WEJŚCIE DLA ARTYSTÓW Jerzy Artysz napisał książkę
Jerzy Artysz napisał bardzo cenną książkę. Domyślam się, że powstała poprzez nagrywane rozmowy autora z Aleksandrem Laskowskim i Sylwią Wachowską. I to jest jedyny jej mankament. Wprawdzie nie zaznaczono, który z rozmówców zadaje które pytanie, ale gdyby je pominąć, wypowiedź autora zyskałaby na głębi, sensie i jeszcze większej atrakcyjności narracji.
Towarzyszę karierze wokalnej Jerzego Artysza od lat 60. Wprawdzie nie podzielam jego admiracji dla reżyserii Kazimierza Dejmka, w której debiutował w operze łódzkiej, śpiewając Janusza w Halce, przez reżysera mocno pokiereszowanej, natomiast z sentymentem wspominam jego kreację wokalną w Orfeuszu Monteverdiego w wersji baletowej na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi. Było to jednak nie – jak pisze autor – za czasów Feliksa Parnella, który z baletem w nowym gmachu operowym nie miał już do czynienia. Wtedy szefem baletu był Witold Borkowski, a choreograf Orfeusza nazywał się Erich
Walter, o czym powinni Artyszowi przypomnieć mało fortunni rozmówcy.
Najciekawszymi i najcenniejszymi stronami książki są impresje związane z poszczególnymi gatunkami muzycznymi, okresami, z których pochodzą, wokalnymi różnicami w interpretacji dzieł, począwszy od muzyki dawnej, baroku, klasycyzmu, epoki bel canto, na kompozycjach współczesnych skończywszy. Nasz autor – jak mało który, nawet wybitny śpiewak – ma w tej dziedzinie wiele do powiedzenia. Jego bogate doświadczenia i związane z nimi poglądy są prawdziwą skarbnicą wiedzy wokalnej, jakże mądrze i wszechstronnie wykorzystywanej w uprawianej pedagogice.
Niewielu nawet wybitnych barytonów może poszczycić się tak bogatym i wszechstronnym repertuarem. Il maestro di cappella Cimarosy, Arianna Händla, Koronacja Poppei Monteverdiego, La serva padrona Paisiella, Narciso Scarlattiego, Pimpinone Telemanna – to tylko niektóre tytuły muzyki dawnej. Główna rola w Don Giovannim i Hrabiego Almavivy w Weselu Figara Mozarta. Tytułowy bohater Holendra tułacza, Wolfram w Tannhäuserze, Wotan w Złocie Renu i Günther w Zmierzchu bogów – oto repertuar wagnerowski. A wśród dzieł Verdiego Amonasro, Markiz Posa, Falstaff, Macbeth i Giorgio Germont. Bohaterowie Pucciniego: Marcello, Sharpless i Baron Scarpia, a z Moniuszki tylko Halka i Paria (trochę mało!).
Za to w muzyce nowszej i współczesnej Jerzy Artysz wszedł do historii polskiej wokalistyki jako solista wybitny i niezapomniany. Tytułowy Wozzeck Albana Berga, prapremierowy Jozue w Jutrze Tadeusza Bairda, Antek w Chłopach Witolda Rudzińskiego, Jakub w Manekinach Zbigniewa Rudzińskiego, Edyp w Edypie i Jokaście Josepa Solera, tytułowy Król Roger Karola Szymanowskiego oraz szereg ról w dziełach Szeligowskiego, Różyckiego, Pendereckiego, Mykietyna, Małeckiego i Bruzdowicz.
A gdzie Figaro z Cyrulika, Jelecki z Damy pikowej, Walenty z Fausta, Torreador z Carmen, Silvio z Pajaców, Oniegin, Lindorf, Coppelius, dr Miracle i Dapertutto z Opowieści Hoffmanna. Można by tak wymieniać i wymieniać... W książce naliczyłem ich blisko 60!
Osobnym rozdziałem dorobku wokalnego Jerzego Artysza są pieśni. Opowiada o tym obszernie, kompetentnie i wnikliwie. Szczególnie o pieśni polskiej („Moim konikiem była zawsze pieśń polska”), o specyfice w tej dziedzinie twórczości Moniuszki, Szymanowskiego i wielu innych naszych kompozytorów. Z uwagą pochyla się nad problemami interpretacyjnymi, co powinno być bezcennym materiałem do przemyśleń dla jego licznych studentów i wokalnych wychowanków. Niepotrzebnie zajęty przez rozmówcę (rozmówców?) mało istotnymi dywagacjami, zbyt mało czasu poświęcił sylwetkom swych byłych uczniów, którzy robiąc teraz kariery, noszą w sobie najcenniejsze cechy swego Mistrza i Mentora.
Mało kto w Polsce zdaje sobie sprawę, jakim autorytetem muzycznym, wokalnym i pedagogicznym jest Jerzy Artysz za granicą. Szczególnie we Włoszech, Hiszpanii, Niemczech, Francji i jeszcze w wielu innych krajach. Przekonałem się o tym podczas słynnego na cały świat Konkursu Wokalnego w Barcelonie, gdzie nasz Artysta witany był i respektowany przez największe autorytety wokalne, gdy tylko pojawiał się w gronie jurorów oraz wśród publiczności na sali przesłuchań.
Teraz napisał książkę. Bardzo cenną, ogarniającą liczne problemy sztuki wokalnej, kompetentną i niezwykle potrzebną. Gratulujemy i namawiamy na następne. Już może bez – doprawdy – niepotrzebnych rozmówców.