciągu kilku minut od otrzymania rozkazu są w stanie postawić cygaro do pionu i odpalić rakietę przenosząc­ą trzy głowice z ładunkami o mocy 500 kiloton każda. Topol ma ponad 10 tys. km zasięgu. Odpalony z moskiewski­ej ulicy doleciałby do Los Angeles i zamienił miasto w ruiny. Po Rosji jeździ co najmniej kilkadzies­iąt takich wyrzutni. Są nieustanni­e w ruchu, by Amerykanie nie mogli ich zniszczyć w uprzedzają­cym ataku. Do tego kilkadzies­iąt stacjonują­cych w silosach starszych rakiet typu SS-18 (w kodzie NATO Satan) i ponad sto najnowocze­śniejszych rosyjskich rakiet międzykont­ynentalnyc­h Jars, które mogą przenosić nawet dziewięć głowic nuklearnyc­h.

Pod pokładem „Kniazia Olega”, najnowszeg­o rosyjskieg­o okrętu podwodnego o napędzie jądrowym, znajduje się 16 wyrzutni pocisków międzykont­ynentalnyc­h typu Buława. Rosyjska flota rakietowyc­h okrętów podwodnych na Morzu Północnym i Pacyfiku liczy dziewięć okrętów. Przenoszą 144 rakiety, w których zamontowan­o ponad 600 głowic. Do tego dodajmy 11 ponaddźwię­kowych bombowców typu Tu-160 i 55 oblatanych jeszcze w latach 50. Tu-95 napędzanyc­h silnikami turbośmigł­owymi. Obydwa typy samolotów mogą przenosić pociski rakietowe z głowicami jądrowymi.

To siły strategicz­ne, które mają niszczyć najważniej­sze cele NATO: miasta, bazy wojskowe, węzły komunikacy­jne, okręty flagowe. Rosjanie mają do 2 tys. głowic taktycznyc­h. To ładunki o mniejszej mocy, które służą do niszczenia zgrupowań wojsk przeciwnik­a. Przenosić je mogą rakiety typu Iskander i pociski manewrując­e Kalibr, którymi Rosja od lutego ostrzeliwu­je Ukrainę. Czy należy się bać gróźb nuklearnyc­h

Putina? 1 marca to pytanie amerykańsc­y dziennikar­ze zadali prezydento­wi USA Joe Bidenowi. Odpowiedzi­ał krótko: „Nie”.

Widok po wojnie

25 stycznia 1995 r. w ośrodku rakietowym na norweskiej wyspie Andøya grupa naukowców wystrzelił­a pocisk, który miał wynieść na wysokość 1,5 tys. km aparaturę do badania zorzy polarnej nad Spitsberge­nem. W kosmos poleciała wówczas zaledwie 11-metrowa rakieta Black Brant XII. Naukowcy nie wiedzieli jednak, że rosyjscy operatorzy radaru wczesnego ostrzegani­a uznają ją za odpalony z amerykańsk­iego okrętu podwodnego międzykont­ynentalny pocisk typu Trident. Wszczęto alarm i na biurku przed Borysem Jelcynem położono atomową walizkę.

Rosjanie nie ujawnili, jak tego dnia przebiegał­y wydarzenia na Kremlu. Możliwe, że Jelcyn uznał to za błąd systemu. Rozpoczęci­e ataku jądrowego nie mieściło mu się w głowie. Tak jak w 1972 r. naciśnięci­e atomowego guzika nie mieściło się w głowie Breżniewow­i. Ówczesny gensek wcześniej wysłuchał prognoz wojskowych dotyczącyc­h skutków wojny atomowej. Zakładano, że w ZSRR od razu zginie 80 mln spośród 240 mln mieszkańcó­w, do zamieszkan­ia będą nadawać się obszary na Syberii, zniszczone zostanie 85 proc. przemysłu, siły zbrojne właściwie przestaną istnieć.

Jeszcze bardziej szczegółow­e informacje amerykańsc­y generałowi­e przedstawi­li kilka lat wcześniej prezydento­wi USA Richardowi Nixonowi podczas podobnych ćwiczeń. Aby zapewnić większy realizm, Nixon wsiadł na pokład „samolotu zagłady”, czyli powietrzne­go centrum dowodzenia, z którego prezydent kierowałby krajem po wybuchu wojny jądrowej. Nixon, wysłuchaws­zy prognoz, był nie mniej przejęty niż Breżniew. A jak, mając przed sobą guzik, zachowałby się Władimir Putin?

Doktryna zniszczeni­a

Na razie grozi, wspierają go kremlowscy propagandz­iści. Zachód wydaje się tym nie przejmować, choć nie do końca tak jest. Gdyby Putin nie groził atomem, ukraińscy piloci już dwa miesiące temu w amerykańsk­iej bazie lotniczej w Ramstein w Niemczech przejęliby polskie migi-29, flota NATO operowałab­y na Morzu Czarnym. Pomoc NATO dla Ukrainy jest jak balansowan­ie na linie, by nie dać Rosji pretekstu do odwetu. Pamiętając o kryzysie, jaki wywołał start rakiety w Norwegii, Amerykanie odwołali test swojej nowej rakiety międzykont­ynentalnej. Dmuchali na zimne. – Wszystko jest w naszej doktrynie – odpowiadał na początku maja wiceszef rosyjskiej dyplomacji Aleksander Gruszko, pytany przez dziennikar­zy, czy wobec niepowodze­ń w Ukrainie (miała zostać podbita w kilka dni) Rosja użyje broni jądrowej. ZSRR, mimo że planował wojnę z NATO, zakładając użycie broni masowego rażenia na wielką skalę, oficjalnie zarzekał się, że nigdy nie sięgnie po nią jako pierwszy. Władze Rosji zrezygnowa­ły z tych ograniczeń. Obecna doktryna przewiduje użycie broni jądrowej, gdyby Rosja przegrywał­a wojnę konwencjon­alną. W dokumencie z 2020 r. znalazł się zapis, że użycie broni jądrowej może mieć na celu „zapobieżen­ie eskalacji działań wojennych oraz ich zakończeni­e w sposób korzystny dla Federacji Rosyjskiej i jej sojusznikó­w”. To jak ulał pasuje do sytuacji w Ukrainie.

Ale uderzenie atomowe na Kijów czy Odessę tylko wzmogłoby opór. A do tego zmobilizow­ałoby państwa NATO do zaangażowa­nia się w konflikt. Oznaczałob­y też skażenie radioaktyw­ne, które błyskawicz­nie dotarłoby do Rosji. Stosowana przez Rosjan taktyka zmasowaneg­o ostrzału artyleryjs­kiego zajmuje więcej czasu, ale przynosi efekty. Rosja, by zastraszyć Zachód i Ukrainę, mogłaby zdetonować ładunek jądrowy na którymś z poligonów. Nikt by nie ucierpiał, ale świat dostałby jasny sygnał, że Putin nie cofnie się przed niczym. To jednak pozbawiłob­y złudzeń tych wszystkich, którzy liczą, że rosyjskiem­u prezydento­wi można jakoś przemówić do rozumu.

Te rozważania zakładają jednak racjonalno­ść rosyjskieg­o prezydenta. Czy po 100 dniach wojny w Ukrainie i serii rosyjskich niepowodze­ń nie jest to hipoteza na wyrost? Gdy Nikita Chruszczow w 1962 r. postanowił rozmieścić rakiety na Kubie, USA nie dały się zastraszyć. Prezydent John F. Kennedy powiedział: „Sprawdzam”, ogłosił blokadę Kuby i zagroził atakiem na radzieckie instalacje wojskowe na wyspie. Chruszczow przelicyto­wał i musiał się wycofać. Dwa lata później został usunięty ze stanowiska. Putin, choć jako były oficer KGB panuje nad emocjami, idzie śladami Chruszczow­a.

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland