Z wizytownika Andrzeja Bobera(62)
Ponad półtora tysiąca wizytówek otrzymanych przez kilkadziesiąt lat oraz 11 skorowidzów, czyli spisów telefonów, leżało w piwnicy. Pół wieku pracy w dziennikarstwie i nie tylko zapisane imionami, nazwiskami i telefonami ludzi... Dzisiaj kolejne osoby, z którymi zetknąłem się osobiście.
Czesław Rzepiński – spotkanie na plaży
To były dziwne czasy, w których wyjazd na urlop do Bułgarii był nie lada wyczynem – organizacyjnym, finansowym, komunikacyjnym. Ale pchaliśmy się w ten kanał, bo inne kierunki, na zachód Europy, były zamknięte. Nie będę opisywał szczegółów, ale wierzcie mi na słowo. Tak było.
A Bułgaria zachęcała nas ciepłym morzem, słońcem, czyli stuprocentową pogodą. Zjawiliśmy się więc z moją Basią w nadmorskiej miejscowości Słoneczny Brzeg. Na plaży tylko dwa języki, polski i niemiecki (turyści z NRD...), bo tubylcy rwali na swoich działkach arbuzy i pomidory, nie mając czasu na wypoczynek. Utworzyło się dość szybko polskie grono, dość młode, para lekarzy z Katowic, studenci z Wrocławia i para z Krakowa w wieku naszych rodziców; jego wszyscy tytułowali „profesorem”, ona – w słomkowym kapeluszu.
Któregoś dnia wyszedłem rano na balkon, patrzę, a na dole, nad samym morzem, siedzi na stołeczku nasz profesor, przed nim sztalugi, w ręku pędzel. W trakcie śniadania zagaduję, jak tam wyszło to malowanie i czy często to robi. Dowiedziałem się, że dość często, przez całe życie... Ocknąłem się wtedy z własnej niewiedzy i podczas rozmowy dowiaduję się, że rozmawiam z rektorem krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych Czesławem Rzepińskim...
Profesor okazał się fantastycznym kompanem. Ze wszystkimi młodymi przeszedł na „ty”, czym – tak mi się wydawało – nie była zachwycona pani Maja, żona profesora. Do pierwszego spięcia doszło, gdy wybieraliśmy się do restauracji na „tańce”, a pani Maja postanowiła odpoczywać w pokoju. Profesor obtańcowywał nasze żony, pił z nami równo tutejszą śliwowicę, błyszczał humorem i dowcipami.
Dopiero po powrocie do Warszawy moja siostra Hanka, architekt, uświadomiła mi, kto to jest Czesław Rzepiński. To znakomity polski malarz mający swoje wystawy w Paryżu i wielu europejskich stolicach. Malował pejzaże, martwe natury, portrety, a związany był z nurtem polskiego koloryzmu, uzyskując szczególne efekty w łączeniu barw zimnych z ciepłymi. Już z innych źródeł dowiedziałem się, że w 1953 r. na gdańskiej starówce pracował nad polichromią dwóch kamienic. A funkcję rektora krakowskiej Akademii pełnił czterokrotnie...
Nigdy człowiek nie wie, kogo może spotkać na plaży. Tym bardziej że wtedy wszyscy są w kąpielówkach.