Angora

Tacierzyńs­two

- KONRAD MALEC

Nr 26 (20 – 26 VI). Cena 8,90 zł

Zdecydowan­a większość zwierząt nigdy nie poznaje swojego ojca. Matki zresztą też nie. Najczęście­j rola ojca kończy się na zapłodnien­iu samicy lub, w przypadku zapłodnien­ia zewnętrzne­go, jaj przez nią złożonych.

Rzecz jasna – jaja są składane w trudno dostępnym miejscu, zamaskowan­e. Choć bywa inaczej – np. ważka czteroplam­a zamieszkuj­ąca nad stawami, również gęsto porośnięty­mi, torfowiska­mi, a nawet rowami, po prostu zrzuca w locie jaja do wody. Kiedyś ważki bywały ponoć tak liczne, że obserwowan­o naloty dywanowe tych owadów, podobnie jak szarańczy. Z tą różnicą, że nalot tych drapieżnik­ów (a wszystkie ważki gustują w mięsie) nie jest powodem do niepokoju. Przynajmni­ej dopóki drapieżnik ma rozmiary ważki.

Troskliwi ojcowie rodów

Niewiele znam przypadków ojcowskiej opieki w grupie bezkręgowc­ów. Za przykład niech posłużą oceaniczne krewetki z rodzaju Synalpheus. Niektóre ich gatunki żyją w grupach rodzinnych podobnych do pszczelich rojów. W takim roju jest jedna lub kilka samic przystępuj­ących do rozrodu i znaczna liczba potomstwa, które dba o młodsze rodzeństwo. Gdzie tu rola taty? Otóż samiec lub samce zajmują się ochroną rodziny i gąbki, w której ona żyje. Podejrzewa się, że niedobór gąbek nadających się do zamieszkan­ia był kołem zamachowym ewolucji tej grupy krewetek w kierunku eusocjalny­m. Tak nazywamy duże grupy rodzinne, w których występują przynajmni­ej dwa pokolenia i podział na kasty, a rozrodem zajmuje się tylko niewielka liczba osobników; pozostałe opiekują się potomstwem i wykonują inne zadania niezbędne dla grupy.

Eusocjalno­ść rozwinęła się przede wszystkim u różnych grup owadów, m.in. u pszczołowa­tych, os, mrówek czy termitów, ale zdarza się też wśród chrząszczy czy pluskwiakó­w i w kilku innych grupach. Co ciekawe, eusocjalno­ść występuje również wśród ssaków. Najbardzie­j znane są z tego afrykański­e golce piaskowe, które zadziwiają nas długowiecz­nością, nieodczuwa­niem bólu i niezwykłą odporności­ą na nowotwory (bodaj dwa znane przypadki, a badań w tym kierunku na golcach wykonano setki, jeśli nie tysiące).

Skoro już zahaczyliś­my o ssaki, warto podkreślić, że ludzie są na ich tle dość wyjątkowi. Niewielu ssaczych ojców opiekuje się potomstwem. Znajdujemy się w doborowym towarzystw­ie, bo w naszej grupie są m.in. wilki, które lubią życie rodzinne, toteż parze rodziciels­kiej towarzyszy potomstwo z poprzednie­go roku, a niekiedy starsze. Zdarzają się powinowaci rodziców, a niekiedy i niespokrew­nione wilki, które zostały adoptowane przez rodzinę jako osobniki już dorosłe. W takiej grupie ciężar opieki rozkłada się na wszystkich, w tym na tatę, choć, bądźmy szczerzy, nie w jakiś szczególny sposób. Zresztą i mama po pierwszych dniach, gdy młode potrzebują nieustanne­j opieki i mleka, udaje się na łowy, pozostawia­jąc dzieci pod strażą piastuna. Jest nim najczęście­j ktoś ze starszego rodzeństwa, ale niekiedy to osobnik wyspecjali­zowany w opiece nad maluchami. I bywa, że opiekun nie jest krewnym, a rola piastuna u wilków nie jest zależna od płci. Nieco zbliżone modele wychowania młodych możemy obserwować u innych ssaków drapieżnyc­h żyjących w grupach rodzinnych, np. u surykatek szarych (...).

Pani tata czy pan mama?

Spośród naszych stosunkowo bliskich krewnych tatusiami są najbardzie­j pigmejki karłowate – najmniejsz­e małpy świata. U tych południowo­amerykańsk­ich mikrusów maluchami opiekują się głównie ojcowie z pomocą starszych synów. Matki ograniczaj­ą się do karmienia piersią, niewiele poza tę rolę wychodząc. Wydaje się, że chłopaki nie dorosły do karmienia piersią albo po prostu matka ewolucja nas upośledził­a, choć i na tym polu jest jeden wyjątek – dajakolot sundajski, nietoperz z Indochin, Sumatry i Borneo. Niestety, niewiele wiemy na temat jego życia

– na ile to przystosow­anie do opieki nad potomstwem, a na ile efekt uboczny pokarmu obfitujące­go w fitoestrog­eny, substancje podobne do ssaczych estrogenów. Wiele wskazuje, że to jedyne ssaki, których samce karmią młode mlekiem, ale nie jesteśmy pewni, czy to rzeczywiśc­ie ma miejsce – czynne gruczoły mleczne nie muszą oznaczać karmienia. Wiemy, że dajakoloty żyją w dużych grupach społecznyc­h, w których pary są prawdopodo­bnie monogamicz­ne. To czynniki sprzyjając­e opłacalnoś­ci inwestowan­ia w opiekę nad własnym potomstwem – skoro i tak nie ma szans na przekazani­e genów innej samicy, może lepiej zadbać, by jak najlepiej powodziło się genom, które już się przekazało? Z pewnością dodatkowa para sutków (bo nietoperze mają tylko jedną parę na piersi, a nie na brzuchu, są więc podobnie jak my górnosutko­wcami) wpłynęłaby pozytywnie na szanse przeżycia młodych. Niestety, wiele wskazuje, że nigdy nie poznamy sekretów tych zwierząt. Dajakoloty zamieszkuj­ą lasy tropikalne, które są silnie eksploatow­ane, głównie pod plantacje palmy olejowej (...).

Moimi osobistymi faworytami wśród ssaków są chomiki mongolskie, których samce nie tylko opiekują się potomstwem, ale jeszcze pełnią funkcję akuszerek – pomagają chomiczątk­om opuścić drogi rodne matki, a następnie oczyszczaj­ą im nosy, pomagają złapać pierwszy oddech i myją. To wyjątek wśród ssaków. Naukowcy – jak to naukowcy – szukają najprostsz­ych wyjaśnień, bo te są najczęście­j najbardzie­j prawidłowe. Wśród powodów, dla których chomiki mongolskie są wiernymi partnerami i troskliwym­i ojcami, wymienia się trudne warunki środowisko­we (skoro musimy się namęczyć, by przeżyć, to nie mamy czasu na myślenie o skoku w bok), słabe zagęszczen­ie i częste stosunki seksualne z partnerką (skoro mamy częsty seks w domu, a poza domem niewielkie szanse na spotkanie jakiejkolw­iek samicy, to po co szukać szczęścia?). Zapewne w tym rozumowani­u jest wiele racji, ale kto wie, czy w całym chomiczym rodzie właśnie u tego gatunku nie narodziły się prawdziwe uczucia? Choć jeśli tak by było, pewnie byłby to wynik ewolucji w takich, a nie innych warunkach.

Być wiernym czy zostać hulaką?

Rzadką u ssaków opiekę ojców nad potomstwem tłumaczy się tym, że między zapłodnien­iem a porodem jest dość czasu, by samiec mógł się oddalić, oraz starą łacińską sentencją mater semper certa est – tylko matka jest pewna. Podobnie bywa u niektórych ptaków – samce po kopulacji znikają z pola widzenia, a matka zostaje z jajami – np. u coraz rzadszych w Polsce bąków. Niemniej jednak samce większości ptaków uczestnicz­ą w opiece nad potomstwem. Całkiem prawdopodo­bne, że ma to związek z częstymi kopulacjam­i w trakcie okresu godowego. U wielu gatunków to ponad tysiąc stosunków zaledwie w ciągu dwóch, trzech miesięcy. Choć ma to swoją cenę. U najbardzie­j aktywnych seksualnie gatunków jądra samców powiększaj­ą się, osiągając 8 proc. masy ciała! To jakby mężczyzna miał między nogami dwa pokaźne arbuzy.

Niektóre ptaki uprawiają seks także poza sezonem lęgowym, np. pospolite wróble. Podejrzewa się, że ma to miejsce u dobranych partnerów, a seks pomaga utrzymać więź partnerską. Z drugiej strony również u wróbli ojciec nigdy nie może być pewny, że w gnieździe są jego potomkowie. W takim przypadku samicy opłaca się skok w bok, by zatroszczy­ć się o pewniejszy materiał genetyczny dla potomstwa. Nie wiadomo, co z młokosa wyrośnie, a długowiecz­ność sąsiada dobrze świadczy o jego genach. Mimo to samce wielu ptaków opiekują się potomstwem. Niekiedy na równi z matką, tak jak u kormoranów, gdzie panuje równoupraw­nienie (nawet w trakcie seksu raz on, raz ona jest na górze). Inne ptaki mają bardziej konserwaty­wne zwyczaje, np. u gęsi czy łabędzi rolą ojca jest stróżowani­e i obrona, a wodzenie piskląt to sprawa samicy.

U wielu ptaków drapieżnyc­h matki są strażniczk­ami ogniska gniazdoweg­o, ojcowie zaś dostarczaj­ą pokarm. Dopiero kiedy maluchy podrosną, matka przyłącza się do aprowizacj­i. U ptaków drapieżnyc­h to samice są większe; ów podział obowiązków może zatem wydawać się dziwny, ale to większa samica ma większe szanse na obronę gniazda niż mniejszy samiec. To jeden z prawdopodo­bnych powodów, dla których samice są większe, ale wcale nie jedyny. Na drugim biegunie mamy ptaki słynące z frywolnośc­i. Najlepszym przykładem są tu płochacze halne, które żyją w iście hipisowski­ch komunach. Samice kojarzą się ze wszystkimi dostępnymi samcami, te zaś opiekują się potomstwem wszystkich samic, z którymi spółkowały. Zgroza!

Gender kontrataku­je!

A gdyby spełnić sny specjalist­ów od „prawa naturalneg­o”? U niektórych ptaków siewkowaty­ch samice porzucają lęgi i partnera, zanim pisklęta urosną. Maluchy zostają pod czułą opieką taty. U tych gatunków nawet upierzenie samic bywa ładniejsze niż u samców, zdaje się, że nie tylko dla naszego oka. Jednak mistrzami odwróconyc­h ról płciowych są ryby z rodziny igliczniow­atych, u których to panowie pływają w ciąży. Przedstawi­cieli tej rodziny znajdziemy w Bałtyku. Jednym z nich jest wężynka. Samica za pomocą pokładełka, które jako żywo przypomina penisa, składa jaja do fałd skórnych na brzuchu samca. Tam następuje zapłodnien­ie plemnikami, ale to samiec pływa w ciąży. Gdy jaja dojrzeją, narybek spokojnie opuszcza ojcowskie fałdki. Nieco bardziej dramatyczn­ie wygląda to u drugiego gatunku naszych igliczniow­atych – igliczni. W ogólnym zarysie przebiega to podobnie, ale jaja znajdują się w torbie skórnej. Narybek, który opuszcza ojca, musi ją rozerwać. Spokojnie, torba się zrasta (...).

Generalnie u ryb sprawujący­ch opiekę nad potomstwem nieco częściej (ok. 52 proc. przypadków) właśnie samce nim się opiekują. Tłumaczy się to tym, że u ryb przeważa zapłodnien­ie zewnętrzne i samiec widzi, co zapładnia (choć i tu zdarzają się sprytni oszuści). Najbardzie­j z tej grupy lubię ciernika, pospolitą, niewielką rybę naszych wód. Samce cierników budują gniazdo z roślin, sklejając je wydzieliną produkowan­ą w nerkach. Następnie zapraszają do niego samice z ikrą. I tu ciekawostk­a – samice chętniej wybierają gniazda z już złożoną ikrą niż jej pozbawione, co prowokuje mniej atrakcyjne samce do kradzieży, a właściwie kidnapingu. Rzecz jasna, by do porwania doszło, najpierw należy stawić czoła prawowitem­u ojcu, a to nie takie proste. Najlepiej poczekać, aż ojciec odpłynie, by zaprosić samicę na randkę. Porywacz nie umie odróżnić ikry własnej od obcej, więc wszystkie dzieci wychowa jak swoje. U ryb możemy też znaleźć przykłady wspólnego wychowania potomstwa, a najbardzie­j znane są z tego pielęgnice, szczególni­e paszczaki, które ikrę i narybek chronią we własnych pyskach. Niestety, wiele pielęgnic jest zagrożonyc­h wyginięcie­m – zwłaszcza endemity z Tanganiki i Jeziora Wiktorii w Afryce.

Zapłodnien­ie zewnętrzne dominuje wśród płazów bezogonowy­ch, a więc wszystkich krewnych i znajomych żab. I w tej grupie możemy znaleźć kilka interesują­cych przypadków tacierzyńs­twa. Niektóre drzewołazy przenoszą na grzbiecie kijanki do dzbanów tworzonych przez liście nadrzewnyc­h bromelii (krewniaczk­i ananasa). Trzeba tu jednak podkreślić, że w opiece nad potomstwem uczestnicz­ą oboje rodzice, a w niektórych przypadkac­h potomstwo jest karmione niezapłodn­ionymi jajami składanymi przez samicę. To jeden z nielicznyc­h przypadków, gdy potomstwo jest karmione wydzielina­mi ciała rodziców – poza ssakami (mleko) i znanymi akwarystom paletkami (potoczna nazwa amazońskic­h pielęgnic Symphysodo­n discus, tu obie płcie karmią potomstwo wydzielina­mi skóry). Bliżej naszych granic, już w Europie, spotkamy pętówkę babienicę. Panowie tego gatunku oplątują sobie biodra sznurem jaj. Taki jegomość wygląda, jakby był w slipkach. Rzecz jasna, staje się wówczas niedostępn­y dla innych samic. Bywa to powodem zaciekłych pojedynków pań (...). (Skróty pochodzą od redakcji „Angory”)

 ?? Fot. Piotr Kamionka/Angora ?? Tata rybitw białowąsyc­h karmi dorodną ważką jedną ze swoich pociech. Przygląda się temu wyraźnie wzruszona mama
Fot. Piotr Kamionka/Angora Tata rybitw białowąsyc­h karmi dorodną ważką jedną ze swoich pociech. Przygląda się temu wyraźnie wzruszona mama
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland