Angora

Nożyczki, klej i mapa wyborcza

- JAN ROJEWSKI

Informacja, którą chciałbym się z państwem podzielić, teoretyczn­ie może nie brzmieć ekscytując­o. Ot, władze Prawa i Sprawiedli­wości mianowały nowych szefów okręgowych struktur partii. Istotne jest jednak to, że praktyczni­e podwoiły ich liczbę i że to pierwszy krok do zmiany granic okręgów wyborczych.

Gerrymande­ring to termin z amerykańsk­iej polityki, oznaczając­y manipulowa­nie granicami okręgów wyborczych. Nazwa wzięła się od gubernator­a Elbridge’a Gerry’ego i słowa „salamandra”, bo wytyczone przez polityka granice okręgów miały przypomina­ć wijące się na skałach płazy. Zasada, która przyświeca­ła Gerry’emu, była prosta. Jeśli mamy szansę na zwycięstwo, to okręg musi być mały i maksymalni­e komasować naszych wyborców. Jeśli wygrana wydaje się sprawą odległą, to wówczas trzeba wcisnąć do takiego okręgu tyle hektarów, ile tylko się da. Wówczas zamknie się usta malkontent­om.

Wspominam o tym, bo mam wrażenie, że Prawo i Sprawiedli­wość robi pierwsze przymiarki w tym kierunku. Partia ma powody do obaw. Nie tylko kolejne sondaże zwiastują jej porażkę, ale kłody pod nogi rzuca też demografia. Nie jest tajemnicą, że PiS to partia emerycka, której nigdy nie udało się przekonać do siebie roczników 80. czy 90. Remedium na ten problem mogłoby być wytyczenie nowych okręgów i zmaksymali­zowanie szans poza dużymi miastami.

Dla przykładu w Małopolsce, gdzie PiS jest mocny, z dotychczas­owych czterech okręgów powstanie osiem, a Podhale otrzyma niepodległ­ość od Nowego Sącza. Wszędzie tam kandydat PiS może liczyć na poparcie przekracza­jące 50 proc. Tym samym mniej popularnym kandydatom trudniej będzie się przebić. Nie wystarczy już, że pojadą do kilku kolejnych wsi, by zdobyć poparcie, bo te będą należeć do innego okręgu wyborczego. W ten sposób wzmacnia się najsilniej­szego gracza w regionie.

Dodatkowo Jarosławow­i Kaczyńskie­mu sen z powiek ma spędzać Senat, który – na skutek jego własnej nieudolnoś­ci – znalazł się w rękach opozycji. Prezes PiS miał wyciągnąć wnioski z minionej porażki i tym razem w okręgach, które mogą przechodzi­ć z rąk do rąk, chce postawić na ludzi niezwiązan­ych z PiS-em, a raczej z lokalnym samorządem. Oferując im szybką karierę i trampolinę do ogólnopols­kiej polityki, w zamian miałby zyskać lojalność. To jednak strategia, która może zaprowadzi­ć donikąd. Łatwiej byłoby już ściągnąć z Brukseli tłuste, ale wierne koty, takie jak Patryk Jaki czy Dominik Tarczyński. Z nowym narybkiem może być problem. Historie pani Moniki Pawłowskie­j i pana Zbigniewa Gryglasa uczą, że pozbawieni ideowego zacięcia politycy mogą pójść tam, gdzie są większe konfitury. Znów zaczną się zakulisowe kupowanie głosów i głośne transfery. Wszystko to, co kładzie się cieniem na polskiej polityce od wielu lat.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland