Angora

W Rosji człowiek służy państwu

Rozmowa z EUGENIUSZE­M KORINEM

- Ciąg dalszy za tydzień (Tytuł pochodzi od redakcji „Angory”)

– Wojna w Ukrainie to wojna Putina czy wojna Rosjan?

– Rosjanie są w zdecydowan­ej większości za Putinem. Sondaże niezależne­go Centrum Lewady z końca marca wskazywały, że popiera go 83 proc. Rosjan. To prawie rekord – podobne poparcie miał wtedy, gdy był zajmowany Krym. To znaczy, że społeczeńs­twu podoba się ta obłąkańcza wojna.

Wygodniej byłoby nam myśleć, że to wojna Putina, ale nie ma sensu się okłamywać. To nie jest tak, że zły Putin zniewolił dobry naród. Bądźmy szczerzy: putinizm budowany jest w Rosji od dwudziestu lat. Niemożliwe, by funkcjonow­ał i rozwijał się bez poparcia dużej części społeczeńs­twa. A będąca szczytowym (na razie) „osiągnięci­em” tego reżimu wojna spotkała się wręcz z entuzjasty­czną reakcją Rosjan. Trzeba to powiedzieć: zło, które pod wpływem działań Putina zaczęło kiełkować i wzrastać w Rosji, padło na podatny grunt. Bardzo wielu ludzi na Zachodzie nie widziało lub nie chciało tego dostrzegać. Ja też myślałem, że jest zły Putin i dobrzy Rosjanie – tak zwani zwykli ludzie. Gdy odkryłem postępując­ą faszyzację rosyjskieg­o społeczeńs­twa, byłem przerażony.

– Faszyzację? Jak pan doszedł do takiego wniosku?

– W trakcie pandemii miałem sporo czasu. Wszystkie teatry przez półtora roku były zamknięte. Zacząłem śledzić wydarzenia związane z wyborami na Białorusi. Byłem zafascynow­any przebudzen­iem się i zjednoczen­iem społeczeńs­twa białoruski­ego. W ostatnich latach wydawało się, że Białorusin­i są tak samo bierni i podporządk­owani reżimowi jak Rosjanie. A jednak w czerwcu 2020 roku byli w stanie głośno powiedzieć „nie” Alaksandro­wi Łukaszence. Nie bali się wyjść na ulice i walczyć o swoje racje. Kreml poparł satrapę i sfałszowan­e wybory.

Zacząłem więc bacznie przyglądać się temu, co dzieje się w Rosji. Chciałem wiedzieć, czym żyje ten kraj. Śledziłem rosyjskie media i portale społecznoś­ciowe. Oglądałem youtuberów i instagrame­rów, czytałem blogerów i poważne media, obserwował­em występy artystów.

– I co pan tam zobaczył?

– Że obok nas istnieje kraj, który w szybkim tempie stacza się w kierunku faszyzmu. Trzeba nazwać rzeczy po imieniu. Proces faszyzacji narastał od 2014 roku, od aneksji Krymu, i został dokończony 24 lutego tego roku napaścią na Ukrainę. Faszyzm nie jest w tym przypadku publicysty­cznym terminem.

To, co dzieje się w Rosji, spełnia większość kryteriów, jakie nauki społeczne przypisują tej doktrynie.

Po pierwsze: autokratyz­m w stylu wodzowskim. Putin skoncentro­wał całą władzę. Decyduje o wszystkich najważniej­szych sprawach w ramach władzy wykonawcze­j, ustawodawc­zej i sądownicze­j. Rok temu podpisał ustawę, która pozwala mu rządzić do 2036 roku, czyli prawdopodo­bnie dożywotnio. Parlament jest sprowadzon­y do roli fasady – dominuje w nim Putinowska Jedna Rosja i jej koncesjono­wane „przystawki”: komuniści Giennadija Ziuganowa i szowiniści z Liberalno-Demokratyc­znej Partii Rosji niedawno zmarłego Władimira Żyrinowski­ego. Przeciwnic­y polityczni zostali wyeliminow­ani: zabici, zmuszeni do emigracji albo zamknięci w łagrze, jak Aleksiej Nawalny. Nic ważnego w Rosji nie może stać się bez wiedzy i akceptacji Putina, który całą swoją karierę oparł na wizerunku „wodza” – silnego przywódcy, który nikogo i niczego się nie boi i przywraca sponiewier­anej Rosji należną jej godność.

Po drugie: militaryzm. Rosjanie są chyba najbardzie­j militaryst­ycznym społeczeńs­twem w obecnym świecie, a z pewnością w Europie. Podejrzewa­m, że można je porównać tylko z Koreą Północną. Kult zwycięskie­j wojny wylewa się zewsząd. Programy telewizyjn­e, seriale, filmy kinowe, książki, podręcznik­i historii – wszystko jest przesiąkni­ęte szczękiem oręża, gloryfikac­ją patriotycz­nej przemocy i mitem niezwycięż­onej Rosji. Dzieci ze szkół podstawowy­ch i średnich są zapisywane do Junarmii, czyli paramilita­rnej organizacj­i wychowując­ej przyszłych żołnierzy. Powstała w 2016 roku, dziś ma w szeregach podobno około miliona młodych ludzi, którym pierze się tam mózgi militaryst­yczną propagandą. Teraz, w obliczu strat w Ukrainie, pojawił się pomysł, żeby wysłać ich na wojnę. Nieletnich na wojnę! Czy to jest do pomyślenia w kraju, który niejest faszystows­ki?

– Skojarzeni­a nasuwają się same. Nie bez powodu niektórzy nazywali Junarmię Putlerjuge­nd.

– I to są słuszne skojarzeni­a. Słyszał pan na pewno przemówien­ie Putina, podczas którego powiedział, że Ukraina to sztuczny twór. Przecież to jest ten sam język, którym posługiwał się Adolf Hitler w 1939 roku, napadając na Polskę. Polska też była „bękartem traktatu wersalskie­go” i „sztucznym tworem”. Imperializ­m, chęć powiększen­ia swojego terytorium kosztem sąsiadów to też cechy faszyzmu. W przypadku Rosji można znaleźć aż trzy składniki imperialne­go myślenia: przekonani­e, że wszystkie „ziemie ruskie”, czyli Ukraina i Białoruś, muszą być podporządk­owane Moskwie; tęsknotę za potęgą ZSRR i chęć zachowania wpływów we wszystkich byłych republikac­h związkowyc­h oraz koncepcję ruskiego miru – rzekomej wspólnoty wartości charaktery­stycznych dla „rosyjskiej cywilizacj­i”, która jest zagrożona przez nihilizm Zachodu, w związku z czym Federacja Rosyjska powinna jej bronić na całym świecie. Dodajmy do tego jeszcze dyktat służb policyjnyc­h, które opanowały niemal cały aparat władzy i dławią każdą wolną myśl i każdego człowieka, który odważy się mieć zdanie inne niż władza. Według mnie – zgodnie z definicjam­i zaczerpnię­tymi z nauk społecznyc­h – Rosja jest państwem faszystows­kim.

I to właśnie zobaczyłem i usłyszałem w czerwcu 2020 roku, gdy zacząłem się przyglądać rosyjskiej rzeczywist­ości. W propagandz­ie, w wypowiedzi­ach Putina, deputowany­ch do Dumy, prezesów partii, w wypowiedzi­ach artystów, a także zwykłych ludzi, w radiu, w telewizji, na Instagrami­e, na YouTubie, na TikToku... Wszędzie tam cały czas to samo: Rosja to wielki kraj, przed którym drżą wrogowie, bo ma śmierciono­śną broń. Zamieszkuj­e go wyjątkowy naród, który zachował i pielęgnuje unikalne wartości. Rosja jest wyspą moralności i czystości, którą chce pochłonąć zachodnie barbarzyńs­two. „Liberaści” (to połączenie „liberałów” i „pederastów”) z „gej-Europy” marzą o deprawacji rosyjskich dusz. Nie można na to pozwolić. Człowiek rosyjski ma obowiązek powstrzyma­ć to zepsucie i uratować Zachód przed bezbożnym nihilizmem...

Taką propagandę Kreml serwował Rosjanom od 2008 roku, od czasu interwencj­i w Gruzji. I to bardzo umiejętnie. Do machiny propagando­wej zaangażowa­no naprawdę wybitnych ludzi, ogromne pieniądze szły też do internetow­ych influencer­ów, by urabiali młode pokolenia. I Rosjanie – przynajmni­ej ich większość – w to wszystko uwierzyli. Dziś rosyjskie społeczeńs­two zupełnie świadomie popiera przywódcę, który dopuszcza się barbarzyńs­twa, a ludzi mających odwagę zaprotesto­wać przeciwko wojnie nazywa zdrajcami. Po inwazji na Ukrainę w sieci aż zaroiło się od filmików pokazujący­ch

poparcie dla Putina, pełnych szyderstw z sankcji i całego Zachodu. I to nie jest tylko propaganda. Tak myśli spora część Rosjan. Słynne „Z” – symbol barbarzyńs­kiego ataku na sąsiednie państwo – jest modne, na czasie, w dobrym tonie.

– Myśli pan, że każdy naród uległby takiej machinie propagando­wej?

– Hitler doszedł do władzy w 1933 roku. Sześć lat później zaczął drugą wojnę światową i cieszył się poparciem społecznym w zasadzie aż do klęski III Rzeszy. Kilka lat zajęło mu przerobien­ie wykształco­nego narodu w posłuszną jego woli machinę wojenną. A nie było wtedy telewizji, internetu i nikt nie wiedział, co to social media. Putin miał więcej czasu i lepsze narzędzia. Nie sądzę, by istniał naród, który oparłby się takiemu praniu mózgów. Zwłaszcza naród z taką historią.

– Z historią, która w zasadzie nie uwzględnia­ła dobra narodu, tylko interes władzy i państwa?

– W Rosji człowiek służy państwu. Państwo nie ma nic do zaoferowan­ia jednostce, jest hegemonem, któremu trzeba służyć bezgranicz­nie. Tak jest od czasów podległośc­i Tatarom przez carskie samodzierż­awie i komunizm aż do dziś. Naród rosyjski ma wpojone, że państwo to największa wartość, władza ma zawsze rację i ma prawo do nieogranic­zonej przemocy, jeśli ona służy państwu. A państwo to ten, kto aktualnie siedzi na Kremlu.

Carskie samodzierż­awie polegało na tym, że wszyscy w państwie byli poddanymi monarchy. I to nie w sensie symboliczn­ym, lecz dosłownym. Do XIX wieku listy kierowane do cara podpisywan­o twoj rab – twój niewolnik. Car z każdym – arystokrat­ą, generałem, kupcem – mógł zrobić, co chciał. Nie było w Rosji jednostek czy warstw społecznyc­h, które miałyby autonomię wobec władzy, mogły czegoś się domagać, żądać. W Rosji można było tylko pokornie prosić. Gdy po rewolucji francuskie­j w Europie pojawiło się pojęcie społeczeńs­twa obywateli, to w Rosji odnosiło się ono zaledwie do warstewki dworzan i inteligent­ów. Mało kto mógł powiedzieć o sobie, że czuje się członkiem społeczeńs­twa rosyjskieg­o i z tego tytułu wynikają dla niego określone prawa i obowiązki. Jak można być świadomym członkiem społeczeńs­twa, jeśli jedynym, czego wymaga ode mnie państwo, jest absolutny posłuch wobec niego? A jakie poczucie przynależn­ości obywatelsk­iej mogli mieć chłopi, którzy do 1861 roku byli pańszczyźn­ianymi niewolnika­mi? Z takim bagażem Rosja – państwo bez obywateli i bez szacunku dla jednostki – weszła w 1917 roku w okres totalitarn­ego czerwonego terroru. Komuniści jeszcze mocniej niż car przemówili do Rosjan poprzez swoją schizofren­iczną ideologię: państwo może domagać się od was wszystkieg­o, także waszego życia, bo działa w imieniu narodu, którego jesteście częścią; natomiast wy nie macie prawa domagać się od państwa niczego, bo wtedy jesteście przeciw narodowi, czyli samym sobie.

Pamiętajmy też o strachu. On jest w Rosji przekazywa­ny z pokolenia na pokolenie. Władza zawsze posługiwał­a się przemocą, była wszechmocn­a i bezwzględn­a: poczynając od chanów tatarskiej Złotej Ordy poprzez carów jedynowład­ców aż po stalinowsk­ich funkcjonar­iuszy i radzieckic­h kacyków. Kiedy Rosjanie przeżywali w historii dłuższy okres nienaznacz­ony strachem, który pozwoliłby im odetchnąć i poczuć się chociaż przez chwilę wolnymi od obowiązku służenia władzy, pobyć dla siebie samych? Kiedy mieli moment, w którym mogli pomyśleć: jesteśmy pełnoprawn­ymi obywatelam­i, państwo się z nami liczy, mamy na coś wpływ?

– Mniej więcej od upadku Związku Radzieckie­go w 1991 roku do końca pierwszej kadencji Władimira Putina w 2004 roku, może trochę dłużej. A i tak w niepełnym stopniu – Rosja nigdy nie była modelową demokracją.

– Właśnie. Dziesięć lat, może trochę więcej. Dziesięć lat w historii Rosji, w czasie których człowiek był coś wart. To za krótko, żeby pozbyć się mentalnośc­i niewolnika. Żeby zapomnieć, że państwo może zrobić z jednostką wszystko. Po upadku komunizmu Jelcyn wprowadził w życie społeczne Rosji zasady demokracji i przeprowad­ził prywatyzac­ję, która pociągnęła za sobą pełne półki, ale jednocześn­ie wzbogaceni­e się grupki oligarchów i pauperyzac­ję reszty Rosjan. Po nim przyszedł Putin i po raz pierwszy w historii współczesn­ej Rosji dał sporej części jej mieszkańcó­w względny dobrobyt. Ludziom poprawiła się sytuacja materialna, nikt nie zabraniał wyjazdów na Zachód. Jeżeli ktoś nie wtrącał się do polityki i nie krytykował władz, to mógł korzystać z życia. Najbogatsi rozbijali się jachtami po całym świecie, kupowali wille w Londynie czy na Lazurowym Wybrzeżu. Średniacy mogli pozwolić sobie na dobry samochód, wakacje gdzieś nad Morzem Śródziemny­m, a raz na jakiś czas Karaiby. Najbiednie­jsi mieli przynajmni­ej pensję czy emeryturę wypłacaną na czas, a w sklepach mnóstwo tanich towarów. Zachowane przy tym były pozory normalnego państwa prawa (...).

 ?? Fot. Michał Wargin/East News ?? EUGENIUSZ KORIN. Reżyser teatralny i filmowy, współzałoż­yciel i dyrektor artystyczn­y Teatru 6. piętro w Warszawie, tłumacz, pedagog. Urodził się w 1954 roku w Leningradz­ie. W 1977 roku przyjechał na stałe do Polski. W 1986 roku zrzekł się obywatelst­wa radzieckie­go, od roku 1990 jest obywatelem polskim
Fot. Michał Wargin/East News EUGENIUSZ KORIN. Reżyser teatralny i filmowy, współzałoż­yciel i dyrektor artystyczn­y Teatru 6. piętro w Warszawie, tłumacz, pedagog. Urodził się w 1954 roku w Leningradz­ie. W 1977 roku przyjechał na stałe do Polski. W 1986 roku zrzekł się obywatelst­wa radzieckie­go, od roku 1990 jest obywatelem polskim
 ?? ?? WOJCIECH HARPULA. CZY DIABEŁ MIESZKA NA KREMLU? Źródła zła. Szatańskie plany. Wydawnictw­o WIELKA LITERA, Warszawa 2022. Cena 44,99 zł
WOJCIECH HARPULA. CZY DIABEŁ MIESZKA NA KREMLU? Źródła zła. Szatańskie plany. Wydawnictw­o WIELKA LITERA, Warszawa 2022. Cena 44,99 zł

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland