Wynajem za... 270 tys. złotych
(10 VIII)
Chętnych na wynajem, zwłaszcza w stolicy, jest więcej niż wolnych mieszkań. Niektórzy „przedsiębiorczy” właściciele urządzają castingi, inni żądają horrendalnych pieniędzy. Rekord pobiła właścicielka mieszkania w Warszawie, która postawiła niewiarygodny warunek.
Nietypowa oferta rozpoczyna się od informacji, że ogłoszenie jest grzecznościowe. „Znajoma wyjeżdża na 5 lat z Polski” – czytamy. „Czeka mieszkanie przy stacji metro Trocka w Warszawie, niedaleko Uniwersytetu Warszawskiego. Trzy pokoje, częściowo umeblowane – można wprowadzać zmiany. Możliwość meldunku”. Brzmi nieźle. Ale uwaga, przechodzimy do najciekawszej części! Trzymajcie się: kwota wynajmu 270 tys. zł. Płatna z góry!
Kto ma „wolne” 279 tys. zł, może kupić mikroskopijną wprawdzie (17 mkw.), ale jednak kawalerkę przy stacji metro Młociny, a w Żyrardowie można znaleźć w tej cenie mieszkania powyżej 30 metrów. Skąd wzięło się 270 tys. złotych? Ogłoszeniodawczyni wylicza, że 4,5 tys. zł miesięcznie za wynajem (chodzi o sześć osób), daje rocznie 54 tys. zł. Ta kwota razy pięć lat daje wspomniane 270 tys. zł. Kobieta przyznaje, że kwota jest wysoka, i przekonuje: „Przy obecnej inflacji pieniądze nie leżą na kontach i nie tracą na wartości. Pewne 5 lat najmu za stałą cenę (do opłaty nie są wliczone media). Paczka zdecydowanych studentów i gwarancja mieszkania?”.
„Ktoś się z koniem na łby zamienił”, „Hm, jakie to piękne czasy, gdzie student czy nawet grupa studentów ma 270 tys. zł w kieszeni”, „To już wkład na własne mieszkanie”, „Smutna rzeczywistość polskiego rynku wynajmu, i nikt nic z tym nie zrobi” – komentują internauci.