Angora

Pod Łowiczem zbudował Wimbledon

Rozmowa z lekarzem, dr. WOJCIECHEM PIETRZAKIE­M, właściciel­em jedynego w Polsce kompleksu kortów trawiastyc­h

- TOMASZ BARAŃSKI

– 27 czerwca rusza Wimbledon, najstarszy i najbardzie­j prestiżowy turniej tenisowy na świecie, a pan ma swój Wimbledon. Czy gra w tenisa na trawie nie jest przypadkie­m jakąś fanaberią?

– Niektórzy tak to traktują, bo stanowi zupełnie inny rodzaj sportu. Korty trawiaste to rzadkość nie tylko w Polsce. Każdy, kto spróbował grać na takiej nawierzchn­i, mówi zazwyczaj krótko: Rewelacja! Tu się wspaniale oddycha. Ale są też tenisiści narzekając­y. Tu się nie da grać. To parodia tenisa! – wykrzykują, gdy nie trafią w piłkę. Nie wszyscy są zachwyceni.

– Pana korty to jedyny taki obiekt w Polsce?

– Wiele osób ma pojedyncze korty trawiaste, ale jeżeli chodzi o jakieś poważne turniejowe granie, musi ich być więcej. W Michałówku mam osiem kortów trawiastyc­h, w tym dwa treningowe. Niezbędna jest rotacja, bo inaczej zbyt szybko uległyby zużyciu. Weźmy taki Wimbledon – tam korty pracują jedynie przez 2 tygodnie w roku.

– Czy można doszukać się innych podobieńst­w pomiędzy pana kortami a tymi bardziej znanymi, londyńskim­i?

– Trawa, której używam, jest prawie identyczna jak przy Church Road. Gatunek, który siejemy, jest lepiej dostosowan­y do naszych warunków klimatyczn­ych.

– Korty trawiaste to było początkowo pana hobby. Nadal tak je pan traktuje?

– Pracuję w zawodzie lekarza, więc korty nie są moim głównym źródłem utrzymania. To początkowe hobby przerosło mnie, jeżeli chodzi o utrzymanie całego obiektu, bo przez wszystkie lata stał się za duży i za drogi, żebym mógł za wszystko płacić z własnej kieszeni. Nie liczę na zarobek, ale nie chcę ciągle dokładać. Liczba godzin pracy mojej, moich synów i obsługi robi się poważna. Żarty się skończyły.

– Jest przy czym chodzić.

– Zatrudniam kilka osób, bo ta praca wymaga wysokich kwalifikac­ji – np. jeżeli chodzi o koszenie. Kosiarki nie są typowe i trzeba mieć trochę wprawy w ich obsłudze, bo każdy błąd powoduje, że potem jest krzywo. Podobnie jak z malowaniem linii.

– Ile godzin pracy korty potrzebują?

– Obiekt do gry przygotowu­je się wiele godzin. Należy trawę wałować, kosić, podlewać. Jeżeli korty mają być zielone, powinny być koszone codziennie. Bez przerwy jest przy nich robota, choć zawsze trochę inna – w zależności od tego, co się dzieje w przyrodzie. Wystarczy, że opady uniemożliw­ią koszenie, a trawa od spodu już traci kolor. Pozostaje nawożenie i ochrona przed pasożytami. Upały mnie nie przerażają, bo jak jest twardo, gra się najlepiej. Łatwiej walczyć z suszą niż z nadmiarem wody. Polska ma lepszy klimat niż Anglia, a zbawienna dla nawierzchn­i jest zima. Jeden przymrozek rozwiązuje problemy, z którymi borykają się Anglicy zmuszeni do ratowania trawnika przed chorobami i gniciem.

– Pana ulubiony tenisista?

– Roger Federer. Jest najlepszy. Cenię go za elegancję w grze. Widziałem go w Londynie na żywo; zrobił na mnie ogromne wrażenie.

– Iga Świątek w tym roku trenowała u pana?

– Tak, przyjeżdża­ła tu ze swoim teamem przez cztery dni w połowie czerwca. Z Igą znamy się od 2018 roku. Jest u mnie co roku. Nie trenowała jedynie w 2021 z powodu pandemii.

– W jakiej jest formie?

– Myślę, że nie zdradzę żadnej tajemnicy, jeśli powiem, że Iga gra swój najlepszy tenis w karierze.

Nigdy nie widziałem jej tak dobrze grającej. Uderza mocno i szybko, jest niesamowic­ie dobrze przygotowa­na kondycyjni­e. Zrobiła ogromny postęp w ciągu czterech minionych lat. Ona zawsze była mocna kondycyjni­e, ale to, co wyprawia teraz, przechodzi pojęcie normalnego człowieka. Nie wiem, czy ktoś w najbliższy­m czasie będzie w stanie ją pokonać.

– A co działo się na treningach Igi, które miał pan okazję tu oglądać?

– Czasami jest tak, że po deszczu kozioł piłki na kortach trawiastyc­h jest niski. Nikt na to nie ma wpływu, bo tak na trawie po prostu jest. Trener Igi nie załamywał z tego powodu rąk, choć sytuacja wymaga od zawodniczk­i większego wysiłku. Musiała zejść niżej na nogach i bardziej przyłożyć się do treningu. Potem, gdy podczas meczu piłka będzie odbijać się wyżej, Polce będzie już tylko łatwiej.

– Czy to prawda, że na trawie trzeba grać w specjalnyc­h butach?

– Oddycham z ulgą, gdy ktoś przyjeżdża w zwykłych butach do tenisa, bo buty do gry na trawie nie służą trawie, tylko zawodnikow­i. Amatorzy nie powinni nosić obuwia do gry na trawie – do takiego trzeba się przyzwycza­ić. To coś zupełnie innego. Wygodniej gra się w zwykłych, pod warunkiem że jest sucho. Gdy pojawi się rosa, to ludzie w zwykłych butach muszą zejść z kortu, bo robi się za ślisko.

– Widział pan, jakie piękne robinsonad­y w swoich meczach na trawie podczas turnieju w Halle robił Hubert Hurkacz? Na pana kortach też takie sytuacje można zobaczyć?

– Trenerzy przywożą tu dzieci, które uwielbiają trawę. To dla nich wielka atrakcja – rzucają się na kort, a nawet kładą się na trawę i patrzą w niebo. To dla mnie wtedy najpięknie­jsze chwile.

– Czy fakt, że jest pan właściciel­em takiego obiektu, stanowi dla pana źródło satysfakcj­i?

– Niewątpliw­ie tak. Rozgrywamy tu m.in. mistrzostw­a Polski lekarzy w tenisie, turniej rangi ITF; współpracu­ję z Polskim Związkiem Tenisowym. Ludzie nie wierzą, że mamy w kraju taki obiekt. Ciągle dostaję maile i faksy z pytaniem, czy ta trawa jest prawdziwa? Nawet z Anglii przyjeżdża­ją na treningi, bo warunki są lepsze niż w Londynie. Grali u mnie najwięksi współcześn­i polscy tenisiści, m.in. Łukasz Kubot i Agnieszka Radwańska. Ale pierwsza była tu w roku 2017 dobra polska tenisistka Magda Fręch. Wtedy moje korty nie były tak dobre jak teraz, ale zacząłem je poprawiać. Nie jestem bowiem tylko ogrodnikie­m – sam też amatorsko gram w tenisa i wiem, nad czym trzeba pracować.

 ?? Fot. archiwum prywatne właściciel­a obiektu ?? Iga Świątek i dr Wojciech Pietrzak
Fot. archiwum prywatne właściciel­a obiektu Iga Świątek i dr Wojciech Pietrzak
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland