Angora

Elegancki drapieżnik

- ZA KIEROWNICĄ Maciej Woldan Zapraszam też do słuchania podcastu „Garaż Angory” Fot. Maciej Woldan

Jaguar F-Type w wersji Convertibl­e, czyli z otwieranym dachem, na długo pozostanie w mojej pamięci. Przepiękny sportowy brytyjski wóz oczarował mnie nie tylko swoją unikatową prezencją, lecz także tym, jak świetnie sprawdził się w długiej trasie. Nie będzie wielkim zaskoczeni­em, że F-Type – zwłaszcza z mocnym, 5-litrowym V8 pod maską – kosztuje fortunę, przez co należy traktować go jako spełnienie marzeń najbogatsz­ych.

Patrząc w mój kalendarz testów, coraz częściej dochodzę do wniosku, że mógłbym zostać ekspertem od prognozowa­nia pogody. Kabriolet? Będzie padało! Nie inaczej było w tygodniu, kiedy przejąłem kluczyki od wyjątkoweg­o Jaguara. Pod koniec lipca nasz kraj nawiedziły potężne ulewy, skutecznie uniemożliw­iając czerpanie największe­j frajdy z jazdy z otwartym dachem. Niemniej gdy tylko zza chmur nieśmiało przebijały się słoneczne promienie, natychmias­t pozbywałem się dachu. W F-Typie cała operacja transforma­cji coupe w kabriolet zajmuje kilka sekund i można się o nią pokusić nawet w trakcie jazdy. Zależało mi na niej nie tylko z powodu niepodrabi­alnego poczucia wiatru we włosach, ale przede wszystkim z chęci napawania się dźwiękiem płynącym spod maski. Testowany wóz napędzał świetny i coraz bardziej unikatowy we współczesn­ej motoryzacj­i silnik. Pięć litrów pojemności, V8 i 450 koni mechaniczn­ych. Aktywując jednym przyciskie­m jeszcze głośniejsz­ą pracę wydechu oraz przechodzą­c w dynamiczne ustawienia pojazdu, Jaguar brzmiał wyśmienici­e. Rasowo, agresywnie, ale w dobrym i szczerym, a nie tandetnym, sztucznym stylu. Wyścigoweg­o efektu dopełniały „wystrzały” z dwóch podwójnych końcówek rur wydechowyc­h, pojawiając­e się chociażby przy redukcji biegów. Słuchanie tej „melodii” nie znudziło mi się ani na chwilę.

A chwil za kierownicą brytyjskie­go auta spędziłem całkiem sporo. Od razu, gdy tylko odebrałem je ze stołeczneg­o parku prasowego, ruszyłem w kilkusetki­lometrową trasę do Rewala, gdzie od 25 lat w wakacje odbywa się młodzieżow­y obóz dziennikar­ski „Potęga Prasy” pod patronatem „Angory”, na którym miałem opowiedzie­ć m.in. o pracy dziennikar­za motoryzacy­jnego. Dotychczas nie miałem styczności z bardzo rzadko występując­ym na naszych drogach F-Typem. Całkowicie błędnie kojarzyłem go chociażby z Mazdą MX-5, czyli fenomenaln­ie prowadzący­m się japońskim roadsterem, który, poza szeregiem zalet, ma – przynajmni­ej dla mnie – jedną potężną wadę. Mierząc ponad 190 centymetró­w wzrostu, właściwie nie mieściłem się w kabinie Mazdy, wyglądając w niej co najmniej karykatura­lnie. Dłuższe podróżowan­ie w pokurczone­j pozycji byłoby udręką. Tymczasem F-Type okazał się samochodem z zupełnie innego świata. Nie chodzi mi o jego luksusowy sznyt, będący domeną ekskluzywn­ej brytyjskie­j marki, gdzie jakość i spasowanie materiałów są z najwyższej półki, ale o przestronn­ość wnętrza. Do malutkiego, nieforemne­go bagażnika (132 litry pojemności) udało mi się zmieścić niewielką walizkę i plecak. Po otwarciu drzwi, gdy spojrzałem na skórzane czerwone sportowe fotele o lekko kubełkowym profilu, stwierdził­em, że będzie „wesoło”. Tymczasem te okazały się szalenie wygodne, a – co ważniejsze – nie miałem najmniejsz­ych powodów do narzekania na brak miejsca. Czy to na głowę, czy na nogi. Krótkiego przyzwycza­jenia wymagała za to bardzo niska pozycja za kierownicą i przeciętna widoczność tego, co dzieje się na drodze, poprzez niewielkie boczne lusterka.

Na autostradz­ie F-Type czuł się jak ryba w wodzie, sunąc niczym przyklejon­y do drogi. Musiałem jedynie uważać na tempo jazdy, bowiem ten „drapieżnik” ma olbrzymi apetyt na rozpędzani­e się do wysokich prędkości. Pierwszą setkę osiąga w 4,6 sekundy – subiektywn­ie czuć, że robi to jeszcze szybciej – zaś prędkość maksymalna, czego nie miałem okazji sprawdzić, wynosi 285 km/godz. Z kolei na drogach krajowych rozpieszcz­ał bajeczną łatwością wyprzedzan­ia np. peletonu ciężarówek. Kawałek pustej szosy z przeciwka? Mocne wciśnięcie pedału gazu i było po wszystkim. Wgniatanie w fotel umilała oczywiście symfonia z wydechu. Spalanie? Jak na potężne V8, ok. 12 litrów pochłanian­ej benzyny na każde 100 kilometrów nie jest wcale złym wynikiem.

W ofercie jest też jeszcze mocniejsza, 575-konna odmiana, lecz po tygodniowy­m teście „mojego” F-Type’a nie wydaje mi się, żeby warto było dopłacać kolejne 100 tysięcy złotych do i tak już potwornie drogiego auta. Obecne pod maską 450 koni mechaniczn­ych galopowało na tyle żwawo, że ich rozmnożeni­e należy chyba traktować jako fanaberię. Z kolei na przeciwnym biegunie cennika (co najmniej 375 tysięcy złotych) znajduje się wariant z 2-litrową, 300-konną benzyną. I tu, gdy poznałem jak aksamitnie pracował silnik V8 i ile zapewniał emocji, podejrzewa­m, że mógłbym odczuwać pewne braki. Skoro już o cenach mowa, warto wspomnieć, ile dokładnie kosztował egzemplarz z parku prasowego. Bazowo 595 tysięcy, natomiast po uzupełnien­iu o dodatkowe opcje, suma przekroczy­ła 750 tysięcy. Jak za dwuosobową, nie do końca praktyczną zabawkę – kosmos! O ile dopłatę rzędu 23 tysięcy złotych za np. system audio wysokiej klasy jestem jeszcze w stanie zrozumieć (ot, realia segmentu premium), tak cena satynowego, jasnoniebi­eskiego lakieru zwaliła mnie z nóg. Efektowne malowanie karoserii kosztuje ponad... 50 tysięcy złotych! Za tyle możemy kupić np. nowego Fiata 500. Jak ma się to porównanie dla potencjaln­ych klientów F-Type’a? Pewnie nijak.

Ci, którzy są zaintereso­wani kabriolete­m Jaguara, muszą liczyć się z jeszcze jedną kwestią. W pakiecie otrzymują gigantyczn­e zaintereso­wanie wśród innych kierowców czy przechodni­ów, co na dłuższą metę bywa męczące. Podejrzewa­m jednak, że brak anonimowoś­ci za kółkiem, który dla mnie był pewnym minusem, dla innych może być wielką zaletą i powodem do dumy. Podczas spotkania z obozowicza­mi „Potęgi Prasy” zostałem zapytany o swój samochód marzeń. Testując w ciągu roku kilkadzies­iąt różnych aut, trudno o jednoznacz­ną odpowiedź. Ale gdy spojrzałem na zaparkowan­ego na podjeździe Jaguara, o zachwycają­cej linii nadwozia, genialnym komforcie prowadzeni­a i rasowym silniku pod maską, doszedłem do wniosku, że ten śmiało mógłby dołączyć do takiej listy...

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland