TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Telewizja z braku lepszych pomysłów albo zajęć z zimną krwią zarzyna filmy fabularne! Brzmi to absurdalnie, ale tak jest w istocie rzeczy. Poza kanałami tematycznymi (filmowymi od A do Z) pozostałe stacje obracają się od wielu, wielu lat, z drobnymi odchyleniami, w tym samym zaklętym kręgu filmowym. Uśmiercają dzieła polskiej i światowej kinematografii. Każdy z nas ma jakieś swoje ulubione filmy, do których chętnie co jakiś czas wraca. Ale, na Boga, nie co chwilę! Śledząc telewizyjne programy, można bez trudu zauważyć, że ten czy inny film emitowany jest w kilku stacjach. Tak jakby wszyscy nadawcy uwzięli się i chcieli nam ów tytuł obrzydzić! Jakby nie było innych filmów wartych pokazania! Na świecie co roku powstaje mnóstwo obrazów, do wyboru, do koloru, w tym wiele naprawdę wartościowych. Nie trzeba trzymać się kurczowo tych kilkudziesięciu amerykańskich, europejskich i polskich hitów. Czy jest jakiś problem, który uniemożliwia właścicielom stacji telewizyjnych nabycie nowych, pachnących jeszcze świeżością filmów i to tylu, żeby stanowiły zdecydowaną większość w repertuarze filmowym owych telewizorni! Oczywiście, że nie ma takiego problemu. Wystarczy odejść od tego wyświechtanego schematu nakazującego nadawcom puszczanie starych, sprawdzonych filmowych przebojów i szerzej otworzyć drzwi dla nowych obrazów wartych pokazania wielkiej telewizyjnej widowni. Tyle jest na świecie festiwali, ciekawych, fascynujących produkcji filmowych, pojawia się sporo autentycznych dzieł, które trzeba i należy spopularyzować, a jednak tak się nie dzieje! Niestety, nic nie wskazuje na to, by nasi włodarze stacji telewizyjnych stali się entuzjastami zasadniczych zmian w ramówkach filmowych. Nawet współczesne polskie kino ma pod górkę. Z wielkimi oporami trafia na szklany ekran. Poza kilkoma komediami i ekranizacjami lektur rzadko emitowane są nowe filmy. Nawet laureaci gdyńskiego festiwalu filmowego długo czekają na ten zaszczyt! Właściciele stacji TV tkwią w przekonaniu, że