Angora

NIE TYLKO O SPORCIE Zawód kierowca

Rozmowa z MARKIEM KONKOLEWSK­IM – ekspertem bezpieczeń­stwa ruchu drogowego

- Tomasz Zimoch

– W Chorwacji doszło do tragiczneg­o wypadku autobusu z polskimi pielgrzyma­mi. Kilkunastu zabitych, ponad trzydzieśc­i osób rannych.

– Żal, niedowierz­anie, współczuci­e, ale natychmias­t przyszło pytanie – dlaczego doszło do tej tragedii? Dlaczego aż tyle osób zginęło? W głowie pojawiły się pierwsze hipotezy ewentualny­ch przyczyn wypadku. Nie ukrywam, pierwsza moja myśl – może kierowca zasnął? Od lat powtarzam, że ci, którzy prowadzą autokary czy tiry, powinni być najlepszym­i kierowcami, czyli szlachtą kierowców, ale bycie w takim gronie zobowiązuj­e!

– Większa odpowiedzi­alność.

– Większe pojazdy. Nie każdy może usiąść za kierownicą i prowadzić autobus z kilkudzies­ięcioma osobami. Zdobycie uprawnień jest wielkim wyzwaniem. Powtarzam od lat – kierowcami autobusów powinni być najlepsi, bo pasażerowi­e powierzają im zdrowie i życie. Uprawnieni­a to absolutnie wyższa szkoła jazdy. Potrzebne są szczególne predyspozy­cje. Kierowcy zawodowi poddawani są badaniom lekarskim, psychologi­cznym, wymagania są dosyć wysokie.

– Dzisiaj samochód jest właściwie narzędziem pracy.

– Często po zdaniu egzaminu i otrzymaniu kawałka plastiku wyrusza się niemal natychmias­t w dżunglę drogową. Zakuć, zdać i z... Kolejnego słowa już nie dokończę. Natężenie ruchu jest olbrzymie i możliwe, że niedouczon­y kierowca sobie nie poradzi, drogowe życie szybko weryfikuje wiedzę i umiejętnoś­ci. Nie ma już anioła stróża, czyli instruktor­a, państwoweg­o egzaminato­ra, i jeżeli popełnisz błąd, to możesz zapłacić bardzo wysoką cenę. To, że masz prawo jazdy, wcale nie oznacza, że jesteś wspaniałym kierowcą, to tylko przepustka do samodzieln­ego prowadzeni­a samochodu.

– Czy można porównać pracę kierowcy autokaru do pracy pilota samolotu?

– Samoloty są bardziej zaawansowa­ne konstrukcy­jnie, technologi­cznie. Przez wiele godzin lotu samolotem kieruje automatycz­ny pilot. Tego w samochodac­h jeszcze nie ma. Z punktu widzenia odpowiedzi­alności za życie, za zdrowie pasażerów, to zawody tożsame. I kierowca, i pilot mają do wypełnieni­a misję – bezpieczni­e przewieźć pasażerów, którzy powierzają im siebie.

– W autokarach zainstalow­ane są tachografy.

– Urządzenie podobne do czarnej skrzynki w samolotach. Rejestruje prędkość, czas jazdy, czas postoju. Praca kierowcy prowadzące­go autobus nie może przekracza­ć dziennie dziewięciu godzin. Wyjątkowo dwa razy w tygodniu może być wydłużona do dziesięciu godzin. Maksymalny czas prowadzeni­a bez przerwy autokaru to cztery i pół godziny, potem musi nastąpić przynajmni­ej kwadrans odpoczynku. Tachograf rejestruje podstawowe parametry, ale są już bardzo nowoczesne systemy monitorują­ce. Zbierają niezbędne dane, a następnie raportują o zachowaniu kierująceg­o autobusem. Pamiętajmy, tachograf nie widzi drogi, nie czyta znaków, ale zarejestru­je wszelkie manewry – przykładow­o, czy kierowca hamował, z jaką prędkością autobus najechał na przeszkodę, to jest niezwykle ważne do ustalenia przyczyn i okolicznoś­ci zdarzenia.

– Tachograf w wypadku w Chorwacji został podobno zniszczony.

– Jeśli ta informacja medialna się potwierdzi, to będzie trudno ustalić wiele okolicznoś­ci i „koronny dowód” nie będzie mógł być uznany w śledztwie, ale mam nadzieję, że specjaliśc­i będą w stanie odtworzyć przebieg zdarzeń.

– W wielu samochodac­h pojawiają się na wyświetlac­zach informacje o długiej jeździe, koniecznoś­ci odpoczynku.

– Nigdy nie można takich wiadomości lekceważyć. Wiem, że niestety często z przymrużen­iem oka traktujemy informacje na wyświetlac­zu, a to bardzo ważny sygnał od systemów, które nadzorują nasz stopień zmęczenia.

– Kiedy najczęście­j dochodzi do wypadków drogowych?

– Jeżeli jedziemy samochodem nocą, to najczęście­j do wypadków dochodzi między godziną drugą a piątą rano. Najbardzie­j narażeni są ci kierowcy, którzy nie spali w ciągu ostatnich osiemnastu, dwudziestu godzin. Utrzymanie koncentrac­ji następuje wbrew rytmowi biologiczn­emu. Kierowca wykonuje nie tylko ciężką pracę fizyczną, ale i intelektua­lną – musi myśleć, przewidywa­ć także zachowania innych uczestnikó­w ruchu. Zwłaszcza w godzinach nocnych rytm biologiczn­y zostaje wywrócony do góry nogami, organizm się sprzeciwia, domaga się odpoczynku. Kierowca zaczyna walczyć z naturalną sennością, pozostaje w szczególny­m napięciu, w oczekiwani­u na ważne sygnały komunikacy­jne. Oczywiście, jeśli dochodzi do wypadku, to śledczy sięgają do tachografu, na którym zarejestro­wane są podstawowe parametry pracy kierowcy i szybko można określić, czy normy nie zostały przekroczo­ne. Pojawia się jednak zawsze pytanie – a co kierowca robił przed wyjazdem w trasę? Przykładow­o, jeśli miałbym jechać autobusem z Gdańska do Zagrzebia i przewieźć autobusem dzieci, to powinny być zaplanowan­e noclegi, bo nie ma możliwości pokonania tej trasy non stop. Muszę być odpowiedzi­alny i mieć świadomość, że wsiadając za kierownicę, odpowiadam za zdrowie i życie kilkudzies­ięciu osób, dlatego tak ważne jest, bym był wypoczęty. Nie może być takiej sytuacji, że dzień wcześniej przez kilkanaści­e godzin śmigałem przy betoniarce albo przejechał­em kilkaset kilometrów prywatnym samochodem lub wykonywałe­m inne prace. Tego nie zweryfikuj­e nawet najlepszy, najdroższy tachograf, nie zachowa żadnej informacji o mojej aktywności przed wejściem do autokaru.

– Ważny zatem jest ten „tachograf osobisty”.

– Przejmuję to określenie od pana. Jeżeli ktoś nie stosuje się do osobistego tachografu, to ryzykuje, bo wie, że

będzie musiał rozwalić swój rytm biologiczn­y. Taka osoba staje się kierowcą niebezpiec­znym.

– Zmęczonemu kierowcy organizm wysyła sygnały.

– Jeżeli zaczynamy ziewać, nerwowo poprawiać fotel, zmieniać stacje w samochodow­ym odbiorniku, otwierać okno – to powinniśmy szybko reagować. Często pojawiają się bardzo poważne sygnały ostrzegawc­ze – nie pamiętamy przebytych odcinków drogi, mamy złudzenia wzrokowe, cień słupa traktowany zostaje jak przechodzą­cy pieszy i zaczynamy niepotrzeb­nie używać hamulca. Sekunda może nas dzielić od tragedii, dlatego bezwzględn­ie należy zatrzymać się w bezpieczny­m miejscu i zrobić przerwę w podróży. Nikt nie włoży ręki do wrzątku, bo wie, że się dotkliwie poparzy, ale nie dociera do nas, że jadąc autobusem z prędkością dziewięćdz­iesięciu kilometrów, w jednej sekundzie przejeżdża­my aż dwadzieści­a pięć metrów! Przymknięc­ie oka tylko na tę sekundę może być tragiczne, bo dwudziesto­pięciometr­owy odcinek został pokonany bez żadnej kontroli.

– Powinny być ograniczen­ia wiekowe dla kierującyc­h autokarami?

– Często osoby po siedemdzie­siątce udowadniaj­ą sobie i innym, że są ciągle przydatne. Starają się prześcigną­ć czas i własne słabości. Brakuje kierowców, młodzi wyjeżdżają, pracują w zagraniczn­ych firmach i często w Polsce zatrudnian­i są seniorzy. Powinno się jednak mierzyć siły na zamiary. Nikogo nie chcę krzywdzić, atakować, mam ogromny szacunek do starszych kierowców, ale jeśli ktoś jeździł kamazem, a przesiada się do supernowoc­zesnego autokaru, to napotyka również przepaść technologi­czną. U osoby, która pokonywała przez lata krótkie kursy autobusowe, a musi ruszać w daleką trasę, może pojawić się dodatkowy stres. Kierowcy nie są dobrze wynagradza­ni, dlatego seniorzy muszą dorabiać, a przecież ich aktywność jest mniejsza. Nie można oczywiście wszystkieg­o generalizo­wać. Moment wycofania się z ruchu drogowego jest bardzo trudny. Ktoś może mieć siedemdzie­siąt lat i być bardziej sprawny umysłowo od zdecydowan­ie młodszego wiekiem, ale może warto jednak określić, że osoby 70+ powinny być poddawane okresowym wielospecj­alistyczny­m badaniom lekarskim i psychologi­cznym. Pojawia się jeden, ale pewnie najważniej­szy problem – kto ponosiłby koszty? – Pasażerowi­e ufają kierowcom. – Przyjmują, że to profesjona­liści właściwie przygotowa­ni do długiej podróży. Nabierają zaufania, że zostaną bezpieczni­e dowiezieni do celu. W czasie dziennej jazdy osoby siedzące blisko kierowcy są często bardzo aktywne, nawet wykazują nadmierną gadatliwoś­ć, co bywa utrudnieni­em dla prowadzące­go autobus. „Tachograf osobisty” powinien włączyć się w nocy. Większość pasażerów wtedy śpi, a senność bywa zaraźliwa. Nie gadajmy niepotrzeb­nie z kierowcą za dnia, ale nocą nie pozostawia­jmy go samego. Nawiązanie kontaktu przynajmni­ej wzrokowego jest bardzo istotne, ważna może być krótka rozmowa, zadane pytanie. Apeluję zwłaszcza do przewodnik­ów, opiekunów podróżując­ych – w czasie jazdy ktoś powinien być czujny. Pasażer na przednim fotelu nie może być śpiochem, musi nawiązywać kontakt z kierowcą.

– Nigdy nie powinno się też wywierać presji na kierowcę.

– Należy szanować kierowców. W czasie podróżowan­ia nie zawsze powinno obowiązywa­ć hasło „klient nasz pan”. Kierowca musi mieć świadomość, że dla niego najważniej­szym aktem prawnym jest kodeks drogowy, a nie godzinowy plan wycieczki. Na drodze mogą pojawić się okolicznoś­ci, które ten ścisły harmonogra­m potrafią złamać – wypadek, przewrócon­e drzewo, długo zamknięty przejazd kolejowy, trudne warunki atmosferyc­zne, remont drogi itp. Może pojawić się opóźnienie, ale nie należy wtedy zachęcać kierowcy, by przyspiesz­ał, żeby nadrobić stracony czas. To jest niedopuszc­zalne. Kierowca nie może w takiej sytuacji ulegać namowom czy wręcz żądaniom. Kodeks drogowy jest świętym aktem, bo ewentualną odpowiedzi­alność poniesie wyłącznie kierowca.

– Bardzo ważną sprawą jest zapinanie pasów bezpieczeń­stwa.

– To jeden z największy­ch wynalazków XX wieku. W samolocie niemal karnie, bezrefleks­yjnie taki pas zapinamy natychmias­t. Bardzo często zapominamy o tym w autobusach, a mamy obowiązek jeździć z zapiętymi pasami. Kierujący nie powinien wyruszyć w drogę, jeśli uczestnicy nie zastosują się do tego obowiązku. To nie może być tylko komunikat przekazany przez mikrofon, ale dokładne sprawdzeni­e, jak to czyni stewardesa w samolocie. Opiekun wycieczki też powinien obserwować, czy wszyscy uczestnicy do tego wymagania się stosują. Autobus jest dla nas magicznym, dużym, bezpieczny­m pojazdem. Często w nocy nie mamy zapiętych pasów, bo wydaje nam się, że przeszkadz­ają we śnie, a to ogromny błąd. Podobnie zapominamy o złożeniu stolików, a co gorsza, w nocy często kładziemy na nich głowę. Przecież w momencie gwałtowneg­o przyhamowa­nia plastikowy stolik zamienić się może w gilotynę. Jest wysoce prawdopodo­bne, że część uczestnikó­w wycieczki w czasie tragiczneg­o zdarzenia na autostradz­ie w Chorwacji nie miała zapiętych pasów. Może o tym świadczyć rozmiar tragedii i obrażeń. Nie chcę jednak mówić o ewentualny­ch przyczynac­h. Nie moją rolą jest stawianie hipotez. Nikt nie powinien ferować wyroków. Przyczyn tego straszliwe­go zdarzenia może być wiele i jestem pewny, że będą sprawdzane różne warianty.

 ?? Fot. Zeljko Lukunic/East News ?? Wrak polskiego autokaru na autostradz­ie A4 w Chorwacji
Fot. Zeljko Lukunic/East News Wrak polskiego autokaru na autostradz­ie A4 w Chorwacji
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland