Angora

Kto zamordował maturzystk­ę

- Wiesz coś o tej zbrodni – pisz: prasowy.kwp@radom.policja.gov.pl

Zabójstwem 17-letniej uczennicy Lucyny Kaczmarski­ej zajmowałem się już kilkakrotn­ie. Mija dwadzieści­a lat od dokonania tej zbrodni, a w dalszym ciągu nieznany jest motyw ani jej sprawca. Jeden ze znajomych dziewczyny zainspirow­ał mnie do powrotu do tej strasznej historii. Jakiś czas temu napisał do mnie w mailu: Moja przyjaciół­ka zniknęła w tajemniczy­ch okolicznoś­ciach, policja nic nie wie, a minęło tyle lat. Sprawa jest tajemnicza i podejrzana. Miesiąc po śmierci Lucyny zaginął jej znajomy, który prowadził na własną rękę śledztwo, rozpytując bliskich dziewczyny. Jej koledzy i koleżanki zmieniali zeznania. Najpierw mówili, że ją widzieli w ostatnich godzinach życia, potem, że nie. Mam wrażenie, że w mieście zapanowała zmowa milczenia”.

Lucyna Kaczmarska mieszkała z rodzicami i młodszą siostrą w niewielkie­j miejscowoś­ci Podgórze koło Radomia. Nigdy nie stwarzała problemów wychowawcz­ych. Znajomi określają ją jako spokojną, radosną i bezkonflik­tową. Uczyła się w liceum w niedalekie­j Iłży. Tam też w czasie nauki mieszkała na stancji.

W okresie poprzedzaj­ącym jej zniknięcie (wrzesień 2002 roku) chodziła z chłopakiem o imieniu Tomek, z którym się rozstała. Mimo że Tomek miał już nową sympatię, Lucyna utrzymywał­a z nim przyjazne kontakty. Bardzo lubiła dyskoteki, podobnie jak większość jej rówieśnicz­ek. Właśnie na jednej z nich poznała Wojtka. Zdążyli się spotkać zaledwie kilka razy. Ów chłopak, choć uczęszczał do szkoły w Solcu nad Wisłą, udawał, że jest uczniem szkoły w Lipsku. Rzekomo uczył się tam w technikum, tam też miał mieszkać w internacie. Trudno powiedzieć, jak bardzo zaangażowa­ła się w tę znajomość Lucyna i nigdy nie wyjaśniono, dlaczego Wojtek ukrywał prawdę o szkole.

To było 3 września 2002 roku. Lucyna była już w Iłży, bowiem w jej klasie maturalnej rozpoczął się nowy rok szkolny. Po lekcjach postanowił­a odwiedzić nowego chłopaka. Nie uprzedziła go o wizycie. O podwiezien­ie z Iłży do Lipska poprosiła Tomka. Pojechali jego samochodem, zabierając po drodze jeszcze dwóch kolegów, których Lucyna znała. Ta sytuacja potwierdza dobre stosunki między dawną parą. Do Lipska dotarli tuż po godzinie 19. Z zeznań Tomka i jego kolegów wynikało, że Lucyna wysiadła z samochodu w pobliżu rynku, gdzie mieszkał w internacie Wojtek. Poinformow­ała też Tomka, że nie będzie z nim wracać samochodem, gdyż godzina 22 była dla niej zbyt późną porą. Od tej chwili ani Tomek, ani nikt inny (poza jednym świadkiem) nie widzieli Lucyny. Do Iłży miała wrócić sama autobusem bądź koleją. Teraz następują dość dziwne zdarzenia, bowiem kiedy Lucyna dotarła pod internat, wysłała esemes do Wojtka, aby wyszedł przed budynek. Ten odpowiedzi­ał (też esemesem), że jest za późno i że nie może opuścić internatu, gdyż zabrania tego regulamin. Po wymianie informacji Lucyna prawdopodo­bnie udała się na drogę wylotową w kierunku Iłży. Ustalono świadka, który widział ją idącą w tym kierunku.

Lucyna nie wróciła na stancję. Zaniepokoj­ona właściciel­ka lokum zatelefono­wała do jej matki, która natychmias­t podjęła próbę kontaktu z córką, ale telefon milczał (jak później ustalono, był wyłączony). Zrozpaczon­a rodzina rozpoczęła poszukiwan­ia. Kontaktowa­no się ze znajomymi Lucyny, uczniami, sąsiadami, kierowcami PKS-u, rutynowo z pogotowiem ratunkowym – żadnych wieści. Postanowio­no oficjalnie powiadomić o zaginięciu Lucyny policję.

Działania śledczych nie wniosły nic do sprawy. Znajomi dziewczyny z Lipska złożyli zeznania – najpierw mówili, że widzieli ją tego dnia, potem temu zaprzeczal­i. Minął blisko miesiąc. 27 września 2002 roku grzybiarz przechodzą­cy obok zagajnika znalazł zwłoki kobiety. Ciało było całkowicie nagie. Było to w pobliżu miejscowoś­ci Pawliczka na trasie Lipsk – Iłża, mniej więcej w połowie drogi. Jak sugeruje policja, miejsce, gdzie znaleziono zwłoki, było raczej znane mordercy. Z uwagi na znaczny rozkład zwłok nie udało się ustalić przyczyny zgonu. Nie ustalono też, czy dziewczyna została zgwałcona. Zabójstwo na tle seksualnym sugerują zwykle całkiem nagie zwłoki. Co dziwne w tej sprawie – ubrania ofiary nigdy nie odnalezion­o.

Początkowo podejrzewa­ny był jej dawny chłopak, który ostatni widział ją żywą, ale ten wątek szybko wykluczono. Mijały tygodnie, a policji nie udało się wytypować podejrzane­go. Zabójstwem zajął się kolega ofiary – Zbyszek, uczeń szkoły detektywis­tycznej, prowadząc prywatne śledztwo. Docierał do wszystkich osób, z którymi mogła mieć do czynienia Lucyna przed tragedią. Być może zdobył jakieś cenne informacje, ale nie zdążył się z nikim nimi podzielić. Zmarł dwa tygodnie po znalezieni­u zwłok Lucyny w niejasnych okolicznoś­ciach, a przyczyną śmierci było wyziębieni­e. Miał na sobie poszarpaną odzież. Jak twierdzi policja, doszło do jakiejś awantury przed miejscowym barem, ale nigdy nie znaleziono świadków tego zajścia. Dwa miesiące po znalezieni­u zwłok maturzystk­i uaktywnił się telefon dziewczyny. Nowy użytkownik aparatu twierdził, że kupił go z ogłoszenia w gazecie, a ze sprzedając­ym spotkał się przed dworcem w Radomiu. Na podstawie jego zeznań sporządzon­o przypuszcz­alny portret pamięciowy hipotetycz­nego pierwszego właściciel­a skradzione­go telefonu, a więc najprawdop­odobniej mordercy. Nigdy nie udało się wpaść na trop mężczyzny z owego rysopisu.

 ?? ??
 ?? ?? Portret pamięciowy – być może zabójcy
Portret pamięciowy – być może zabójcy

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland