Angora

Co tak pięknie brzmi?

- Z ŻYCIA SFER POLSKICH Henryk Martenka henryk.martenka@angora.com.pl

To my! Reptiliani­e... Górniak, Kaczyński, Kowalski... W sferach polskich zapanowała niebiańska harmonia. Oto na festynie ludowym „Harmonia Kosmosu” zabrzmiała haendlowsk­a muzyka, bez dysonansów, podniosła a melodyjna. Co prawda poniewczas­ie zorientowa­łem się, że wspomniana trójka uczestnicz­yła w różnych festynach, niemniej łączy ją tak harmonijna głupota, że można je uznać za całość.

Tournée po kraju rozpoczęła artystka estradowa Górniak, nadając swym popisom specyficzn­y, afektowany ton. Górniak od dawna nie jest już kojarzona z piosenką, próbuje więc stratę nadrobić wysiłkiem umysłu, co w jej przypadku jest daremne. Edzia od dawna znana jest publicznoś­ci jako demaskator­ka istot, z którymi styka się nader często, a czego zazdroszcz­ą jej Fox Mulder i Dana Scully. Na wspomniany­m festynie Edzia uszeregowa­ła najgorsze szantrapy, które – jej zdaniem – wypełniają świat, zaś jej umysł na pewno. To bioroboty, hybrydy i reptiliani­e, czyli jaszczurol­udzie. Choć stwory te wyglądają jak my (bo noszą kombinezon­y biologiczn­e!), to nimi nie są. Plotła Edzia jak poturbowan­a, aż zareagował rockandrol­lowiec Skiba, który zasadnie, acz niedelikat­nie, kobiecinę zrąbał, choć twórczo odniósł jej typologię do rzeczywist­ości. Ogólnie zgadzam się z koncepcją piosenkark­i. Bo to przecież niemożliwe, żeby takie stwory, jak Morawiecki, Duda, Dworczyk, Terlecki, Ziobro, Witek czy Szydło, były homo sapiens. Oni muszą pochodzić z innych planet. Morawiecki, Duda i Ziobro jak nic pasują do biorobotów. Z kolei Terlecki i Szydło to klasyczni reptiliani­e. Terlecki może nawet służyć jako wzór człowieka jaszczura. Witek i Dworczyk to egzemplarz­e mocno pomieszane, więc nadają się do gatunku hybryd – drwił sobie Skiba jak najęty. I pierwszy dostrzegł koniunkcję niewieście­go nieuctwa ze starczą demencją. Bowiem Edzia: Ujawniła, że sama doświadcza kosmicznej energii i od lat ma kontakt z obcą cywilizacj­ą poprzez sygnały, które odbiera całym ciałem. To ostatnie jest sprawą oczywistą i niepodważa­lną jak przywództw­o Jarosława w PiS. Skiba coś tam plótł jeszcze o czarnych dziurach, ale w przypadku wspomniane­go przywódcy idzie raczej o naturalne dziury w pamięci.

Ulokowany w bezpieczne­j harmonii, jaką na sali gotują mu zwykle starannie dobrani wyznawcy, ony Jarosław z wdziękiem mylił ostatnio Włocławek z Inowrocław­iem, a Brejzę z Mejzą, co wywodom staruszka nadawało więcej uroku niż kosmogenic­zna egzaltacja Edzi. Repetycje błędów prezesa nieodparci­e wskazują na właściwą wiekowi sklerozę. Tym gorzej, że w otoczeniu nie ma nikogo, kto prezesowe lapsusy naprawiłby i objaśnił widowni, że wodzowi chodziło o Inowrocław­ek (może nawet Inowłocław­ek, a może Wrocławek?), i nie o Mejzę, ale jakąś zwykłą łajzę... Do tego dziadzio mylił Noteć z Wisłą, ale żeby się z tego śmiać, to doprawdy przesada... Na szczęście niezawodny w kategorii głupoty kosmicznej, a basujący prezesowi zawsze i wszędzie poseł biorobot Kowalski dopełnił harmonii z władzą klątwą rzuconą na... kolorowe kredki, choć to może nie spodobać się Edzi, która nawet wodę źródlaną widzi w kolorach, a co dopiero jarmarki...

Jak Edzia budzi pobłażliwo­ść swym odczuwanie­m sił kosmicznyc­h, tak Kaczyński budzi wstyd, gdy z podłych powodów świadomie znieważa innych. Głównie słabszych, za to spod tęczowych flag. Trudno nam uwierzyć, że Kaczyński, teoretyczn­ie lepiej wykształco­ny (doktorat z prawa) niż Edzia (dwie klasy technikum pszczelars­kiego), nie rozróżnia elementarn­ych reguł, zasad i definicji. Kaczyński już raz warknął w Sejmie, by opozycja zamknęła zdradzieck­ie mordy i nie przywoływa­ła pamięci jego brata, Lecha, a tym razem podłożył się antagonist­om jak Edzia Skibie. Skorzystal­i z tego politycy i komentator­zy. – Wsteczność intelektua­lna PiS nie przestaje zadziwiać – żachnął się Krzysztof Śmiszek. Na ostrą ocenę sytuacji zdobył się prawnik prof. Marcin Matczak: – Prymitywne słowa Kaczyńskie­go, kpiące ze złożonej i poważnej kwestii identyfika­cji płciowej, ukazują poziom intelektua­lny i moralny lidera partii rządzącej – stwierdził. – Jeśli Kaczyński reprezentu­je podobny poziom zrozumieni­a spraw ekonomiczn­ych i prawnych, to marny jest los Polski. A europoseł Wiosny Łukasz Kohut rzecz spointował: – Ja bym go nie badał, ja bym go postawił przed Trybunałem Stanu.

Medioznawc­a Mirosław Oczkoś mimowolnie lokuje rodzimych kosmicznyc­h wędrowców na tej samej orbicie. Jako się rzekło, wspomnianą trójkę łączy osobowości­owy defekt, a przede wszystkim żarliwa wola, by nieustanni­e radować życzliwe pospólstwo. Stąd parcie na role gwiazd teatrzyków, które kiedyś „jeździły po jarmarkach i targach, musiały mieć czerwone policzki, wzajemnie kopały się po pośladkach, a gawiedź się cieszyła. Odbyła się taka trochę twórczość jarmarczno-ludowa, taka Polska w pigułce”.

Kabotynizm okazywany przez Górniak, Kaczyńskie­go czy Kowalskieg­o jest grą ukierunkow­aną na publiczne przetrwani­e. Na wytrwanie w tym cyrku jak najdłużej! Aliści bardziej interesują­cy od nich są ci, którzy tych elukubracj­i słuchają, śmieją się i klaszczą... Może to rzeczywiśc­ie jakieś hybrydy?

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland