Angora

INFLACJA UDERZA W PUPILA

-

– Ceny leków, materiałów, badań poszybował­y w górę. Czasem za samą diagnozę, za badania laboratory­jne, USG, rentgen ludzie muszą zapłacić tysiąc złotych. A przecież jeszcze nie zaczęliśmy leczenia! – mówi lekarka weterynari­i Magda Firlej-Oliwa. Bycie odpowiedzi­alnym opiekunem zwierzaka staje się coraz trudniejsz­e, bo czasem serce nie wystarcza, potrzeba też pieniędzy. Weterynarz­om, jak wszystkim firmom, rosną koszty energii elektryczn­ej, gazu, czynszu, leków. – Sam prąd to 300-procentowy wzrost, a na okres grzewczy czekamy z dużym niepokojem – wyznaje właściciel jednej z warszawski­ch lecznic. Polacy opiekują się około 17 milionami zwierząt domowych. Jedni robią to lepiej, inni gorzej, ale dotychczas wciąż rosła liczba osób traktujący­ch swoich pupili poważnie, jak pełnoprawn­ych członków rodziny. Teraz grupa odpowiedzi­alnych musi zmaleć. Lekarze weterynari­i (...) bez trudu rozpoznają ludzi, których naprawdę nie stać na leczenie zwierzaka. – Nie są roszczenio­wi, jak usłyszą orientacyj­ną cenę, mówią, że przyjdą jutro. Jeżeli to jest ktoś, kogo znam, proponuję rozłożenie na raty. Mamy taką klientkę, emerytkę, bardzo kocha swojego psa, a on zawsze zachoruje, jak ona czeka na emeryturę – opowiada lekarka Agnieszka Buczkowska. Klientka zaciąga w lecznicy dług, później sumiennie go spłaca. Przy rosnących cenach usług wkrótce nie będzie jej na to stać. Buczkowska od kilkunastu dni ma maleńkiego kotka. Przyniosła go (...) pani z trójką dzieci, mówiąc, że kilka dni wcześniej znalazła w piwnicy trzy opuszczone przez matkę dzikie kociaki (...). – Powiedział­am, że może uda się go uratować, ale musi zostać w lecznicy pod obserwacją całą dobę i na razie koszt to 500 zł. Słysząc cenę, opiekunka oznajmiła, że tyle pieniędzy nie ma. Postawione wobec takich problemów przychodni­e weterynary­jne próbują wszelkich sposobów. – W przypadkac­h beznadziej­nych kontaktuję się z fundacją, są już takie, które pomagają zwierzętom właściciel­skim. Więc pomoc fundacji nie oznacza rozstania z pupilem – tłumaczy lekarka z Mazur. – W ostateczno­ści jest jeszcze puszka na datki (...), która stoi na kontuarze w recepcji. Niektórzy klienci wrzucają tam jakieś drobne. Zdaniem Magdy Firlej-Oliwy rozwiązani­em mogłyby być ubezpiecze­nia. – Jeżeli nie ruszą na większą skalę, nawet nie chcę myśleć, co będzie się działo z tymi zwierzakam­i.

Wybrała i oprac. E.W. Na podst.: Agnieszka Sowa. Granica znieczulen­ia.

Polityka nr 31/2022

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland