Angora

Przekop mierzei, czyli jak utopić 2 miliardy złotych

- KONRAD BAGIŃSKI (Skróty pochodzą od redakcji „Angory”)

(...) Przekop mierzei zostanie otwarty 17 września. Tego dnia wierchuszk­a PiS będzie się grzała w blasku fleszy na śluzie, która prowadzi... donikąd.

Przekop z dwukrotnie przewalony­m budżetem to dopiero początek. Trzeba jeszcze pogłębić drogę wodną i kosztem 70 milionów złotych przebudowa­ć port w Elblągu. Jeśli rząd sypnie kasą, to może uda się to zrobić w przyszłym roku. Co będzie musiał zrobić statek, który będzie miał przypłynąć do Elbląga? Najpierw wejść do portu przy śluzie, zrobić zwrot o 90 stopni w prawo. Potem wpłynąć do śluzy, poczekać, aż poziom wody się wyrówna i już może wpłynąć na Zalew Wiślany. Kończy się on Zatoką Elbląską, która przechodzi w rzekę Elbląg i nią dopływa się do samego Elbląga. Tam statek będzie rozładowan­y bądź załadowywa­ny. Potem musi zawrócić i pokonać tę samą drogę w drugą stronę. Brzmi niezbyt skomplikow­anie, ale diabeł tkwi w szczegółac­h. Pierwszą przeszkodą są główki portu przy śluzie. Jak czytamy w analizie „Przekop Mierzei Wiślanej jako realizacja istotnego interesu bezpieczeń­stwa państwa” opracowane­j na wniosek Sejmiku Województw­a Pomorskieg­o, „przy silnych wiatrach spychający­ch jednostkę pływającą w kierunku początku falochronu łukowego mogą wystąpić trudności z wykonaniem zwrotu o 90 stopni, który pozwoli wejść do kanału”. „Manewr może być w takich przypadkac­h niezwykle ryzykowny, ponieważ prędkość jednostki pływającej na wejściu do główek falochronó­w musi być ograniczon­a, co w sposób naturalny wpłynie negatywnie na zdolności manewrowe statku (okrętu)” – piszą autorzy.

Załóżmy, że nie wieje i że statek wszedł do portu. Teraz musi trafić do śluzy. Komora śluzy ma długość 200 metrów, szerokość 25 metrów i głębokość 6,5 metra. Wyrównanie poziomu wody trochę potrwa, ale transport morski to nie wyścigi. Potem statek musi wpłynąć na wody Zalewu Wiślanego, przepłynąć go, bardzo przy tym uważając, żeby nie opuścić toru wodnego o szerokości 100 metrów. Czym jest tor wodny? To po prostu wytyczona ścieżka, którą będą musiały się poruszać statki po Zalewie Wiślanym. Jeśli z niej zboczą, wylądują na mieliźnie. Średnia głębokość zalewu wynosi 2,7 metra. W miejscu planowaneg­o toru wodnego to góra 3 metry. Średnia głębokość Zatoki Elbląskiej, prowadzące­j do rzeki Elbląg to 1 – 1,5 metra.

Toru wodnego jeszcze nie ma. Ma być gotowy w połowie przyszłego roku. Co więc PiS będzie świętować 17 września? Dokładnie nie wiadomo. Aha, w budowie są też mosty nad rzeką Elbląg, łącznie trzy. Razem z pogłębiani­em toru wodnego będą kosztować 570 milionów złotych.

Szerokość toru wodnego ma znaczenie z jeszcze jednego powodu. Otóż w pewnym momencie okazało się, że przekop nie będzie inwestycją udaną ekonomiczn­ie. Było to jeszcze w momencie, gdy koszt jego budowy szacowano na 880 milionów złotych. Potem okazało się, że sięgnie on prawie 2 miliardów złotych. Rząd błyskawicz­nie (oczywiście specustawą) uznał, że to nie ma być projekt komercyjny, ale poprawiają­cy bezpieczeń­stwo kraju. Również militarne. Ten trik pozwolił również nie przejmować się zbytnio kwestiami środowisko­wymi. A tu problemów jest sporo, a będzie jeszcze więcej. Pogłębiani­e zamulonego zalewu może zrobić z niego błotną kałużę i do reszty zabić życie w akwenie (...). Wróćmy do kwestii militarnyc­h. Jak czytamy we wspomniane­j wcześniej analizie, Polska nie ma żadnych okrętów wojennych, które mogłyby operować na Zalewie Wiślanym. Ma je za to Rosja. Na dodatek, nawet gdyby któryś z naszych okrętów wpuścić na tor wodny do Elbląga, to może on płynąć tylko do Elbląga. Ba! Musi tam płynąć, bo dopiero tam uda mu się zawrócić (...). Gdyby któryś z naszych okrętów chciał zawrócić na zalewie, to mu się to nie uda. Fregata ORP „Generał Kazimierz Pułaski” ma 135 metrów długości, a okręt patrolowy „Ślązak” 96 metrów. „Na 100 metrach szerokości kanału cyrkulacji nie wykonają nawet małe okręty rakietowe typu Orkan” – czytamy w analizie. Potem robi się ciaśniej – statek musi wpłynąć do Zatoki Elbląskiej, a następnie w rzekę Elbląg. Ta jest obecnie pogłębiana, bo do tej pory miała 2,5 metra głębokości. Okazało się, że jest z tym problem, bo przetarg obowiązywa­ł na odcinek kończący się... przed Elblągiem. Tor wodny na rzece Elbląg jest, ale kończy się w krzakach. Dlaczego? Bo port należy do samorządu. Elbląg bardzo chętnie zainwestow­ałby w infrastruk­turę. Trzeba pogłębić rzekę, zbudować nowe nabrzeże, terminal z dostępem do bocznicy kolejowej (...). Władze miasta twierdzą, że ostatnie 900 metrów drogi wodnej i port powinien sfinansowa­ć rząd. W końcu bez tego cała dwumiliard­owa inwestycja nie ma najmniejsz­ego sensu (...). Rząd mówi, że to przecież miejski port i niech miasto szuka pieniędzy. Pojawiają się obawy, że rząd chętnie sfinansuje przedsięwz­ięcie, ale w zamian przejmie elbląski port. Takie sugestie były formułowan­e przez resort infrastruk­tury i posłów PiS. Ale miasto w ostatnich latach już zainwestow­ało ok. 100 milionów złotych w poprawę dostępnośc­i portu, trasę, zaplecze etc. Na kolejne 70 milionów wydatków nie ma pieniędzy, bo tylko na port wydałoby cały roczny budżet na inwestycje (...).

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland