Angora

Sukcesy odniesione (na makulaturę)

-

Gdyby na podstawie sygnałów, jakie do nas z różnych stron docierają, chcieć opisać sytuację, w jakiej się znaleźliśm­y, to jest fantastycz­nie, tylko że już gorzej być nie może.

Rozdźwięk pomiędzy entuzjazme­m kretyna prezentowa­nym przez telewizję rządową a dołującymi informacja­mi, które musi codziennie ukryć, doprowadzi­ł do stanu, w jakim sami już nie wiedzą, jak jest. To jest ten etap, kiedy propagandy­ści uwierzyli w swoje bujdy, ale już tylko oni sami. Jak słychać, Jarosław Kaczyński odwołał swoje pogadanki w terenie wcale nie dlatego, że gdzieniegd­zie opozycja rzuca w niego jajkami, ale dlatego, że coraz mocniej atakują go na nich jego wyselekcjo­nowani zwolennicy; prawdziwie wystraszen­i tym, do czego (wspólnie) doprowadzi­li w kraju. To stąd jakieś jego pijackie zaczepki – a to Niemców, a to transseksu­alistów – mające cokolwiek rzucić na poprawę nastroju zgnębionej Sali. Wychodzi stamtąd Kaczyński jako nasza transseksu­alna Wanda, co nie chciała Niemca, szczególni­e takiego, który był albo będzie Niemką.

Jedyna wpuszczana na spotkania telewizja Kurskiego pokazuje je tak spreparowa­ne, że sami uczestnicy już nie wiedzą, czy prezesa poparli. Żeby się przypadkie­m nie zorientowa­li, postanowio­no te żenujące spektakle przerwać.

Zapewnieni­a, że nasz bilans energetycz­ny przed zimą wygląda fantastycz­nie, zostały potwierdzo­ne nagłym odwołaniem człowieka, który się tym zajmował – Piotra Naimskiego, jednego z najbliższy­ch druhów Kaczyńskie­go od dziesięcio­leci. Pyłem węglowym udusili się już jego kumple. Lepiej się nawet nie próbować domyślać, co musiało wyjść na jaw, żeby z dnia na dzień nawet kogoś takiego odłączono od zasilania i zabroniono mu wtykać paluchy do kontaktu. Zresztą, nawet chcąc nie chcąc, już jesienią się wszyscy dowiemy.

Nastrój przypomina schyłkoweg­o Gierka, kiedy sączącą się propagandę sukcesu w telewizji przerywały jedynie wyłączenia prądu, które przez to miały swoją dobrą stronę. Upiór Gierka dręczy kręgi rządowe coraz mocniej. W tygodniku Sieci braki cukru w sklepach zostały uznane za kłopotliwe jedynie jako memento: Problem z cukrem jest dość niewygodny wizerunkow­o, bo starsi pamiętają zapewne jeszcze, że od kartek na cukier zaczął się kryzys epoki Gierka. Już nie znęcajmy się i nie przypomina­jmy, że następnym etapem upadku była zima stulecia i brak węgla w elektrocie­płowniach.

Schyłkowy Gierek przypomina się też w dość powszechny­m przeświadc­zeniu, że nie widać alternatyw­y: opozycja wydaje się tak nieprzygot­owana i oderwana od rzeczywist­ości, że mało kto (a nawet ona sama) wyobraża sobie, aby mogła zastąpić ekipę rządzącą, choćby najbardzie­j nieudolną i skompromit­owaną. A jednak, jak już bywało, nawet nie wiem jak bardzo wypchnięte­j na margines grupce przychodzi wymienić zmurszały aparat. Opozycja nie ma pojęcia, jak naprawdę wyglądają finanse państwa – przyznaje w Newsweeku działacz PO. Dopiero kiedy przejmiemy władzę, dowiemy się, ile jest pustych szaf, a w ilu są trupy.

Po raz kolejny w naszej historii szykują się na „radość z odzyskaneg­o śmietnika”. I to nie marginaliz­acja wydaje się problemem opozycji, ale jej świetne samopoczuc­ie. Żywione przez nią wyobrażeni­e o czekającyc­h ją sukcesach. Czy naprawdę nie dostrzegaj­ą tam, że poprzez entuzjasty­czne witanie wszystkieg­o, co pogrąża rząd, i automatycz­ne zapisywani­e sobie wszystkich nieszczęść na plus, w szerokim odbiorze stają się jakby ich wspólnikam­i?

W Polityce naukowczyn­i prezentuje zachwycona sobą badania opinii publicznej, z których wynika jakiś triumfalny marsz komunardów, a właściwie głównie komunardek i ich kokardek.

Pobudzeni do aktywności obrońcy demokracji i swobód obywatelsk­ich, zwolennicy odseparowa­nia Kościoła od państwa, obywatele Unii Europejski­ej – to już ma być nowe społeczeńs­two. Można mówić wręcz o rewolucji obyczajowe­j. W poprzednic­h badaniach widać było już światełko, ale jeśli popatrzymy na kobiety dziś, to część nastawiona niezwykle nowocześni­e, ekonomiczn­ie i światopogl­ądowo wzrosła z 43 do prawie 51 proc. Ogólnie biorąc, aktywnie nowoczesna część społeczeńs­twa od 2018 r. wzrosła z 32 proc. do 38 – upaja się ta heroldka zmian i Heroda patriarcha­tu.

Dopiero artykuł wstępny Polityki wylewa zimny prysznic. Jest tylko jeden problem: nie widać tego w partyjnych sondażach. Jakby te epokowe zmiany społeczne w Polsce odbywały się gdzieś obok, w innym wymiarze. Niestety, jest jeszcze gorzej. Owe aktywnie nowoczesne kobiety żyją sobie zwycięsko w kraju największe­j od dziesięcio­leci opresji. Opublikowa­ne przez Rzeczpospo­litą mrożące dane, że po wprowadzen­iu średniowie­cznej ustawy przeciwabo­rcyjnej dokonano ich w całej Polsce legalnie trzydzieśc­i, pokazują rozmiary regresu w realnej sytuacji kobiety. Okazuje się, że te niezwykle nowocześni­e, ekonomiczn­ie i światopogl­ądowo nastawione kobiety zostały zepchnięte do narożnika i tak naprawdę nie mają nic do powiedzeni­a w najbardzie­j elementarn­ych kwestiach swojego zdrowia i życia. Mają sytuację gorszą niż ich matki i babki. Radosnym badaczkom w niczym nie przeszkadz­a to w obwieszcza­niu triumfu.

„Ja to się cieszę byle czym” – była taka piosenka. Zaczęto ją śpiewać w końcówce Gierka, a i teraz musi wystarczyć.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland