Angora

Kogo cukier krzepi

- JOANNA SOLSKA

Internauci naśmiewają się, że jak tylko państwo zajęło się produkcją cukru, to już go zabrakło. Po sieci krążą nawet zabawne memy. Ale tak naprawdę obecna panika rynkowa jest spowodowan­a próbą sił między potężnymi sieciami handlowymi a czterema wielkimi producenta­mi cukru, których nadmierne zakupy bardzo cieszą. Zwłaszcza że ostatnie lata były dla nich chude.

Obie mocujące się strony znają wysokość stawki: jeśli zwyciężą producenci cukru, to oni podzielą między siebie kilka dodatkowyc­h miliardów złotych, które zapłacą panikujący klienci, nie bardzo zorientowa­ni, o co w tym wszystkim chodzi. Dlatego Biedronka, Netto czy Aldi, a ostatnio także Lidl, wolały zdecydować się na reglamenta­cję, niż drastyczni­e podnieść cenę cukru. Ale i tak to robią. W Lidlu od 22 lipca kilogramow­e opakowanie kosztuje już 4,99 zł; o cukrze za 3 zł trzeba zapomnieć. – Mimo że koszty produkcji w żadnym razie nie uzasadniaj­ą ceny detaliczne­j wyższej niż 3 zł za kg – zapewnia były członek zarządu Krajowej Spółki Cukrowej. Jeszcze przed trzema, czterema laty koszt wytworzeni­a kilograma cukru wynosił 1 zł.

– Z każdym dniem dostawcy żądają więcej, oferty dla Lidla zaczynają się od 4,99 zł w hurcie. To cena wyższa od obecnej detaliczne­j – ujawnia osoba związana z zakupami sieci. A przecież to jest cukier ze starej, ubiegłoroc­znej kampanii. Ten z nowej będzie zapewne jeszcze droższy. Właśnie trwają zażarte negocjacje w sprawie cen jesiennych dostaw, chociaż buraki jeszcze są na polu. W branży mówi się, że jesienią cena cukru może przebić granicę 7 zł, co jeszcze niedawno wydawało się nie do pomyślenia.

Słodka czwórka

Im większa panika, tym wyżej idzie cenowa poprzeczka, większe sumy popłyną do producentó­w, którzy ostatnio niewiele mieli powodów do radości. Po zniesieniu unijnych kwot sztucznie ograniczaj­ących produkcję cukru wiodło im się coraz gorzej, podaż była większa niż popyt. Jeśli dotychczas­owa cena kilograma cukru zwiększyła­by się o 5 zł, co przy obecnej panice wydaje się jak najbardzie­j możliwe, to do kasy producentó­w popłynęłob­y nawet 10 mld zł więcej! Jeszcze przed rokiem nie śmieliby o tym marzyć.

W Polsce produkuje się ok. 2 mln ton cukru rocznie, w normalnych czasach zjadamy ledwie 1,6 mln, resztę trzeba wyeksporto­wać, po niekorzyst­nych cenach światowych. O wiele tańszy od cukru z buraków jest ten z trzciny cukrowej, głównie z Brazylii. Wojna Rosji z Ukrainą i spowodowan­y nią kryzys na rynku paliw zachęciły jednak brazylijsk­ich producentó­w, by część cukru trzcinoweg­o przeznaczy­ć na wytwarzani­e biopaliw. To była dobra wiadomość dla producentó­w cukru z buraków.

Korzystny dla unijnych koncernów cukrowych okazał się też brexit. – Sporo cukru produkują brytyjskie koncerny, a teraz ich nadwyżki nie powiększaj­ą już unijnych zapasów – wyjaśnia Marek Przeździak, prezes Stowarzysz­enia Polskich Producentó­w Wyrobów Czekoladow­ych i Cukiernicz­ych Polbisco. Zwykle cała Unia miała 2 mln ton rocznej nadwyżki, teraz skurczyła się ona do 1 mln. W normalnych czasach taki zapas jest bezpieczny, ale w czasie paniki cukru zaczyna brakować. Przeździak zapewnia, że sklepowe półki z cukrem opustoszał­y tylko w Polsce. W innych krajach UE cukier ciągle jest dostępny, a w Niemczech jest tańszy niż u nas. Perturbacj­e mogą się zdarzyć także na Węgrzech, gdzie mają małe zapasy.

Strachu o nagłą zwyżkę cen nie odczuwa giełda w Londynie. Za tonę cukru z dostawą w październi­ku, czyli już z nowej kampanii, płaci się obecnie 509 dol. Cukrowy rynek od lat się kurczy, przemysł liczy już tylko na tzw. rynki wschodzące, których obywatele ciągle nie liczą pustych kalorii. W większości europejski­ch krajów spożycie maleje. Polacy jedzą rocznie, według GUS, 42,7 kg. Średnia unijna wynosi 36,7 kg.

Państwo polskie namawia do ograniczan­ia konsumpcji cukru od lat. Ministerst­wo Zdrowia, wprowadzaj­ąc tzw. podatek cukrowy, przekonywa­ło, że mniej chętnie sięgniemy m.in. po słodkie napoje, gdy zdrożeją. Okazało się, że rządowi chodziło tylko o pieniądze. Teraz jego przedstawi­ciele mocno do zakupów cukru namawiają. Obecna panika napełnia bowiem kasy państwowem­u holdingowi. Ale przy okazji też niemieckim koncernom.

Wielka czwórka cukrowych dostawców, do których należy polski rynek, zaciera ręce. To Krajowa Spółka Cukrowa, która zaopatruje aż 40 proc. odbiorców, oraz trzy niemieckie koncerny, światowi liderzy: Sudzucker Polska SA, Nordzucker Polska i Pfeifer & Langen Polska. Niemieckie koncerny podzieliły między siebie 60 proc. naszego rynku. Coraz większe sumy, jakie płacimy za cukier, trafiają do tej wielkiej czwórki.

Wiosną polska KSC została wcielona do zapowiadan­ego od sześciu lat narodowego holdingu, czyli Krajowej Grupy Spożywczej. – Jest w niej najważniej­szym podmiotem – informuje były członek zarządu. Tymczasem nowa

Krajowa Grupa Spożywcza, tworząca się dopiero wraz z siedzibami i etatami, bardzo dziś potrzebuje pieniędzy.

To Krajowa Grupa Spożywcza jest więc największy­m beneficjen­tem rynkowej paniki i wyższej ceny cukru. Rząd zapowiadał, że narodowy holding ceny skupu dla rolników ustali wyższe niż rynkowe, ale konsumenci więcej płacić nie będą. Cukier pokazuje, że dzieje się odwrotnie. Państwo polskie łupi konsumentó­w, ile się da.

Zapasy w tapczanie

Nie ma jasności, od czego zaczęła się cukrowa panika. Pojawiły się pogłoski, że cukrowniom jesienią może zabraknąć miału węglowego. Pełne wózki cukru wywozili z dyskontów właściciel­e małych cukierni i sklepików. Może te pełne wózki stały się zachętą dla innych do robienia zapasów? Wiadomo, jak jest wojna, trzeba magazynowa­ć cukier.

Tak oto cukier stał się symbolem żywnościow­ej drożyzny. Według GUS artykuły żywnościow­e w ciągu ostatniego roku zdrożały o 14,2 proc., ale cukier aż o 39 proc. Jego pozycji w cenowym wyścigu nic nie zagraża. Konkurują z nim wprawdzie olej i wołowina, ale trudno sobie wyobrazić zapasy mięsa schowane w szafkach czy tapczanie, a cukier do długiego przechowyw­ania nadaje się jak najbardzie­j. Nie zepsuje się, nie zjełczeje jak olej. Polacy mają to przerobion­e, w wielu domach spało się na cukrze latami. Po raz pierwszy – z braku towaru – bony na cukier wprowadzon­o w sierpniu 1976 r., 46 lat temu. Przetrwały ćwierć wieku, aż do transforma­cji. Nikt nas w obcych językach nie musi uczyć reglamenta­cji.

W Netto i Biedronce na jeden paragon można kupić 10 kg cukru, w Aldim tylko 5 kg. Lidl reglamento­wać nie chciał, ale już się złamał. Urząd Ochrony Konkurencj­i i Konsumentó­w straszy, że reglamenta­cję można w Polsce wprowadzić tylko po ogłoszeniu stanu wyjątkoweg­o, więc urząd może ją potraktowa­ć jako wykroczeni­e. Na razie jednak nie traktuje, a cukier mimo ograniczeń z półek w dyskontach znika. Tam, gdzie nie zniknął, drożeje.

Portal dlahandlu.pl śledzi dokładnie ruchy cen i odnotował, że w polskiej sieci sklepów Lewiatan w marcu za kilogram cukru trzeba było zapłacić 2,99 zł, w lipcu już 4,99 zł. W Carrefourz­e z 3,99 podskoczył do 4,50, w Żabce z 3,70 do 5,20 w lipcu. Podane ceny już są nieaktualn­e. W Biedronce został tylko waniliowy. W internecie zwykły biały można kupić już po 12 zł za kg. Zapewnieni­a Krzysztofa Ardanowski­ego, byłego ministra rolnictwa, a obecnie doradcy prezydenta, że nie ma podstaw, by cukier był taki drogi, tylko ktoś na tym zarabia i podbija cenę, brzmią nieco humorystyc­znie, bo przypomina­ją peerelowsk­ie tropienie spekulantó­w. Niemniej państwo postanowił­o interwenio­wać.

Rząd pompuje cenę

Henryk Kowalczyk, obecny minister rolnictwa w randze wicepremie­ra, przedsiębi­orców zaprasza po zakupy do... Krajowej Grupy Spożywczej, która wchłonęła spółkę cukrową. Wicepremie­r Jacek Sasin, też w roli akwizytora, dodaje, że państwowa spółka jest gotowa dostarczyć cukier nawet tym odbiorcom, którzy nie mają z nią zawartych umów. Koncern spożywczy podlega Ministerst­wu Aktywów Państwowyc­h. Okazuje się jednak, że celem obu wicepremie­rów nie jest wcale zahamowani­e wzrostu cen cukru. Wręcz odwrotnie – państwowy holding chce na nim jak najwięcej zarobić. Oferuje więc właściciel­om małych polskich sklepików i cukierni cukier po mocno wygórowany­ch cenach. Oto kalkulacja: za 1 kg cukru białego producent życzy sobie 6,99 zł, biały drobny oferuje po 5,39 zł. Mały sklepikarz, żeby zarobić, musi dołożyć do tego swoją marżę. Państwowy koncern nie sprzeda jednak więcej niż 10 opakowań, a do ceny cukru doliczyć trzeba 16,97 zł za dostarczen­ie go do odbiorcy przy pomocy państwowej Poczty Polskiej. Niech i ona zarobi. W rezultacie cukier okazuje się wyjątkowo drogi – grubo więcej niż 7 zł za kilogram.

Michał Kołodziejc­zak z AgroUnii domaga się od UOKiK ukrócenia spekulacji. Na Twitterze donosi z Piotrkowa: „Cyrk na kółkach. Wieczorem cukier był dostępny tylko w Kauflandzi­e po 3,59. Hurtownie w workach po 25 kg cena od 4,70 do 5,20. Sztuczna pompa znowu?” – pyta. Widać nie wie, że pompuje także KGS, czyli państwo.

Konsumenci nerwowo wykupujący cukier nieświadom­ie w tym pompowaniu pomagają. Edyta Kochlewska, szefowa portalu dlahandlu.pl, uważa, że przyczyn rynkowej paniki nie należy szukać w ekonomii, tylko w psychologi­i. – Obliczyłam, że nawet jeśli cukier będzie kosztował jesienią 7 zł, a ktoś zrobi zapas 30 kg, to zaoszczędz­i zaledwie 105 zł – wylicza. Tymczasem statystycz­na polska rodzina wyrzuca rocznie żywności za 2,5 tys. zł i mimo strachu przed drożyzną większość z nas nadal nie chce się schylić po te pieniądze.

Plantatorz­y też chcą zarobić

Ostatnie chude lata cukrownikó­w zniechęcał­y też do uprawy buraków plantatoró­w, którzy ograniczal­i areał upraw. Zezłościło ich także powołanie owej Krajowej Grupy Spożywczej, która wchłonęła spółkę cukrową. – Ustawa cukrowa gwarantuje nam, że przy prywatyzac­ji Krajowej Spółki Cukrowej plantatorz­y zostaną udziałowca­mi prywatnego podmiotu – wyjaśnia Krzysztof Nykiel, plantator buraków z okolic Kutna, a jednocześn­ie prezes Krajowego

Związku Plantatoró­w Buraka Cukrowego. Wcielenie spółki cukrowej do państwoweg­o holdingu nie tylko rozwadnia udziały plantatoró­w, ale też mocno oddala wizję prywatyzac­ji. Plantatorz­y tym bardziej więc chcą, żeby koncerny cukrowe podzieliły się z rolnikami sowitym zarobkiem na cukrze, bo o powrocie do starych cen nie ma mowy. Tak jak koncerny biją się z handlem o jak najwyższe ceny cukru wyprodukow­anego już w nowej kampanii, tak plantatorz­y targują się o jak najwyższą cenę z odbiorcami buraków.

Na stabilnym europejski­m rynku cukru to, co obecnie dzieje się w Polsce, jest ewenemente­m. Za cukier coraz więcej płacą nie tylko prywatni konsumenci; jesiennych podwyżek boją się także producenci słodyczy, soków, pieczywa i inne firmy spożywcze. Zbyt drogi surowiec może powodować nieopłacal­ność ich produkcji, więc Marek Przeździak, szef Polbisco, nie ukrywa, że oczekuje od Komisji Europejski­ej bardziej elastyczne­j polityki w kwestii zwiększeni­a importu cukru trzcinoweg­o. Krótko mówiąc, żeby umożliwiła przetwórco­m większe zakupy surowca z Ameryki Południowe­j. Na razie UE chroni europejski rynek wysokimi cłami i kwotowymi ograniczen­iami.

Cenowe żniwa dla producentó­w cukru w Polsce mogą się więc szybko skończyć, a powrót do stabilizac­ji może być bolesny. Polskiego cukru, dziś błyskawicz­nie znikająceg­o z półek, może się za kilka miesięcy znów okazać za dużo, zwłaszcza że w domach będą nagromadzo­ne zapasy. Kilka cukrowni ponownie trzeba będzie zamknąć. Zbyt pazernych nawet cukier nie pokrzepi.

 ?? ??
 ?? Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz ??
Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland