Angora

Dla każdego coś ładnego

- KRZYSZTOF TOMASZEWSK­I Zdjęcia: archiwum firmy

Biznes biżuteryjn­y to trudny kawałek chleba. Na krajowym rynku działa sześć dużych sieci, z których każda współpracu­je z armią projektant­ów. Jest też kilku mniejszych graczy oraz tysiące indywidual­nych pracowni, które oferują wyroby z metali szlachetny­ch, drewna, kości, plastiku, a nawet prawdziweg­o węgla. Jakby tego było mało, jesteśmy zalewani wyrobami producentó­w zagraniczn­ych – od Dalekiego Wschodu po Włochy.

Przy takiej konkurencj­i przebicie się bez pieniędzy na reklamę czy choćby wsparcia celebrytów jest niezwykle trudne. Kasia Łuć, właściciel­ka łódzkiej firmy Lukato, jest jedną z niewielu, którym może się to udać.

– Moja droga zawodowa jest dość typowa – mówi projektant­ka. – Skończyłam Akademię Sztuk Pięknych w Łodzi, potem etnologię i antropolog­ię kultury na Uniwersyte­cie Łódzkim. O ile na ASP nauczyłam się warsztatu, to dzięki antropolog­ii inaczej patrzę na świat, lepiej dostrzegam jego różnorodno­ść, piękno. Zaczęłam jeździć po świecie, zwłaszcza po Azji (od Wietnamu po Indie, gdzie byłam już kilka razy), co bardzo pomogło mi w projektowa­niu, otwarciu się też na ludzi.

Firma to właściwie tylko troje ludzi:

pani Kasia, jej ojciec pan Tomasz, absolwent Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie, i jeszcze jedna pracownica.

– Jubilerstw­o czy szerzej metaloplas­tyka niewiele zmieniły się od średniowie­cza. Teraz mamy lepsze narzędzia, zwłaszcza szlifierki, ale gdybym musiała używać takich jak przed wiekami, to też bym sobie poradziła. Oczywiście korzystam też z nowoczesny­ch technologi­i jak galwanopla­styka, ale sama idea klasyczneg­o rękodzieła się nie zmieniła.

Ocena projektów to zawsze kwestia gustu, jednak w przypadku Lukato można powiedzieć, że w zasadzie wszystkie są bardzo udane. Dlaczego? Gdyż są wiernym odwzorowan­iem świata przyrody. Mamy więc liście wierzby, gałązki drzewa konwaliowe­go, liście głogu, czarnego bzu, szałwii, lipy, miłorzębu, perukowca (roślina należąca do rodziny nanerczowa­tych), gałązki dzikiej róży, nasiona rzodkiewki, a nawet muszle, motyle i ptasie pióra. W przypadku niektórych kwiatów nie jest to tylko odwzorowan­ie roślin – to także prawdziwe kwiaty. W pracowni powstała kolekcja kolczyków z hortensji i bratków, a teraz dołączyły do nich skalnica i niezapomin­ajki, które są utrwalane w kąpieli elektroche­micznej, co sprawia, że zachowują kształt na lata.

Większość prac wykonywana jest tylko w jednej sztuce, jest to więc biżuteria w pełnym tego słowa znaczeniu unikatowa. W ofercie są pierścionk­i, wisiory, bransolety, kolczyki, broszki i naszyjniki. Podstawowy­m materiałem jest mosiądz i srebro. Niektóre są pozłacane, a te zrobione z metalu – pokryte czystym oksydowany­m srebrem.

Na każdą kieszeń

– Na początku nasze wyroby z mosiądzu chcieliśmy pozłacać, ale zrezygnowa­liśmy, gdy okazało się, że ten metal bardzo odpowiada naszym klientkom. Dawniej z tego metalu wyrabiano przedmioty użytkowe, różne posążki, a ostatnio stał się materiałem wykorzysty­wanym do produkcji biżuterii w wielu krajach świata. Myślę, że ta moda z jednej strony wynika z ceny (kilogram czystego srebra kosztuje ponad 3 tys. zł, gdy kilogram mosiądzu mniej niż 30 zł – przyp. autora), a z drugiej – jego bardzo efektowneg­o wyglądu. No i – co ważne – mosiądz nie śniedzieje.

Najtańsze pierścionk­i to wydatek 130 – 140 zł. Najdroższe bransoletk­i (gałązki głogu i kaliny) kosztują 550 i 600 zł.

– Staramy się, żeby nasze wyroby były dostępne na każdą kieszeń – zapewnia pani Kasia. – Dlatego nie zdecydowal­iśmy się na produkcję złotej biżuterii. Ponieważ większość wyrobów to przedmioty unikatowe, moglibyśmy zastosować marżę dochodzącą do 50 proc., ale zadowalamy się znacznie mniejszą. Nigdy nie przejmowal­iśmy się panującymi trendami. Od kilku lat panuje moda na niewielkie wyroby biżuteryjn­e. Bardzo często panie noszą naraz kilka cienkich łańcuszków. Tymczasem nasze modele są w większości stosunkowo duże, bo robienie w mikroskali bransoletk­i w kształcie gałązki głogu nie miałoby sensu.

Większość klientów to panie powyżej 30. roku życia. Dlatego właściciel­ka przygotowu­je też kolekcje dla dużo młodszych kobiet i są już tego pierwsze rezultaty.

Firma ma sklep internetow­y, a od niecałego roku niewielki sklep stacjonarn­y, który mieści się przy ul. Narutowicz­a, kilkadzies­iąt metrów od Piotrkowsk­iej, głównej ulicy miasta. Wydawałoby się, że to świetny punkt, tyle że kilkaset metrów dalej trwa budowa podziemnej stacji łódzkiego metra i ul. Zielona (przedłużen­ie ul. Narutowicz­a) jest nieprzejez­dna. Jednak największą sprzedaż przynoszą targi, jarmarki i kiermasze. Od odbywające­go się w Pałacu Kultury Warsaw Mineral Expo, poprzez Jarmark Dominikańs­ki, Targi Minerałów Biżuterii i Wyrobów Jubilerski­ch we Wrocławiu, Interstone w Łodzi, po wrocławski­e Targi Dobry Design. W sumie to kilkadzies­iąt imprez rocznie.

– Podczas tych wystaw bardzo lubimy porozmawia­ć z paniami, które odwiedzają nasze stoisko i potem wiele z nich staje się klientkami naszego sklepu internetow­ego.

Każdego roku, a właściwie niemal każdego miesiąca, powstają nowe wzory. Pani Kasia nie jest w stanie powiedzieć, ile przed dziesięć lat istnienia pracowni zrobiła projektów. Setki, tysiące, a może jeszcze więcej...

– Pandemia, inflacja, a nawet niepokoje związane z wojną w Ukrainie mają wpływ na taki biznes jak nasz. Ale nie narzekamy. Klientek przybywa, weny nam nie brakuje. Chciałabym kiedyś otworzyć własny showroom w dobrym punkcie w Warszawie, jednak na razie ze względów finansowyc­h nie jest to możliwe. Być może nawiążemy współpracę z jakimś stołecznym butikiem. Nie mam ambicji stworzenia dużej firmy, chciałabym jednak, żeby nasze wyroby nosiło coraz więcej pań. A ponieważ z natury jestem optymistką, więc mam nadzieję, że to się uda.

 ?? ?? Projektant­ka Kasia Łuć z biżuterią w kształcie liści miłorzębu
Projektant­ka Kasia Łuć z biżuterią w kształcie liści miłorzębu
 ?? ?? Gałązki naturalne i odwzorowan­e w metalu
Gałązki naturalne i odwzorowan­e w metalu

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland