Kto ma pszczoły, ten ma miód
Pasieka Remigiusza Dutkowiaka należy do największych i najlepszych w kraju
W społecznej świadomości wykształcił się obraz pszczelarza jako człowieka zaszytego gdzieś w głuszy z dala od cywilizacji. Tymczasem Remigiusz Dutkowiak był typowym mieszczuchem.
Mieszkał w Poznaniu, gdzie ukończył miejscową politechnikę, a w klubie sportowym Grunwald niemal zawodowo uprawiał strzelectwo, awansując nawet do kadry narodowej. Przez pewien czas jako inżynier pracował w Zakładach Cegielskiego. Na początku lat osiemdziesiątych przeniósł się do Sulęcina, miasta odległego o pół godziny jazdy od niemieckiej granicy.
W bliższej i dalszej okolicy nie ma tam większego przemysłu, za to jest dużo lasów, czyste i zdrowe powietrze, więc to świetne miejsce na założenie pasieki.
– W 1982 roku zaczynałem od sześciu uli, w następnym było ich już 30, później 60. Na początku lat dziewięćdziesiątych moja pasieka liczyła 200 rodzin pszczelich. Teraz mam blisko 2 tysiące – mówi z dumą pan Remigiusz. – W czerwcu w powietrzu uwija się ponad 100 milionów moich pszczół. Te, które ciężko pracują na łąkach, żyją dwa, trzy tygodnie. Te, które teraz się urodziły, przezimują i przeżyją aż do maja, a królowa może żyć nawet kilka lat.
W kraju jest zaledwie kilka większych pasiek. Przy takiej liczbie uli to już jest niewielkie przedsiębiorstwo, w tórym razem z rodziną pracuje około 20 osób. W Sulęcinie znajduje się centrala firmy, gdzie miód jest konfekcjonowany, a ule rozstawiane są na polach rolników w ponad 40 miejscach oddalonych od firmy od kilku do 50 kilometrów. Mimo że stoją tam przez wiele miesięcy, to trzeba je regularnie doglądać, zwłaszcza że w ostatnich latach coraz częściej zdarzają się silne wichury.
– Pogoda, susza to niejedyne problemy pszczelarza. Do tego mogą dochodzić
10 tysięcy euro za kilogram
Miód pszczeli w 75 proc. składa się z cukrów prostych (glukoza i fruktoza) i wody (od 20 do 23 proc.). W niewielkich ilościach występują w nim: fosfor, magnez, potas, wapń, naturalne kwasy organiczne, olejki eteryczne, witaminy i wiele innych substancji. Bardzo ważną rolę pełnią enzymy dodawane przez pszczoły w trakcie procesu powstawania miodu, które decydują o jego przeciwzapalnych i bakteriobójczych właściwościach. Miód działa wzmacniająco na układ odpornościowy, pokarmowy, serce i wątrobę.
Pszczelarstwem czy raczej bartnictwem zajmowaliśmy się już tysiące lat temu. Na ścianach jaskini w hiszpańskim Arane widać malowidło sprzed około 15 tysięcy lat, na którym człowiek otoczony rojem pszczół okadza je dymem i wybiera miód z gniazda.
W starożytnym Egipcie pozyskiwanie miodu na dużą skalę stało się ważną częścią gospodarki. Znajdowany w egipskich grobowcach, chociaż miał ponad 3 tysiące lat, praktycznie nadawał się do spożycia, a dokładnie – jego zjedzenie nie groziłoby zapewne żadnymi konsekwencjami.
O pszczołach w Historia animalium p.n.e. – 322 p.n.e.). pisał Arystoteles (384 niebezpieczne dla pszczół opryski, jakie czasem stosują nierozważni rolnicy, pszczele choroby. Niekiedy zdarza się także, że ktoś zniszczy albo nawet kradnie ule, ale w tym roku na szczęście takich przypadków nie było – dodaje właściciel.
W zależności od roku (w okolicach Sulęcina od kilku lat panuje susza hydrologiczna) i miejsca z jednego ula, czyli od jednej pszczelej rodziny, można uzyskać od 20 do nawet 70 kilogramów miodu rocznie.
W ofercie pasieki jest miód: akacjowy, faceliowy, rzepakowy, wielokwiatowy, łąkowy, lipowo-bławatkowy, lipowy, gryczany, nostrzykowy, mniszkowy, nektarowo-spadziowy, spadziowy, wrzosowy. Rocznie to od 80 do 100 ton miodu.
Drogo, coraz drożej
Ceny każdego roku są różne i zależą od ilości pozyskanego miodu. Im jest go mniej, tym jest droższy.
Na ziemiach polskich pszczelarstwo było silnie rozwinięte już ponad tysiąc lat temu, co zauważył Ibrahim ibn Jakub w swojej relacji z podróży do państwa Mieszka I w latach 965 – 966.
W 1768 roku cesarzowa Maria Teresa założyła w Wiedniu szkołę pszczelarską.
W połowie XIX wieku skonstruowano ule z ruchomymi ramkami, przy czym nasz Jan Dzierżon o siedem lat wyprzedził Amerykanina Langstrotha i o osiem Niemca von Berlepscha.
W ostatnich latach pszczelarstwo trafia do miast. W Londynie jest już ponad 5 tysięcy uli, a w Warszawie około tysiąca.
Do wyprodukowania jednego kilograma miodu pszczoły potrzebują zebrać 3 kilogramy nektaru, na co muszą odwiedzić 4 miliony kwiatów i pokonać około 60 tysięcy kilometrów. Najwięksi producenci miodu pszczelego: Chiny – 470 tysięcy ton, Turcja – 95, Argentyna – 80. Polska z ponad 20 tysiącami ton jest jednym z największych producentów miodu w Unii.
Najdroższym miodem świata (wpisanym do Księgi rekordów Guinnessa) jest ciemny o lekko gorzkawym posmaku Centauri Honey, zbierany w tureckiej jaskini położonej 2500 metrów n.p.m. Centauri Honey zbiera się tylko raz w roku, a jego cena to 10 tysięcy euro za kilogram.
– W tym roku jest najdroższy, gdyż z powodu suszy jest go jak na lekarstwo – wyjaśnia pszczelarz. – Dlatego detaliczna cena kilograma miodu wrzosowego wynosi już 100 zł. Najtańszy jest rzepakowy, który kosztuje 35 zł. W pasiekach i sklepach zwykle najtańszy jest wielokwiatowy, ale nasz jest zupełnie wyjątkowy, gdyż pochodzi z łąk przy ujściu Warty i parków krajobrazowych, dlatego nie należy do najtańszych.
Prócz miodu pasieka oferuje także: wosk pszczeli, pyłek kwiatowy, propolis (kit pszczeli), pierzgę (pyłek kwiatowy, który pszczoły wnoszą do ula, umieszczają w komórkach plastra, dodają miód oraz swoje enzymy i czekają aż ulegnie fermentacji mlekowej), pierzgę w miodzie, mleczko pszczele (wydzielane przez młode pszczoły robotnice, którym karmi się larwy i królowe).
Produkty pasieki można dostać na miejscu, zamówić w sklepie internetowym lub kupić w około 150 aptekach i sklepach stacjonarnych od Szczecina po Kraków. Najwięcej placówek (29) jest w Poznaniu, rodzinnym mieście pana Remigiusza, w Szczecinie 15, Gdańsku 12, Wrocławiu 11, a w Warszawie tylko 6.
– W pasiece nasze wyroby są oczywiście tańsze niż w sklepach stacjonarnych, zwłaszcza tych położonych przy reprezentacyjnych punktach największych miast. Prócz Polaków mamy także wielu klientów zza Odry. Niedaleko granicy jest też kilka sklepów, z którymi współpracujemy, gdzie zdecydowana większość klientów to Niemcy. Co jakiś czas niewielką ilość wysyłam także do samego Berlina. W Niemczech miód kupowany u pszczelarza jest drogi, ale ten w marketach można dostać w podobnej cenie jak u nas, z tym że są to przeważnie miody chińskie. W Polsce miodów z Chin jest także bardzo dużo. Zazwyczaj są to tzw. mieszanki, gdzie polskiego miodu jest mniej niż 10 proc., a pozaunijnego, czyli głównie chińskiego, ponad 90 proc. i z reguły są one kiepskiej jakości. Oczywiście Chińczycy także mają dobre miody. Te, które widziałem w Szanghaju, były w podobnej cenie co polskie.
Wydawać by się mogło, że rentowność pasieki jest większa niż w przypadku gospodarstw specjalizujących się w uprawach czy hodowli, ale tak nie jest.
– Na samo paliwo wydamy w tym roku ponad 70 tysięcy złotych – skarży się właściciel. – Do tego musimy kupić 45 ton cukru, którym dokarmiamy pszczoły, a w ostatnich miesiącach jego cena poszła mocno w górę. Cena miodu wzrosła zdecydowanie wolniej i nie była w stanie zrekompensować podwyżki naszych kosztów. Dla większości Polaków miód nie jest artykułem pierwszej potrzeby, czemu bardzo się dziwię, a jeżeli już go kupują, to przede wszystkim kierują się ceną. Dlatego ten rok dla naszej pasieki nie będzie zbyt korzystny, może się nawet zdarzyć, że wyjdziemy najwyżej na zero. Ale cóż, pszczelarstwo to nie tylko zawód, to styl życia.