Groźniejsze są drony.
„Według PAŻP tylko we wrześniu 2020 roku w strefie kontrolowanej warszawskiego lotniska odbyło się 1705 lotów dronów, a liczba ta obejmuje jedynie drony zgłoszone przez operatorów”. Bywa, że kontrolerzy alarmowani przez pilotów powiadamiają policję, bo ktoś używa lasera oślepiającego pilota. Kontrolerzy to mistrzowie separacji – oni wyznaczają i egzekwują niezbędne parametry odległości między lecącymi samolotami. W separacji tkwi bowiem istota bezpieczeństwa lotu. Chodzi o to, aby żadna maszyna nie zbliżyła się nadto do drugiej i nie weszła z nią w kolizję. „Pewien kontroler chciał ustawić spokojną kolejkę samolotów do lądowania. Jednemu ze statków powietrznych zarządził clean speed, czyli minimalną prędkość, z jaką można lecieć. Po 10 minutach odezwał się do maszyny z pytaniem, gdzie są, bo nie mógł ich zlokalizować. Odpowiedzieli, że w tym samym punkcie, z którego łączyli się poprzednio. Kontroler nie mógł się nadziwić, że się nie przemieścili, dopóki nie przekonał się, że minimalną prędkość zarządził załodze śmigłowca, a nie samolotu”.
Bezpieczna praca kontrolera to warunek sine qua non bezpiecznego lotu. „Oczywiście wzorem pewnego biskupa, który święcił nową wieżę kontroli ruchu lotniska Katowice-Pyrzowice, można zakładać, że kontrolerzy będą skuteczniej separować samoloty dzięki Bożej pomocy, ale chyba lepiej zostawić to lepszym systemom operacyjnym i lepiej wyszkolonym kontrolerom ruchu lotniczego”. A o to toczy się strajkowa batalia kontrolerów z rządem, której ciąg dalszy niewątpliwie nastąpi.