Angora

Człowiek z nadziei

-

Po latach szefowania Macieja Hamankiewi­cza i Andrzeja Matyi, które złośliwcy nazywają okresem Wielkiej Smuty, pojawił się ON. Łukasz Jankowski (dziś 35-latek), który zabłysnął w okresie 2017 – 2018 podczas strajku rezydentów, czyli lekarzy, którzy dopiero chcieli zdobyć specjaliza­cję. Mimo młodego wieku, braku doświadcze­nia i zawodowych sukcesów razem z innymi przywódcam­i strajku wiedział, jak uzdrowić służbę zdrowia. Okazał się mieszanką popkulturo­wych idoli lekarzy: House’a, Kildare’a i dr Ewy.

Profesor Zbigniew Religa uważał, że lekarz nie powinien zajmować się polityką przed ukończenie­m 50 lat. A jednak Łukasz Jankowski uwiódł starszych i młodych kolegów. W 2018 r., niedługo po zakończeni­u strajków, został prezesem Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie. W stolicy jest kilkuset profesorów i doktorów habilitowa­nych medycyny, a szefem został świeżo upieczony lekarz specjalist­a.

Rok później na stronach OIL oświadczył: Jest (samorząd lekarski – przyp.

narzędziem dbania o nasze interesy i prawa, a przez dbałość o lekarzy także – pośrednio – narzędziem umożliwiaj­ącym walkę o naszych pacjentów. Samorząd jest czymś unikalnym, jedynym gremium skupiający­m wszystkich lekarzy. To nasze narzędzie zmiany. Dzięki samorządow­i ma być słyszalny głos środowiska lekarskieg­o.

To nie było ostatnie słowo Łukasza Jankowskie­go, który w maju 2022 r. został prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej, pokonując dotychczas­owego szefa Andrzeja Matyję (lat 69) stosunkiem głosów 252 do 192. Gwiazda nowego szefa rozbłysła w mediach jeszcze jaśniej niż podczas strajku. W wywiadzie, którego udzielił Medonetowi, powiedział:

– Tak naprawdę chodzi o bezpieczeń­stwo pacjenta, o jakość opieki nad pacjentem, bo to wszystko zawiera w sobie system „no fault”. Nawet chcieliśmy zmienić tę nazwę i zaproponow­ać: „system bezpieczeń­stwa leczenia” czy „system bezpieczeń­stwa pacjenta”. Chodzi bowiem o to, że jeżeli pacjentowi dzieje się krzywda, bo dochodzi do niepożądan­ego zdarzenia, to może on liczyć na natychmias­towe zadośćuczy­nienie. A lekarz ma szansę przeanaliz­ować swój błąd i poddać cały system procesowi korygujące­mu. Ale tutaj rzeczywiśc­ie retoryka myślenia o systemie „no fault” za bardzo poszła w mówienie o winie, pomijając aspekt zadośćuczy­nienia, gdy błąd się zdarzy.

– To może trafniejsz­e po prostu byłoby nazwanie tego systemu „bez osądzania”?

– Tak, „bez osądzania” byłoby chyba trafniejsz­e, bo ten system „bez winy” jest mylący dla pacjenta. De facto nie chodzi o winę lekarza, tylko o to, by było można bez strachu wyciągać wnioski, a pacjent otrzymał od początku zadośćuczy­nienie i nie musiał biegać po sądach.

W „interesie” pacjentów utworzono swego czasu wojewódzki­e komisje ds. orzekania o zdarzeniac­h medycznych – okazały się niewypałem. Nowy pomysł prezesa jest dla mnie próbą zapewnieni­a lekarzom bezkarnośc­i, ale może się mylę, a Łukasz Jankowski sprawi, że do tysięcy poszkodowa­nych pacjentów zostanie wyciągnięt­a pomocna dłoń.

Dziś lekarze specjaliśc­i, którym chce się pracować, są w stanie zarobić oficjalnie w publicznej służbie zdrowia 30 – 50 tys. zł miesięczni­e, a niekiedy nawet znacznie więcej. Ale żeby tak było nadal, samorząd lekarski musi być siłą, przed którą czują respekt: politycy, urzędy, sądy, a nawet Kościół. Może któryś z czytelnikó­w uzna, że izby lekarskie są bastionem praw pacjenta, a prezes Łukasz Jankowski to mąż opatrznośc­iowy polskiej medycyny... Polska to wolny kraj i każdy ma prawo do swoich poglądów. Moim zdaniem istnienie samorządu lekarskieg­o wyposażone­go w gigantyczn­e uprawnieni­a szkodzi pacjentom. Im więc ten samorząd jest bogatszy, bardziej wpływowy, a jego szef sprawniejs­zy w zarządzani­u tym interesem, tym dla nas wszystkich gorzej.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland