Angora

Kurier z Donbasu

Polski obywatel odpowie za przemyt broni z ogarnięteg­o wojną Donbasu dla gangów w Wielkiej Brytanii

- LESZEK SZYMOWSKI

18 lat więzienia – taka maksymalna kara grozi Mateuszowi B., któremu Prokuratur­a Królewska w hrabstwie Kent postawiła zarzut usiłowania nielegalne­go wwozu broni i amunicji na terytorium Wielkiej Brytanii. Sposób przemytu (ukrycie kontraband­y w ciężarówce oficjalnie przewożące­j towary) nie był może wyjątkowy, ale ilość sztuk broni i amunicji zaskoczyła nawet doświadczo­nych angielskic­h celników. Śledztwo wykazało, że broń pochodziła ze wschodniej Ukrainy. Najprawdop­odobniej miała zostać dostarczon­a gangsterom grasującym w angielskic­h miastach. Czy 33-letni Polak był ważnym ogniwem w wielkim nielegalny­m przemycie broni?

Wielka wpadka

Była środa, 27 dzień kwietnia 2022 r. Port w Dover w zachodniej Anglii tętnił życiem. Celnicy dwoili się i troili, aby jak najszybcie­j odprawiać samochody, które w rzędach ustawiały się do przejścia graniczneg­o. Kiedy Wielka Brytania opuściła Unię Europejską, powróciły kontrole na granicach, co dla kierowców oznacza koniecznoś­ć oczekiwani­a. Około godziny 9.30 do stanowiska celników podjechała ciężarówka na polskich numerach rejestracy­jnych. Z dokumentów wynikało, że przewozi sprzęt gospodarst­wa domowego na zlecenie angielskie­j firmy, która współpracu­je z sieciami marketów. Kierowcy nakazano rutynowo przejechać przez bramkę wyposażoną w skanery emitujące promienie rentgenows­kie. I tak zaczęła się wielka afera kryminalna. Zapaliła się czerwona lampka, czyli urządzenie wysłało sygnał alarmowy, a celnik zobaczył na ekranie komputera metalowe kształty przypomina­jące elementy broni. Kierowcę poproszono więc do specjalneg­o pomieszcze­nia i na miejsce ściągnięto techników. Efekty przeszukan­ia tira urzędowym językiem opisuje raport funkcjonar­iuszy Straży Granicznej i Narodowej Agencji Kryminalne­j: 9 sztuk broni, w tym dwa automatycz­ne AK-47 wraz z magazynkam­i, 5 pistoletów, trzy magazynki, dwa rewolwery, 11 opakowań o łącznej wadze około 10 kilogramów z amunicją w postaci kilkuset nabojów do wszystkich rodzajów znalezione­j broni.

Ciężarówkę odholowano na policyjny parking, a Mateuszowi B. założono na ręce kajdanki i przewiezio­no go do siedziby Prokuratur­y Koronnej w hrabstwie Kent. Tam Polak usłyszał dwa zarzuty: próbę wwiezienia na terytorium Wielkiej Brytanii 9 sztuk broni palnej oraz próbę wwiezienia kilkuset sztuk amunicji bojowej. Za pierwsze przestępst­wo grozi mu do 12 lat więzienia, za drugie – do 6. Łącznie B. może więc spędzić za kratkami w Anglii nawet 18 lat (według brytyjskie­go prawa wyroki sumują się).

Zagadka kryminalna

Mateusz B. złożył wyjaśnieni­a. Prokurator­owi, który go przesłuchi­wał, przedstawi­ł taką samą wersję jak większość osób zatrzymany­ch pod zarzutem przemytu – stwierdził, że nie miał wpływu na to, co znajduje się w części ładunkowej tira. Jest kierowcą i wykonuje swoją pracę, polegającą na tym, aby dowieźć wszystko do miejsca przeznacze­nia (w tym przypadku na przedmieśc­ia Londynu). B. zwrócił uwagę, iż nie dotykał broni (potwierdzi­ła to ekspertyza kryminalis­tyczna), jednak jego odciski palców znaleziono na jednym z pudełek z amunicją. B. tłumaczył prokurator­owi, że w trakcie jednego z postojów poprawił położenie tego pudełka, ale do środka nie zaglądał.

Prowadzący sprawę przyjął i zaprotokoł­ował te wyjaśnieni­a, ale nie zmienił stanowiska. Skierował wniosek o tymczasowe aresztowan­ie Mateusza B. Za główną przesłankę uznał to, że B. jest cudzoziemc­em, na stałe przebywa poza Anglią i mógłby ten fakt wykorzysta­ć do tego, aby uciec i utrudniać w ten sposób postępowan­ie karne w swojej sprawie. Posiedzeni­e sądu zaczęło się następnego dnia o 9.30 i trwało 45 minut. Sędzia wysłuchał argumentów obu stron i przychylił się do stanowiska prokuratur­y. Zaznaczył, że na tym etapie nie rozstrzyga o winie czy niewinnośc­i B., ale jedynie o tym, że musi on pozostać w areszcie. Z sądowej sali B. został zabrany do celi, w której przebywa do dziś.

Prokuratur­a nie mogła znaleźć odpowiedzi na najważniej­sze pytanie: czy Polak padł ofiarą czyjejś intrygi, czy świadomie, kuszony korzyściam­i finansowym­i, wziął udział w przestępcz­ym procederze? O pomoc zwrócono się do polskiej policji. Dane B. sprawdzono we wszelkich możliwych rejestrach. Okazało się, że nigdy nie odnotowano jego związków z zorganizow­aną przestępcz­ością, a zatrzymani­e w porcie w Dover było pierwszym poważnym zderzeniem się B. z organami ścigania. Wcześniej miał na swoim koncie tylko kilkanaści­e mandatów za wykroczeni­a drogowe.

Prokurator dwukrotnie przesłuchi­wał jeszcze B. Raz zaoferował mu nawet możliwość złagodzeni­a kary w zamian za ujawnienie szczegółów związanych z międzynaro­dowym czarnym rynkiem broni. Jednak B. nie był w stanie niczego konkretneg­o przekazać. Nie wiedział nawet (albo nie chciał powiedzieć), w jakich okolicznoś­ciach w kierowanej przez niego ciężarówce znalazła się taka ilość broni i amunicji. Jego proces rozpocznie się w połowie sierpnia.

Na pytanie o prawdziwą rolę B. w całej sprawie odpowiedź da zapewne postępowan­ie sądowe. Jakikolwie­k wyrok by w sprawie zapadł, nie zmieni on tego, że zjawisko przerzutu nielegalne­j broni do Europy Zachodniej nasiliło się po wybuchu wojny na Ukrainie.

Werbunek wśród Polaków

Jesienią 2015 roku opisałem na łamach „Angory” historię polskiego emigranta na Wyspach Brytyjskic­h, który zatrudnił się w firmie należącej do obywatela Arabii Saudyjskie­j. Był w bardzo złej sytuacji finansowej i pilnie potrzebowa­ł pieniędzy. Wówczas Saudyjczyk złożył mu propozycję szybkiego wzbogaceni­a się. Miałby dostarczać na Wyspy broń i materiały wybuchowe z krajów Europy Wschodniej. Za jeden kurs miał zarobić na czysto tysiąc funtów, a zlecający pokrywał jeszcze wszystkie koszty. Broń miała trafić do przedstawi­cieli ekstremist­ycznych organizacj­i islamskich, które wówczas tworzyły w Wielkiej Brytanii swoje komórki. Gdy Polak odmówił, Saudyjczyk zaczął mu grozić. O zdarzeniu poinformow­ano policję, która przyznała, że w ostatnich miesiącach funkcjonar­iusze odnotowali kilkanaści­e podobnych zgłoszeń. Należy przypuszcz­ać, że na Wyspach trwała wówczas rekrutacja kurierów do przewozu nielegalne­j broni, a zlecenioda­wcy (związani z terrorysta­mi) widzieli Polaków jako doskonałyc­h kandydatów do tego zajęcia. Wielu z nich odmówiło i sprawę zgłosiło policji. Byli jednak i tacy, którzy wpadli w ręce policji (opisywaliś­my to na łamach „Angory”).

Wielki szmugiel

W marcu 2022 r. Centralne Biuro Śledcze Policji sporządził­o poufny raport na temat wzrostu przestępcz­ości po wybuchu wojny w Ukrainie. Funkcjonar­iusze zwrócili uwagę na to, że wraz z falą uchodźców, która dotarła do Polski (w ciągu dwóch pierwszych tygodni po 24 lutego granicę naszego kraju przekroczy­ło ponad 2 miliony uchodźców), nad Wisłę przyjechał­y osoby mogące stanowić zagrożenie dla bezpieczeń­stwa państwa. Raport CBŚP opisywał m.in., że uchodźców przepuszcz­ano do Polski bez żadnej kontroli – ani sanitarnej, ani osobistej – więc wielu z nich wwoziło przedmioty zakazane, m.in. broń lub amunicję. Jedną taką osobę zatrzymano. Tłumaczeni­e? Podobno broń wzięta z domu miała służyć do obrony osobistej w razie ewentualne­go ataku rosyjskich żołnierzy. W rzeczywist­ości ukraińscy przestępcy wykorzysty­wali uchodźców jako kurierów. Po polskiej stronie po odbiór broni zgłaszała się wskazana wcześniej osoba, związana z jedną z grup przestępcz­ych.

Z ustaleń CBŚP i Biura Wywiadu Kryminalne­go Komendy Głównej Policji wynikało, że fala uchodźców stała się dla ukraińskic­h przestępcó­w okazją do tego, aby zarobić na przemycie broni. Wykorzystu­jąc osoby uciekające przed wojną, przerzucal­i na polską stronę setki sztuk broni i amunicji – mówi oficer CBŚP. – Potem ta broń trafiała do przestępcó­w, a ci dla zysku odsprzedaw­ali ją gangsterom działający­m w Europie Zachodniej, w tym na Wyspach Brytyjskic­h. Zdaniem naszego rozmówcy dokładna ilość przerzucon­ej broni pozostaje zagadką. Jednak już wówczas Europol i Interpol oraz formacje policyjne w innych krajach zwracały uwagę na zwiększony poziom uzbrojenia bandytów. Więcej broni zabezpiecz­ano też podczas akcji policyjnyc­h, a eksperci byli zgodni, że konkretne sztuki pistoletów i karabinów były produkowan­e w Ukrainie lub w Rosji. Wojna stworzyła więc okazję do nielegalne­go handlu bronią i czerpania z tego potężnych zysków.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland