Dwie ekspedientki
Inspektor Nerak kończył akurat czytać akta sprawy, którą ostatnio prowadził, kiedy o szyby okien zaczęły uderzać pierwsze krople niepadającego już prawie od tygodnia deszczu. Nerak spojrzał na zegarek. Zbliżała się godzina osiemnasta trzydzieści. Chwilę potem do pokoju wszedł sierżant Wrzosek.
– Panie inspektorze, słyszał pan najnowszy dowcip? Otóż podczas lekcji religii katechetka pyta uczniów: „Proszę powiedzieć, co należy zrobić, aby iść do nieba?”. Dzieci zaczęły kolejno odpowiadać: „Trzeba codziennie się modlić”; „Należy w każdą niedzielę i święta uczestniczyć w mszy świętej i przystępować do komunii”; „Należy słuchać rodziców”. Jasiu przekrzykuje wszystkich: „Trzeba umrzeć”.
Wesoły śmiech policjantów przerwał dzwonek telefonu. Nerak podniósł słuchawkę i usłyszał: – Panie inspektorze, przed chwilą otrzymaliśmy zgłoszenie, że w sklepie sprzedającym sprzęt AGD i RTV przy ulicy Długiej 15 dokonano napadu. Proszę zająć się tą sprawą.
Kilkadziesiąt minut później inspektor Nerak i sierżant Wrzosek przyjechali na ulicę Długą. W lokalu oprócz właściciela były dwie ekspedientki: pani Grażyna i pani Irena. Gdy policjanci przedstawili się właścicielowi, ten zaczął opowiadać: – Wracałem akurat samochodem do domu, kiedy zadzwoniła pani Grażyna i poinformowała, że był napad na sklep. Słysząc to, kazałem jej zadzwonić pod numer alarmowy i natychmiast tu przyjechałem. Obie panie ekspedientki są na zapleczu. Proszę za mną.
Zaprowadzę panów do nich, aby opowiedziały, co się stało.
W pokoju, do którego weszli policjanci, siedziały dwie kobiety. Młodsza, brunetka, pierwsza opowiedziała o przebiegu wydarzenia.
– Chwilę przed zamknięciem sklepu Grażyna poszła do toalety, a ja ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych, aby je zamknąć. Kiedy byłam dwa kroki od nich, do środka wtargnęło dwóch zamaskowanych osobników. Ten wyższy błyskawicznie zakrył mi usta ręką, następnie zakleił je taśmą samoprzylepną oraz związał ręce i nogi. W tym czasie ten niższy podbiegł do sejfu, którego przez roztargnienie nie zamknęłam, idąc do drzwi sklepu, i zabrał z niego pieniądze. Następnie obaj uciekli. Oswobodziła mnie Grażyna, kiedy wyszła z toalety, i to ona zadzwoniła do szefa i na policję.
– Czy potrafiłaby pani rozpoznać napastników? – zapytał sierżant Wrzosek.
– Nie, ponieważ obaj mieli kominiarki na głowach.
Inspektor podziękował ekspedientce i poprosił jej koleżankę, panią Grażynę, żeby opowiedziała o zajściu.
– Tuż przed końcem pracy poczułam, że muszę iść do toalety. Widocznie zjadłam coś niestrawnego na obiad. Będąc w środku, usłyszałam głosy dobiegające ze sklepu. Pomyślałam, że to jacyś spóźnieni klienci obsługiwani przez Irenę. Kiedy po umyciu rąk wyszłam z toalety, zobaczyłam leżącą na podłodze koleżankę. Gdy jej zerwałam z ust taśmę, powiedziała, że był napad. Rozwiązałam ją i zadzwoniłam do szefa, a ten kazał mi natychmiast zadzwonić pod numer 112.
Kiedy pani Irena skończyła, właściciel sklepu zapytał: – Panie inspektorze, ani pani Grażyna, ani pani Irena niewiele panu pomogą w identyfikacji sprawców. Czyżby to oznaczało, że im się upiecze?
Inspektor chwilę pomyślał i odpowiedział: – Jestem przekonany, że nie było żadnego napadu, a panie go wymyśliły, aby ukraść pieniądze z sejfu. Jednak niedokładnie uzgodniły zeznania i tym się zdekonspirowały
Na jakiej podstawie inspektor Nerak zorientował się, że nie było żadnego napadu?
Rozwiązanie zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelników detektywów czekamy do 18 sierpnia. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę książkową.
Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora.com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-007 Łódź, pl. Komuny Paryskiej 5a.
Rozwiązanie zagadki sprzed dwóch tygodni „Sznur pereł”: Gdyby ktoś zarzucił aktorce na głowę worek, to makijaż na jej twarzy byłby rozmazany.
Wpłynęło 9 prawidłowych odpowiedzi na kartkach pocztowych i 35 e-mailem.
Książkę Kotara Isaki „Bullet Train. Zabójczy pociąg” (wydawnictwo Zysk i S-ka) wylosowała pani Anna Półtorak z miejscowości Sułoszowa.
Gratulujemy! Nagrodę pocztą.