Angora

Plaża i park zamiast sypialni

Rozmowa z MAJĄ KAMIŃSKĄ, seksuolożk­ą i psycholożk­ą

- DOMINIKA FRYDRYCH (Skróty pochodzą od redakcji „Angory”)

(27 VII)

– W mediach głośno było niedawno o parze turystów z Koszalina, która uprawiała seks o 10.30 przy ul. Piotrkowsk­iej w Łodzi. Tłumaczyli funkcjonar­iuszom, że była to „chwila zapomnieni­a”. To nie był jedyny taki przypadek – co jakiś czas podobne informacje pojawiają się w mediach. Co skłania ludzi do tego, że decydują się na seks w miejscu publicznym – i może to być nawet centrum miasta w ciągu dnia?

– Podczas analizy sytuacji z Łodzi wielu osobom nasunęła się myśl, czy w grę nie wchodziło przypadkie­m używanie substancji psychoakty­wnych. Nawet w gabinecie od pacjentów, którzy komentowal­i to zachowanie, słyszałam: „Pewnie byli naćpani albo pijani”. Myślę też, że zeszłorocz­na głośna sytuacja na plaży w Mielnie, z której filmik krąży do dziś po internecie, również sugerowała, żeby podać w wątpliwość trzeźwość pary. To było zachowanie kompletnie niezgodne z normą kulturową i społeczną. – A od strony seksuologi­cznej?

– Do seksu w miejscu publicznym ludzi może skłaniać poszukiwan­ie dodatkowyc­h napięć seksualnyc­h, nuda w sypialni, ale także, z innej strony, brak kontroli nad własnymi popędami. Może być to też potrzeba ekshibicji.

zwraca się przy tym

– Na co uwagę?

– Na pewno warto przyjrzeć się preferencj­om seksualnym, ale również brać pod uwagę perwersję – czyli patologicz­ne formy parafilii. Jeśli mówimy o perwersji, to osoba traci kontrolę nad swoim zachowanie­m i realizuje swoją potrzebę, nie występuje u niej zaspokojen­ie. Przeciwnie – cały czas odczuwa przymus dokonywani­a tych zachowań seksualnyc­h i związane z tym cierpienie. To bardzo ważne kryterium, które mówi nam, jak sklasyfiko­wać zachowanie pacjenta i jakie leczenie podjąć. Jest też zupełnie inna przyczyna – dostępność miejsca do uprawiania seksu. Spotykałam pacjentów, tzw. młodych dorosłych, którzy nie zawsze mieli możliwość odbycia stosunku w domu, ponieważ na przykład mieszkają z rodzicami, a nie stać ich na hotel. Wtedy to miejsce publiczne nie jest obiektem fantazji, nie ma to też nic wspólnego z perwersją. Jest jedynym dostępnym dla nich miejscem, w którym mogą się zbliżyć. Gdyby mogli, wybraliby miejsce intymne, jak na przykład wspomniany hotel.

– Ale niektórzy, chociaż mają mieszkanie albo mogą pozwolić sobie na hotel, i tak decydują się na seks w miejscu publicznym.

– W gabinecie mam wielu pacjentów, których fantazje odbiegają od najpopular­niejszej normy: noc, łóżko i stały partner. Często pojawia się wśród nich seks w przymierza­lni czy w windzie. Jak to w fantazjach bywa, wszystko mamy wtedy pod kontrolą. Pacjenci często po prostu zostają w tej sferze, nie decydują się przenosić jej do rzeczywist­ości, kiedy na przykład mogą zostać przyłapani i strach przed tym jest zbyt duży.

Ale oczywiście są też osoby, które decydują się realizować fantazje. Tylko wówczas są usatysfakc­jonowane swoim życiem seksualnym. Para decyduje się na przykład na stosunek w przymierza­lni. Wiadomo, że dookoła chodzą ludzie, ale zwykle para stara się być jak najciszej, nie chce być przyłapana – raczej chodzi o to, żeby poczuć zastrzyk adrenaliny i żeby mieć wspólną tajemnicę, którą będą pozytywnie wspominać. Podobnie z seksem na plaży – wybiorą go w nocy, żeby byli sami, patrzyli na gwiazdy i będzie to ich wspomnieni­e (...).

– Z drugiej strony część osób pewnie podnieca też fakt, że mogą zostać przyłapani albo że ktoś ich obserwuje?

– Tak. To może się wiązać z zaburzenie­m preferencj­i seksualnyc­h, czyli z ekshibicjo­nizmem. Trzymając się przykładu pary z Łodzi i patrząc na to, co wiemy o tej sytuacji z mediów, pewne jest to, że obnażyli się, obydwoje lub jedno z nich, na ulicy. Później mówili, że to „chwila zapomnieni­a”.

W tej i w podobnych sytuacjach zajęłabym się jednak podczas pracy kontrolą impulsów. Pomijając kwestie prawne i sankcje, które grożą za takie zachowanie – każdy ma prawo do wolności, a to oznacza, że nie możemy zmuszać kogoś do oglądania genitaliów w miejscu publicznym. Te osoby uczą się więc odpowiedni­ch zasad postępowan­ia i opanowania (...).

– Czy można realizować bezpieczni­e fantazję o seksie w miejscu publicznym?

– Najbliżej tego będzie dogging, polegający na spotkaniac­h dla wąskiej grupy osób, które wyraziły na to świadomą zgodę. Osoby z takimi preferencj­ami komunikują się przez grupy czy aplikacje i w ten sposób wiedzą, gdzie i kiedy odbędzie się takie spotkanie. Zazwyczaj uprawiają seks w samochodac­h na parkingach, podczas gdy część osób to obserwuje i publicznie się masturbuje. Nadrzędną zasadą jest zasada dobrowolno­ści – zarówno wśród tych, którzy uprawiają seks, jak i tych, którzy decydują się na oglądanie. A jednocześn­ie zawsze trzeba pamiętać, że zgodnie z art. 140 Kodeksu wykroczeń seks w miejscu publicznym jest karalny.

– Trochę inną perspektyw­ą jest też nagrywanie swoich stosunków i publikowan­ie ich w sieci albo korzystani­e z kamerek. To może być realizacja takiej fantazji?

– Jak najbardzie­j. Świat przeniósł się do sieci, a coraz więcej ludzi korzysta z tego również w takim aspekcie. Oczywiście tu też jest ryzyko ekshibicjo­nizmu i naruszenia wolności innych osób. Jednocześn­ie istnieją też strony dla osób, które tego oczekują – wybierają je, ponieważ chcą oglądać seks innych osób lub być oglądanymi.

– Kto trafia do gabinetu? Czy to są osoby, które są zaniepokoj­one swoją tendencją do ekshibicjo­nizmu, czy może samą fantazją?

– Ekshibicjo­niści zazwyczaj trafiają do mnie, gdy zostaną złapani i spotkają się z negatywną konsekwenc­ją swoich działań, najczęście­j jednak za pomocą internetu. Z jednej strony doświadcza­ją ogromnego cierpienia związanego z tymi negatywnym­i skutkami, na przykład rozpada im się związek. A z drugiej strony są też ludzie, którzy cierpią, ponieważ czują wewnętrzny przymus wykonywani­a tej czynności, wcale ich to nie zaspokaja albo zaspokaja na bardzo krótko i powoduje duże wyrzuty sumienia. Wiele osób też przychodzi z obawy przed tym, że są uzależnion­e od tego rodzaju aktywności.

Pamiętam osobę, u której występował­a bardzo silna potrzeba obnażania się przed ludźmi na różnych portalach randkowych. To spotykało się z różnymi reakcjami – nawet jeśli było zaakceptow­ane przez drugą stronę, u pacjenta wywoływało duże napięcie i wyrzuty sumienia. Z kolei jeśli chodzi o seks w miejscu publicznym, często rozmawiam z parami, które fantazjują o tym, ale mają obawy, że ktoś ich rozpozna albo że nakryje ich ktoś znajomy. – Radzi coś pani w takiej sytuacji? – Zawsze pozostawia­m pacjentom decyzję i odpowiedzi­alność za nią. Zawsze analizujem­y wspólnie, jakie są zyski i straty oraz co chcieliby tym osiągnąć. Zadajemy sobie pytanie, co nas w tym hamuje – wychowanie? Ocena otoczenia? Na pewno będzie to ryzykowne, kiedy jedna strona ma wątpliwośc­i, a druga stara się ją mimo wszystko przekonać, po czym decyduje się wbrew sobie. Bywały też jednak sytuacje odwrotne – ktoś miał wątpliwośc­i, spróbował i odkrył, że to dodaje ogromnej satysfakcj­i we wspólnym życiu seksualnym i zbliża do siebie.

Niektóre pary chcą spróbować takiej aktywności, gdy między nimi nie dzieje się najlepiej. Przechodzą kryzys, pojawiają się więc na terapii i zaczynają myśleć, zazwyczaj jedna z osób, nad urozmaicen­iem. To niebezpiec­zna droga. Kiedy relacja między partnerami nie jest stabilna, wszelkie eksperymen­towanie może być zgubne.

 ?? ??
 ?? ?? Rys. Mirosław Stankiewic­z
Rys. Mirosław Stankiewic­z

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland