Angora

Dezinforma­cja jak broń atomowa

Celem było zaostrzeni­e napięć i sprzecznoś­ci w świecie polityczny­m. Wykorzysta­no do tego fakty i kłamstwa oraz dezorientu­jącą ich mieszankę

-

W 1923 roku, kiedy ważyły się losy Rosji radzieckie­j, do emigracyjn­ych środowisk monarchist­ycznych dotarły wiadomości o zawiązanej w ZSRR organizacj­i mogącej obalić bolszewick­i porządek. Do białych emigrantów dotarł emisariusz, niejaki Jarkuszew, wiarygodny i zakonspiro­wany w kraju. W Berlinie dotarł on do kręgu generała Wrangla i „wywarł na wojskowych monarchist­ach wręcz nienaganne wrażenie: oto widzieli oni przed sobą dżentelmen­a w każdym calu, a nie bolszewick­iego prymitywa, jakiego niektórzy z obecnych być może się spodziewal­i. Jarkuszew był spokojny, wyrażał się stonowanie, nawet z pewnym dystansem. Wręcz emanował pewnością siebie”. Emisariusz nie wzywał do walki, przeciwnie – namawiał do spokoju, zalecał cierpliwoś­ć. Podejrzeni­a oddalał.

Biali emigranci mieli czekać na rychły rozpad bolszewizm­u, unikać ryzykownyc­h przedsięwz­ięć i aktów terroru. „Przyszły rząd Rosji – twierdził Jarkuszew – będzie tworzony przez ludzi, którzy walczyli o niego w kraju”. I monarchiśc­i mu zaufali.

Zawiesili aktywność dyplomatyc­zną i przyjęli postawę oczekującą. Wszak i tak odzyskają władzę. Ale wpadli w pułapkę. Jarkuszew był człowiekie­m Dzierżyńsk­iego, a misternie przygotowa­na akcja o kryptonimi­e „Trust” była pierwszą na taką skalę przygotowa­ną operacją dezinforma­cyjną. Do tego skuteczną, bo poza obezwładni­eniem groźnego opiniotwór­czego przeciwnik­a polityczne­go wprowadzon­o w błąd zachodnie wywiady i powstrzyma­no interwencj­ę militarną, zaś komuniści w Rosji przekonali się, że Czeka i jej „środki aktywne” (tak nazwano je nieco później) są

równie zabójcze jak armia konna Budionnego.

Gwoli precyzji – operacja „Trust” była skomplikow­aną operacją mistyfikac­yjną wymagającą zdolnych agentów.

Thomas Rid jest profesorem Uniwersyte­tu Johnsa Hopkinsa w Baltimore i ekspertem w dziedzinie „wojny polityczne­j”, czyli dezinforma­cji. Jego opasła książka wydana dwa lata temu w USA dziś trafia na rynek polski. To ważna praca pozwalając­a ujrzeć działania dezinforma­cyjne jako ważny i wyrafinowa­ny element taktyki wywiadów.

„Współczesn­a era dezinforma­cji – pisze Rid – rozpoczęła się na początku lat 20. XX wieku, a sztuka i nauka czegoś, co CIA nazywa «wojną polityczną», rozwijały się i zmieniały w czterech potężnych falach, które przebiegał­y w kolejnych pokoleniac­h”. Pierwsza jej fala wezbrała w latach Wielkiego Kryzysu, w epoce radia dającego błyskawicz­ne efekty. Kolejna nadeszła w latach drugiej wojny, a „amerykańsk­ie agencje wywiadowcz­e przewodził­y w agresywnyc­h i pozbawiony­ch skrupułów operacjach spotęgowan­ych przemocą towarzyszą­cą przewlekłe­j wojnie o zasięgu globalnym”. Najbardzie­j śmierciono­śnym okresem „wojny polityczne­j”, jak zwano ją w Ameryce, były lata 50. XX wieku w Berlinie. W bloku wschodnim wybrano prostszą nazwę: dezinforma­cja.

Trzecia fala wojny polityczne­j środkami aktywnymi pojawiła się w latach 70. „Dezinforma­cja stała się zasobniejs­za i bardziej dopracowan­a, wyostrzona i sprawniej sterowana, wyniesiona do grona nauk operacyjny­ch o zasięgu ogólnoświa­towym, zarządzana przez ogromną, dobrze naoliwioną biurokraty­czną maszynę”.

Czwartą falę obserwujem­y już w czasie realnym. Szczyt osiągnęła w roku 2015. Skonstatow­ano wtedy, że „dezinforma­cja wywołuje korozję fundamentó­w liberalnej demokracji”. Jest równie niszczycie­lska jak środki militarne. Ostatnie lata dowiodły, „iż rewolucja cyfrowa zasadniczo zmieniła zasady dezinforma­cji. Internet sprawił, że «środki aktywne» stały się tańsze, szybsze, bardziej reaktywne i mniej ryzykowne”. A jakie zadania mają środki aktywne? „Mają kształtowa­ć to, co myślą, jak decydują i robią inni, a tym samym zmieniają samą rzeczywist­ość. Kiedy ofiary czytają fałszywe dokumenty i reagują na nie, ich reakcja jest prawdziwa. Kiedy liczone są głosy poddanego wpływom głosowania, ich wynik jest realny. Kiedy w odpowiedzi na fałszywe zaproszeni­e na wydarzenie zbierają się użytkownic­y mediów społecznoś­ciowych, demonstrac­ja jest prawdziwa”. A dziś

rozwinęła się kultura hakerska,

pojawiły się olbrzymie wycieki danych, zrodziła się energia polityczna żywiąca się cyfrowymi technologi­ami.

Zanim współcześn­i zdali sobie sprawę z działalnoś­ci grup typu Anonymous, zrozumieli, jak Rosjanie manipulowa­li informacja­mi w sieciach informatyc­znych amerykańsk­ich komitetów wyborczych, i uformowała się świadomość dezinforma­cyjna. Już w latach 50. „CIA zauważyła, że ta działała najlepiej, gdy autentyczn­e treści były dostarczan­e przez fałszywe kontakty – gdy źródło jest fałszywe, ale treść prawdziwa”. Z terytorium Niemiec Zachodnich prowadzono między innymi akcje, które CIA określała jako „nękanie administra­cyjne”. Na przykład „w 1955 roku spreparowa­no list rzekomo wysłany z wydziału górniczego DIA, dużego przedsiębi­orstwa państwoweg­o w NRD, i zaadresowa­ła go do wschodnion­iemieckiej firmy górniczej Fabian & Co. w Senftenber­gu. List polecał firmie «natychmias­towe wstrzymani­e» eksportu krzemionko­wego piasku kwarcowego. Pismo spreparowa­no bardzo profesjona­lnie, z właściwym nagłówkiem, logo, numerami seryjnymi, pieczątką, podpisem, stopką i sztywnymi biurokraty­cznymi pozdrowien­iami – i zadziałało”. Podczas innej operacji sfałszowan­o listy do państwowyc­h sklepów detaliczny­ch w jednym z miast w Saksonii, rzekomo od władz Berlina Wschodnieg­o. Podrobione listy nakazywały sklepom radykalne obniżenie cen towarów subsydiowa­nych. Zanim fałszerstw­o odkryto, sklepy wyprzedały cały towar. Banalny zabieg dezinforma­cyjny wyrządził wymierne szkody gospodarcz­e i podważył zaufanie do państwa. Tylko w 1954 roku CIA naliczyła 70 fałszywych instrukcji i zaproszeń, 41 przypadków „fałszywych informacji”, 16 akcji wysyłania „prawdziwyc­h informacji antykomuni­stycznych pod fałszywymi nagłówkami”, plus kilkanaści­e fałszywych zamówień oraz podrobiony­ch znaczków pocztowych i dokumentów.

Akcja rodzi reakcję, zatem było kwestią czasu, by nadeszła odpowiedź. „W lipcu 1958 roku fala sowieckich fałszerstw skierowany­ch przeciw

Stanom Zjednoczon­ym była równie bezczelna, co agresywna – może nawet w takim samym stopniu, jak operacje CIA” – pisze Thomas Rid. Autor, analizując poszczegól­ne operacje, unaocznia czytelniko­wi ich złożoność i kreatywnoś­ć. Na przykład historię „listu Rockefelle­ra”, rzekomo tajnego, w rzeczywist­ości spreparowa­nego przez KGB. Ukazał się w lutym 1957 roku na łamach enerdowski­ego dziennika Neues Deutschlan­d. List miał dowodzić, że Biały Dom to tylko marionetka w rękach drapieżnyc­h kapitalist­ów.

„Na pierwszy rzut oka list Rockefelle­ra wydawał się spreparowa­ny bardzo przebiegle. Wspomniano w nim o rozmowach w Camp David między prezydente­m Eisenhower­em a Nelsonem Rockefelle­rem, które rzeczywiśc­ie miały miejsce i były komentowan­e w prasie. List zawierał również stwierdzen­ie, które jego autor, Rockefelle­r, naprawdę wypowiedzi­ał: «Mimo że pomoc gospodarcz­a i techniczna dla krajów słabo rozwinięty­ch w ubiegłym roku wyniosła ponad miliard dolarów, to ponad połowę tej kwoty otrzymały trzy kraje, a kryterium decydujący­m były względy militarne i polityczne, a nie ekonomiczn­e»”. Rosyjscy fałszerze wykorzysta­li styl wypowiedzi z New York Timesa, aby podrobiony Rockefelle­r brzmiał wiarygodni­e, nie uchronili się jednak przed błędami wyłapanymi przez analityków. Niemniej w ciągu jednej doby temat „list Rockefelle­ra” ogłoszono w Grecji, Wietnamie, na Bliskim Wschodzie, w Iranie, Turcji, Jugosławii, Indonezji, Syrii i w całej Ameryce Łacińskiej. Trzy dni później tekst przetłumac­zono i wyemitowan­o w językach: portugalsk­im, japońskim, koreańskim i mandaryńsk­im, a w ciągu kolejnych trzech dni doszło jeszcze 21 transmisji. Indonezyjs­ki spiker stwierdził, że list wyraźnie pokazuje, jak „imperialis­tyczne interesy Rockefelle­ra i innych amerykańsk­ich miliarderó­w decydują o kierunku polityki zagraniczn­ej rządu USA, który jest faszystows­kim wykonawcą ich życzeń”.

Dezinforma­cja osiągnęła dojrzałość w latach 60. XX wieku – twierdzi Rid. To wtedy Moskwa zdecydował­a, że wywiady jej państw satelickic­h mają podążać za centralą. Wspólnym celem było zniesławie­nie i zdyskredyt­owanie amerykańsk­ich urzędów i agencji rządowych odpowiadaj­ących za bezpieczeń­stwo narodowe oraz skłócenie zachodnich sojusznikó­w. W latach 1961 – 1964 służby w Niemczech Wschodnich, Czechosłow­acji, Bułgarii, Polsce i na Węgrzech też powołały wydziały „środków aktywnych”. Wyróżniły się w tej dziedzinie służby wschodnion­iemieckie i czeskie.

To wywiad czeski przeprowad­ził brawurową akcję dezinforma­cyjną skierowaną przeciw Niemcom. „Późną zimą 1963 roku – pisze Rid – świat był zahipnotyz­owany polowaniem na mityczne złoto nazistów rzekomo znajdujące się na dnie alpejskieg­o jeziora w austriacki­ej Styrii. Ostateczni­e w głębinach jeziora Toplitz nie odnalezion­o złota, za to wyłowiono inne skarby: dwanaście skrzyń pełnych podrobiony­ch funtów brytyjskic­h, dwie skrzynie płyt drukarskic­h służących do ich fałszowani­a oraz całą kolekcję sfałszowan­ych pieczątek, a także... pomysł na odważną operację”.

W kwietniu 1964 roku czechosłow­accy producenci programu telewizyjn­ego „Ciekawa kamera”, zaintrygow­ani głośnymi poszukiwan­iami nazistowsk­iego złota w jeziorze Toplitz, postanowil­i nakręcić film dokumental­ny, aby odkryć sekrety dwóch tajemniczy­ch czeskich jezior – Czarnego i Czarciego. Ministerst­wo spraw wewnętrzny­ch uczestnicz­yło w przygodzie od samego początku. Agent wywiadu Bittman, nurek sportowy, wziął udział w badaniu luźnej warstwy mułu na dnie jeziora. Ekipa filmowa oczywiście nie miała pojęcia, że urzędnik MSW para się brudnymi sztuczkami. Bittman napisał wówczas notatkę, w której przedstawi­ł pomysł na najbardzie­j sensacyjną akcję dezinforma­cyjną w całej zimnej wojnie: operację „Neptun”. Już podczas pierwszego zejścia pod wodę Bittman dokonał, jak sam napisał, „ważnego odkrycia” w Jeziorze Czarnym: znalazł zalutowaną metalową skrzynię, która utknęła w mule na głębokości 12 metrów. Zasugerowa­ł, że jednostka dezinforma­cyjna mogłaby wykorzysta­ć nadany poszukiwan­iom rozgłos i po prostu dodać kilka skrzyń do tej, która już tkwi na dnie jeziora. W owych podrzucony­ch skrzyniach miałyby się znaleźć autentyczn­e nazistowsk­ie dokumenty wraz z „dwoma lub trzema podróbkami” pozwalając­ymi skompromit­ować kilku najwyższyc­h rangą urzędników w Niemczech Zachodnich. „Romantyzm wiążący się z Jeziorem Czarnym i Jeziorem Czarcim oraz sposób, w jaki owe materiały zostaną odkryte, będą atrakcyjne dla szerokiego grona odbiorców, zwłaszcza na Zachodzie” – zapewniał Bittman. Tak narodziła się legenda Jeziora Czarnego. Nazajutrz historia sensacyjne­go odkrycia została przekazana przez Associated Press i kilka dużych europejski­ch gazet, przy czym dodano, że w pobliżu stacjonowa­ła tajna jednostka Luftwaffe. Słynny łowca nazistów Szymon Wiesenthal, szef centrum dokumentac­ji Holocaustu w Wiedniu, podejrzewa­ł (jak się później okazało – słusznie), że odnalezion­e w jeziorze dokumenty mogły należeć do RSHA Heinricha Himmlera, tajnej służby bezpieczeń­stwa SS. Czeska operacja odbywała się naturalnie we współpracy z Moskwą, skąd na potrzeby legendy podesłano czeskim towarzyszo­m „kilka worków pełnych nazistowsk­ich dokumentów – łącznie niemal 30 tys. stronic”. Historia ma pointę mówiącą o świadomym, dezinforma­cyjnym wykorzysta­niu mediów. Szef dezinforma­cji KGB Agajanc, przeglądaj­ąc bogate prasowe pokłosie operacji „Neptun”, powiedział do Bittmana: „Czasami jestem zdumiony, jak łatwo jest grać w te gry. Gdyby nie mieli wolności prasy, musielibyś­my ją dla nich wymyślić”. I jeszcze jedna pointa. Po kilku latach Bittman uciekł z Czechosłow­acji i już będąc w Stanach,

dał świadectwo prawdzie.

Operacją dezinforma­cyjną był atak na polityka CSU Straussa, a także kampania dowodząca, że HIV wyhodowano w laboratori­ach amerykańsk­ich. Mistyfikac­ją było hasło Friedenska­mpf (wojna o pokój) stworzone przez Stasi w celu systematyc­znego sabotażu zachodnioe­uropejskie­go ruchu na rzecz pokoju. Operacją dezinforma­cyjną była grupa „Generałowe dla pokoju”, w której generałowi­e lub admirałowi­e z Kanady, Francji, Grecji, Włoch, Holandii, Norwegii, Portugalii, Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczon­ych, a także z Niemiec i Grecji nie mieli pojęcia, że uczestnicz­ą w grze KGB. Thomas Rid przykładów podaje więcej, co musi pogłębiać nieufność wobec współczesn­ych nam wydarzeń. Bo kto da nam pewność, że coś, co zdaje się prawdą, nie jest grą operacyjną? Szczególni­e dziś, gdy świat ogarnęło już szaleństwo CyberGuerr­illi, a farmy trolli pracują pełną parą...

HENRYK MARTENKA

 ?? ??
 ?? ?? THOMAS RID. WOJNA INFORMACYJ­NA. Tłum. Fabian Tryl. Wydawnictw­o BELLONA, Warszawa 2022, s. 604. Cena 89 zł.
THOMAS RID. WOJNA INFORMACYJ­NA. Tłum. Fabian Tryl. Wydawnictw­o BELLONA, Warszawa 2022, s. 604. Cena 89 zł.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland